Pogłoski o śmierci Pokemon GO są mocno przesadzone
Ostatnio można w wielu miejscach przeczytać, że Pokemon GO się kończy, bo straciło w sierpniu 30% użytkowników. W rzeczywistości jednak taki spadek nie jest wcale straszny w porównaniu z innymi produkcjami.
Wydane w lipcu Pokemon GO zyskało błyskawicznie ogromną popularność, w tempie przebijającym wszystko, co do tej pory widział rynek gier. Nic więc dziwnego, że media w ostatnich dniach rzuciły się na informację o spadku liczby użytkowników. Pojawiły się nawet opinie, że to już koniec tego fenomenu, ale w rzeczywistości pogłoski o śmierci Pokemon GO są mocno przesadzone.
Według doniesień serwisu Bloomberg, w lipcu w Pokemon GO bawiło się ok. 45 milionów graczy, zaś miesiąc później liczba ta spadła do 30 milionów graczy dziennie. Ubytek 1/3 graczy może wydawać się duży, ale w rzeczywistości firma Pokemon Company i studio Niantic raczenie mają powodów do narzekań. Wręcz przeciwnie. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy ich projekt wygenerował 440 mln dolarów przychodu.
Prawda jest taka, że większość dużych przebojów traci graczy wkrótce po premierze, a spadek zanotowany przez Pokemon GO wcale nie jest tragiczny, jeśli porówna się go do innych produkcji. Przykładowo, za jedną z największych klap tego roku uznaje się strzelankę Battleborn. Na pecetach w dniu debiutu bawiło się w ten tytuł 12 tysięcy osób, miesiąc później trochę ponad dwa tysiące, a obecnie raptem kilkaset.
Z kolei w przypadku największego rozczarowania tego roku, czyli No Man’s Sky, liczba dziennych użytkowników spadła w ciągu dziesięciu dni aż o 88% – z 212 tys. do 25 tys. (a ostatnio nawet poniżej 10 tys.). Korzystające z modelu free-to-play wyśmienite Duelyst zadebiutowało w Steam dwa tygodnie temu i od tego czasu straciło 30% użytkowników. Nawet Wiedźmin 3, czyli najbardziej obsypana nagrodami gra w historii, stracił 71% graczy w ciągu pierwszego miesiąca.
Spadek zanotowany przez Pokemon GO nie jest więc ani tragiczny, ani nawet zaskakujący. Gra jest zdecydowanie największą premierą tego roku i szum z nią związany sprawił, że każdy chciał ją wypróbować, ale oczywiście niemożliwe było, aby potem wszyscy ci gracze przy niej pozostali.
Teraz wszystko jest w rękach studia Niantic. Gry free-to-play żyją i umierają zależnie od tego, jak są rozwijane po premierze. Na razie pomimo braku dużych aktualizacji, Pokemon GO wciąż potrafi utrzymać zainteresowanie kilkudziesięciu milionów graczy, co jest wyjątkowym osiągnięciem. Ich entuzjazm prędzej czy później jednak opadnie, jeśli nie dostaną czegoś nowego.
Produkcja jest szalenie prosta w porównaniu z konsolowymi odsłonami marki, więc możliwości rozwoju są ogromne. Jeśli autorzy będą dostarczali nowe elementy w stosunkowo szybkim tempie, to tytuł ma przed sobą świetlaną przyszłość i może pobić jeszcze wiele rekordów finansowych. Czas pokaże czy tak się stanie, a na prawdziwą ocenę kondycji Pokemon GO musimy poczekać do szóstego miesiąca po premierze. Obecnie artykuły o umieraniu gry można traktować tylko jako przedwczesne próby analizy.