autor: Marek Czajor
Piwo i Orzeszki – Nie ma w co grać!?
Mamy XXI wiek, okres prosperity przemysłu gier wideo. Wreszcie jesteśmy szychami, stawianymi na równi z branżą filmową, muzyczną, zabawkarską. Nie wszystkich jednak ten rozwój cieszy.
Mamy XXI wiek, okres prosperity przemysłu gier wideo. Wreszcie jesteśmy szychami, stawianymi na równi z branżą filmową, muzyczną, zabawkarską. Nie wszystkich jednak ten rozwój cieszy. Fulko co rusz spotyka się z głosami malkontentów, którzy twierdzą, że nastały dla nich ciężkie czasy, bo nie mają w co grać! Podobno software`owy szajs, który wciskają nam wydawcy, nie nadaje się do zabawy, jest szkodliwy dla zdrowia i życia ludzkiego oraz upoważnia do pobierania dożywotniej renty. „Wciąż to samo”, „odgrzewane kotlety”, „bez pomysłu”, „krótkie, prostackie i niegrywalne”, „nuuuuda!” – słychać zewsząd okrzyki znawców tematu.
„Veto!!!” – odkrzyknie na te herezje Fulko, waląc od czasu do czasu pięścią w stół. Nie denerwujcie się – kufel jest stabilny, co podskoczy, to i tak się nie wywróci. Ale o czym my tu…? Aha, Wasz ulubiony felietonista nie zgadza się absolutnie z powyższymi opiniami. No, bo jak to? On, gracz przecie pełną gębą, od zarania dziejów bawi się kolejnymi tytułami z niesłabnącą także dzisiaj radochą. A inni to co? Dlaczego narzekają? Czemu wydają się być znudzeni, zgorzkniali, zniechęceni, zniesmaczeni? Pal licho zrzędzącą młodzież, wiadomo – młode to głupie, ale żeby tego typu sądy wygłaszali przyprószeni siwizną, o wyraźnie zarysowanych brzuszkach redaktorzy branżowych gazet i serwisów? To się w kwadratowej głowie Fulko nie mieści.
Że nowe gry są krótkie i nieskomplikowane? I dobrze! Fulko jest pełnoletni i jak każdy dorosły człek żyje szybko, w ciągłym stresie, harując od świtu do nocy (módlcie się proszę, aby nie umarł młodo). Wieczorami czuje się jak wyżęta ściera, ale zagrać sobie musi (wiadomo – nałóg). Co do „ciupnięcia” w związku z tym wybierze? Oczywiście tytuł niedługi i nietrudny – taki lekki, łatwy i przyjemny. To ma być w końcu relaks, a nie strzał w mózg na koniec ciężkiego dnia. Idealne do zabawy w takim przypadku wydają się być casuale, bo mają jasne zasady, niewielką głębię, proste sterowanie i można je rozpocząć i zakończyć w dowolnej chwili. Ale nie jest to, rzecz jasna, regułą. Fulko ma niekiedy „odpały” i regeneruje udręczoną tkankę czymś cięższym, szarpiąc np. na gitarze w Guitar Hero III. Tytuł dość trudny i wymagający, a nasz heros Slashem raczej nie jest, ale po godzinnej sesji śpi mu się lekko jak niemowlakowi.
Że nowe gry są mało ambitne i nużące? Boże, widzisz i nie grzmisz! Kiedy Fulko otrzymuje dar z nieba w postaci większej ilości czasu (nałyka się za dużo niebieskich tabletek, familia wyjedzie na wczasy, hemoroidy nie pozwalają spać itd.), od razu przerzuca się na produkcje bardziej wymagające, rozbudowane, wsysające na długie godziny. Dla niego nie ma problemu i znajduje „killera” na długie tygodnie. Czy może nudzić GTA IV, Gothic 3, Oblivion albo któryś z massive’ów. Nie, nie i jeszcze raz nie. Fulko mówił o grach na długie tygodnie, ale są tytuły na całe wręcz lata! Trzeba tylko spokojnie się rozejrzeć. Wasz protagonista nadal rżnie godzinami w Lineage’a II, mimo iż ten stuff ma prawie pięć lat na karku. A są przecież też inne, nowsze massive’y, żeby nie wspomnieć o tym, że każdy nowy hit ma solidny multiplayer.
Że nowe gry są odtwórcze, powielają stare pomysły i niczym poza oprawą nie różnią się od starych produkcji? Fulko to samo słyszał już 10, 15 i 20 lat temu. Ale czy fakt, że w prawie każdym świeżym tytule jest coś z Pacmana, Donkey Konga, Commando, Dune II czy Wolfensteina należy traktować jako wadę? Producenci robią gry oparte na starych, sprawdzonych schematach nie tylko dlatego, że boją się podjąć ryzyko, ale dlatego, że takie są po prostu oczekiwania graczy. Jeśliby chłopcy z Rockstar wypuścili kolejne GTA z całkiem nową formułą zabawy, fani sprawiliby im taki łomot, że żadne CSI nie dałoby rady zidentyfikować szczątków.
Czy więc oryginalność, świeże podejście do tematu są niewskazane? A w żadnym wypadku! Jak to mówią specjaliści: od czasu do czasu trzeba przecie rozruszać skostniały rynek i wytyczyć nowe trendy. Fulko również jest za nowymi pomysłami, ale nie kosztem utraty grywalności. Bo grywalność i gusta graczy są najważniejsze. Czy ktoś z szanownych czytelników pamięta Viva Pinata? Nie? Fulko się nie dziwi. Do roli ogrodnika – zoofila (tfu!… zoologa!) nie było zbyt wielu amatorów. Niby tytuł ze wszech miar nowatorski, zrobiony przez geniuszy z Rare, a nikt nie chciał w niego grać. A w sztampowe Gears of War grają wszyscy (5 mln sprzedanych egz.), mimo że podobnych naparzanek w historii gier było więcej, niż Fulko ma włosów... na kwadratowej głowie.
Fulko musi jednak przyznać, że kondycja niektórych gatunków gier jest dziś naprawdę słaba. Przygodówki, gry logiczne czy strategie turowe zostały wyparte przez FPS-y, RTS-y, TPP-ówki, MMORPG-i i inne „skrótowce”. Ale nie ukrywajmy – na pewne gatunki nigdy nie było masowego zapotrzebowania, inne wymarły z różnych powodów, a najpewniej w wyniku zmiany gustów graczy. Sam Fulko ze wstydem przyznaje, że mimo miłości do przygodówek nie przeżywa już za ich przyczyną takiej nirwany, jak kiedyś. Oldschoolowy Belief & Betrayal: Medalion Judasza połknął bez zbytnich emocji, z lekkim ziewaniem. Niedobrze Fulko – żresz za dużo orzeszków albo starzejesz się.
W dzisiejszych czasach wypuszczanych jest wiele crapów – nudnych, niegrywalnych, zabugowanych, fatalnie wykonanych itd. Jednocześnie pojawia się mnóstwo fajnych, ciekawych, wartych zachodu tytułów. Skąd więc te narzekania malkontentów? Fulko ma na ten temat własną spiskową teorię, która mówi, że problem tkwi w zbyt dużej ilości równocześnie wydawanych gier. Obecnie w ciągu miesiąca ukazuje się więcej FPS-ów niż 15 lat temu w ciągu całego roku. Według Fulko fani nie mogą odnaleźć się w tym gąszczu tytułów. Chcąc być na bieżąco, często siłą rzeczy muszą „ciąć” w wiele produkcji naraz. Trudno dać się pochłonąć bez reszty jednej grze, kiedy obok czeka już dziesięć nowości. Skaczą więc maluczcy niczym motylki z tytułu na tytuł, a takowe zaliczanie po łebkach tłumaczą słabą jakością wirtualnego świata.
Jak polubić na nowo gry? Czy współczesna rozrywka wideo może jeszcze człowieka bawić? Może. Fulko radzi niezadowolonym: spójrzcie na gry łaskawszym okiem, poluzujcie trochę, zwolnijcie. Nie musicie grać we wszystko. Dokonujcie właściwych wyborów i bawcie się do upadłego, bo czasy mamy naprawdę wspaniałe i softu jest bez liku. Nowe gry są relatywnie tańsze, efektowniejsze, w wielu wypadkach atrakcyjniejsze od tych, które katowaliście kiedyś. A jeśli nie wiecie, jakie tytuły są warte zachodu, zerknijcie na to, co proponuje najlepszy serwis growy w Polsce. A tam Fulko rządzi, Fulko radzi, Fulko nigdy Was nie zdradzi, a na pewno doradzi.
Marek „Fulko de Lorche” Czajor
Wypite piwo
- PiO.1 – Zabij mnie gro
- PiO.2 – Rozterki nałogowca
- PiO.3 – Pożycz dychę
- PiO.4 – Jaśnie Pan Redaktor
- PiO.5 – Giełdowe mydło i powidło
- PiO 6 – Pierwsze zloty na płoty
- PiO 7 – Kolekcjoner