Platforma G2A zmienia zasady transakcji - sprzedający będą musieli podać swoje dane kupującym
Serwis G2A, umożliwiający sprzedawanie kluczy do gier, wprowadzi kilka zmian mających na celu ułatwienie walki z oszustami. Chodzi między innymi o konieczność udostępnienia przez sprzedających swoich danych personalnych wszystkim kupującym. Zmiany wejdą w życie 1 lipca.
Serwis G2A nie może zaliczyć początku tego roku do udanych. Reputacja tej platformy umożliwiającej sprzedaż kluczy do gier była regularnie podkopywana, zarówno przez część graczy, jak i niektórych deweloperów. G2A najpierw zaliczyło fiasko podczas sesji AMA na Reddicie. Następnie popadło w konflikt z popularnym youtuberem Johnem „TotalBiscuitem” Bainem oraz studiem Gearbox Software, czego konsekwencją było wycofanie ze sprzedaży ekskluzywnej edycji kolekcjonerskiej Bulletstorm: Full Clip Edition. W końcu, w rozmowie z Gamesindustry.biz, niezbyt korzystnie wypadł Mario Mirek, jeden z przedstawicieli polskiego serwisu. Wszystko rozbija się o zarzut, że na G2A, prócz kluczy z legalnych źródeł, można znaleźć również takie, które zakupiono w sposób niezgodny z prawem, jak chociażby za pomocą kradzionych kart płatniczych, a sama strona operuje w tak zwanej „szarej strefie”.
Choć Maciej Kuc, szef działu PR G2A, w długim oświadczeniu odpowiedział na większość zarzutów, nie uspokoiło to sporej części przeciwników platformy. Dlatego też jej włodarze zdecydowali się na zmiany w funkcjonowaniu serwisu. Jak dowiedział się między innymi portal PCGamesN, od 1 lipca każdy sprzedający klucze za pośrednictwem serwisu G2A będzie musiał podać swoje pełne dane (imię, nazwisko oraz dokładny adres) kupującemu. Ma to nie tylko ułatwić rozprawienie się z nieuczciwymi handlarzami, ale również pomóc ogłaszającym się na polskiej platformie legalnym sklepom wyrobienie własnej marki, niezależnej od G2A. Ponadto na początku przyszłego miesiąca wprowadzona zostanie również geolokacja. Dzięki niej sprzedawcy nie będą mogli już dowolnie wybierać kraju swojego zamieszkania z listy. Będzie on podawany kupującym automatycznie, z „niezależnych i wiarygodnych źródeł”. Dane te użytkownicy będą mogli sprawdzić w kilku miejscach na stronie, między innymi na rachunkach podsumowujących zamówienia. Oto jak ten ruch tłumaczy Gabriela Lefanowicz, przedstawicielka serwisu G2A:
To kolejny krok prowadzący do uczynienia naszego rynku bardziej przejrzystym i przyjaznym. Dzięki dostarczeniu większej ilości danych kupującym oraz uczynieniu procesu sprzedaży i kupna w wyższym stopniu zrozumiałym sprawiamy, że G2A jest lepszym miejscem dla naszych klientów. (…) Standardy bezpieczeństwa i obsługi w G2A już są dużo bardziej rygorystyczne w porównaniu z innymi tego typu platformami. Fakt wprowadzenia dodatkowych zmian pokazuje, że obawy ze strony potencjalnych nabywców są całkowicie nieuzasadnione.
Na razie nie wiadomo, jak bardzo serwis G2A będzie surowy w egzekwowaniu swojego nowego prawa. W sieci już pojawiły się obawy, że wcale nie zatrzyma ono nieuczciwych sprzedawców. Nie muszą oni przecież podawać swoich prawdziwych nazwisk oraz adresów. Jeśli ich weryfikacja skończy się jedynie na wysłaniu maila z linkiem do aktywacji konta, to raczej wprowadzone zmiany nie wpłyną za bardzo na sytuację na rynku G2A. Czas pokaże, czy ta niepewność części internautów jest uzasadniona.
To nie wszystkie zmiany, jakie wejdą w życie na platformie G2A wraz z 1 lipca. Wśród nowości znajdzie się między innymi automatyczne wliczanie do wszystkich produktów podatku VAT, odpowiedniego dla danego kraju kupującego. Jest to kolejny element mający na celu sprawienie, że proces sprzedaży i kupna na G2A stanie się bardziej przejrzysty. Jak obiecuje Gabriela Lefanowicz, to dopiero początek zmian w serwisie. Kolejne kroki, jakie zamierzają podjąć włodarze platformy, zostaną podane wkrótce. Pytanie tylko, czy uspokoją one chociaż część przeciwników G2A?