Polacy wrócili na salony CSGO, choć finał ESL Pro League przegrali
Za nami finał prestiżowego turnieju CSGO – ESL Pro League. W finale imprezy zespół ENCE z dwoma Polakami w składzie uległ Faze Clanowi 1:3. Pomimo porażki to najlepsze osiągnięcie polskich zawodników od bardzo długiego czasu.
Wczoraj po prawie pięciogodzinnym boju zakończył się finał prestiżowego turnieju ESL Pro League w Counter-Strike’u – Global Offensive. Rozgrywki, które rozpoczęły się ponad miesiąc temu, przypieczętowało starcie zespołu ENCE (z Olkiem „hadesem” Miśkieiwczem i Pawłem „dychą” Dychą w składzie) z Faze Clanem, zakończone wynikiem 1:3 (format Best of 5 – do trzech wygranych map).
Pomimo porażki w finale ostateczny wynik drużyny polskiego duetu należy potraktować jak spory sukces. To pierwszy finał turnieju o tak dużej randze z udziałem Polaków od ponad czterech lat.
EZ4ENCE z polską dwójką
Akronim, który nie tak dawno był niesamowicie popularny za sprawą poprzedniego składu ENCE, dziś ponownie może stać się aktualny. Co prawda mówi się, że druga pozycja to miejsce pierwsze wśród przegranych, ale zespół hadesa oraz Dychy, który nie był wymieniany w gronie faworytów do zwycięstwa, i tak poradził sobie znakomicie.
ENCE w drodze do finału pokonało takie zespoły, jak Fnatic, Ninjas in Pyjamas czy nawet zwycięzców turnieju – Faze Clan (w fazie grupowej).
Wydaje się, że polscy zawodnicy CS:GO na dobre zadomowili się w światowej czołówce. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce za czasów tzw. Złotej Piątki, grającej w barwach Virtus.Pro.
Należy pochwalić również postawę jedynej rdzennie polskiej ekipy – x-kom AGO, która co prawda uplasowała się na miejscach 13–16. (4. miejsce w grupie D), ale podjęła walkę z dużo wyżej notowanymi rywalami, wygrywając dwa z pięciu spotkań grupowych. Być może „Jastrzębie”, które od jakiegoś czasu próbują się przebić do międzynarodowego „topu”, w końcu dopną swego. Wynik z piętnastej edycji ESL Pro League może napawać polskich kibiców optymizmem.