autor: Marek Czajor
Piwo i Orzeszki – Misja na lotnisku
Fani, którzy zakupili CoD: Modern Warfare 2, zachwycają się niesamowitą atmosferą, dynamicznymi walkami i genialną grafiką. Malkontenci twierdzą natomiast, że gra Infinity Ward to mocno przereklamowany, słabiutki fabularnie, oskryptowany do nieprzyzwoitości towar.
Call of Duty: Modern Warfare 2 pojawiło się w sklepach i zgodnie z przewidywaniami pobiło wszelkie rekordy sprzedaży. Prawie pięć milionów sztuk opylonych w ciągu jednego dnia to wynik, na który większość gier pracuje całe swoje życie, a i tak się nie dorobi. Fani, którzy zakupili CoD: Modern Warfare 2, zachwycają się niesamowitą atmosferą, dynamicznymi walkami i genialną grafiką. Malkontenci twierdzą natomiast, że gra Infinity Ward to mocno przereklamowany, słabiutki fabularnie, oskryptowany do nieprzyzwoitości towar. Dno po prostu. Gdyby nie ciekawość, wzniecona kontrowersyjnym materiałem, który wyciekł wcześniej do sieci, w ogóle by nie zagrali.
Wspomniany wyciek, zapewne z tajnych laboratoriów deweloperskich producenta, pojawił się na YouTube jakiś czas temu i pokazywał fragment rozgrywki na lotnisku. Cały świat zobaczył, jak terrorysta wraz z kompanami zabija dziesiątki niewinnych ludzi, przechadzając się po terminalu. Materiał, choć słabej jakości (Fulko widział tylko jedne kwadraty strzelające do innych kwadratów), wzbudził bardzo dużo emocji. Podniosły się krzyki, że to totalne przegięcie stawiać za cel misji zabicie jak największej liczby cywili. Rozgorzały dyskusje na forach, „fachowcy” zaczęli atakować producentów, a ci tylko zacierali rączki i już liczyli miliony dolarów, które dzięki klasycznej „pijarowskiej” sztuczce i darmowej reklamie ściekną im do kieszeni. I nie pomylili się. Bo stare przysłowie pszczół mówi: nieważne, jak o tobie mówią. Ważne, że mówią.
Przedpremierowa wrzawa tymczasem nie ustawała, a głosy krytyki słychać było zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. No i w Polsce. Wasz bard rozumie Rosjan. Nie tak łatwo pogodzić się z myślą, że gdy w grze potrzeba czarnych charakterów, to robią za nich zawsze kosmici, zombie, Arabowie alby Ruscy. A to przecież taki miły, wesoły, towarzyski naród. Fulko rozumie również Zachód. Niedawno na żywo przeżywano tam wielkie ataki terrorystyczne w Nowym Jorku, Madrycie i Londynie. Ludzie mogą nie chcieć oglądać, a szczególnie brać udziału w szokujących scenach i to stojąc po niewłaściwej stronie. Ok, szacuneczek, ale co z głosami oburzenia płynącymi z Polski!?
Mając w pamięci słynną scenę na lotnisku, Wasz ulubiony felietonista twierdzi, że my, Polacy, nie powinniśmy byli robić zbyt wiele szumu. To, co widać na ekranie, jest dla nas zbyt nierzeczywiste, żeby to krytykować. My nie mamy tak wielkich portów lotniczych jak w CoD: Modern Warfare 2, wystarczy zerknąć na statystyki – 10 największych polskich terminali obsługuje mniej ludzi niż jedno lotnisko w Moskwie. Fulko myśli również, że u nas nie ma takiego zagrożenia terrorystycznego jak w innych krajach. I całe szczęście, bo zabezpieczenia naszych lotnisk są cieniutkie... I Wasz protagonista nie opiera się tutaj na przekazach medialnych, ale na własnym doświadczeniu byłego żołnierza KUL (nie! nie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, żartownisie jedne, tylko Kompanii Ubezpieczeń Lotów). A wracając do terrorystów, jest spora szansa, że nie wiedzą nawet, gdzie leży Polska, tak jak nie ma tej wiedzy wiele naszych bratnich narodów. Pamiętacie, jak Whitney Houston wyszykowała się na występ w Sopocie? Szalik plus rękawiczki – w sierpniu! I pewnie jeszcze była zdziwiona, że śnieg nie pada, a po ulicach nie chodzą polarne niedźwiedzie.
Co zatem pcha Polaków ku krytyce przemocy w CoD: Modern Warfare 2? Oczywiście aspekt moralny. Na tym poletku w naszym kraju zawsze powstaje front jedności narodowej. Tak też było i w tym przypadku, choć do standardowej brygady psychologów, etyków i nauczycieli dołączyli nawet niektórzy recenzenci gier. Rozumowanie jest takie, że dopuszczalne jest strzelanie do uzbrojonych przestępców, ale zabijanie cywili jest już be! Activision samo dolało oliwy do ognia, głupawo tłumacząc, że pozwala na wcielenie się w terrorystów, bo chce pokazać bezsens i okrucieństwo ich działań. Czyli co? Fulko musi wcześniej wąchać klej, by mieć świadomość, że butapren zabija? Musi najpierw przejechać kogoś po pijaku, by stwierdzić, że po obaleniu flaszki nie jest lepszym kierowcą? Nie, nie musi. Takie rzeczy się po prostu wie i nie trzeba zostawać przestępcą, by zrozumieć, że przestępstwo jest złe.
Ale nie bądźmy zbyt surowi dla Activision. Dzisiaj, w czasach, w których praktycznie każda gra akcji polega na zabijaniu kogoś lub czegoś, krytyka pojedynczego tytułu nie ma sensu. Powiecie, że to sytuacja wyjątkowa, bo tu celem jest wyłącznie eksterminacja niewinnych, ale przecież to tylko mały wycinek z całej gry (o czym, prawdę mówiąc, dowiedzieliśmy się dopiero po premierze). A przecież od wielu lat na topie są produkcje naprawdę niegrzeczne, takie, w których wcielacie się w złych chłopców i robicie paskudne rzeczy. Wszyscy wspominają Postala i Carmageddon, więc Fulko nie wspomni (choć w sumie wspomniał), ale są też serie GTA, Mafia czy Ojciec Chrzestny. Ba, zdarzają się często tytuły, w których, stojąc po stronie prawa, również kasujecie niewinnych cywili. Wasz mistrz pióra pogrywa ostatnio Crackdown. Stracił rachubę, ilu już przechodniów rozjechał. Ale co robić, skoro pchają się bezmyślnie na ulicę? Acha, to jest chodnik... Hmm...
Fulko musi się Wam przyznać, że nie znosi pojęcia „wojna sprawiedliwa”, i to zarówno w rzeczywistości, jak i grach. Zwrotu tego używa się najczęściej w kontekście usprawiedliwiania „brudów”: zabijania cywili, przeprowadzania nalotów, bombardowań itd. A wojna to wojna, śmierć to śmierć. Jeśli komuś przejedziecie serią po klacie, to wcale mu nie ulży, że skasowaliście go w słusznej sprawie. A gry Was do tego zmuszają. Fulko do dziś pamięta misję „Deconstruction” w GTA: San Andreas. Zadaniem bohatera było dać nauczkę budowlańcom, którzy ubliżyli jego siostrze. I co Wasz bard musiał zrobić, by zaliczyć misję? Ano zburzyć pakamery, wybić do nogi robotników, a brygadzistę, uwięzionego w przenośnej toalecie, pogrzebać żywcem pod warstwą świeżego betonu. Fulko wie, że honor siostry rzecz święta, bo sam ma siostrę, ale czuł lekki niesmak w czasie robienia tej masakry. Kara jakby odrobinkę zbyt surowa w stosunku do winy. Co ciekawe, w necie nie było wrzawy wokół tej misji. Wszyscy, poza Jackiem Thompsonem, uznali, że jest git.
Przemoc w grach była od dawna, lecz moralna granica tego, co powinno lub nie powinno w nich być, jest płynna. Producenci to rozumieją i dlatego tworzą produkcje, które jednych powalają brutalnością, okrucieństwem i amoralnością, a innych w ogóle „nie ruszają”. Fulko wcale nie jest za wymyślaniem coraz większych okrucieństw i robieniem skandali, by przyciągnąć potencjalnych nabywców (we wspomnianej misji w GTA: SA strasznie żałował tego brygadzisty). Uważa jednak, że nie można odżegnywać twórców od czci, a tym bardziej zakazać produkowania tytułów tylko dlatego, że zawierają sceny zabijania cywili. Niewinni czy winni, to od graczy zależy, czy pociągną za spust. I to oni, a nie prawne zakazy czy głosy krytykantów, powinni decydować, co chcą kupować.
Marek „Fulko de Lorche” Czajor
Wypite piwo
- PiO 1 – Zabij mnie gro
- PiO 2 – Rozterki nałogowca
- PiO 3 – Pożycz dychę
- PiO 4 – Jaśnie Pan Redaktor
- PiO 5 – Giełdowe mydło i powidło
- PiO 6 – Pierwsze zloty na płoty
- PiO 7 – Kolekcjoner
- PiO 8 – Nie ma w co grać!?
- PiO 9 – Ja pisać lux teksty
- PiO 10 – Bajeczki medialne
- PiO 11 – Sklep
- PiO 12 – Fanboy – brzmi dumnie?
- PiO 13 – Plastikowa rzeczywistość
- PiO 14 – Obywatelski obowiązek
- PiO 15 – Virtual Reality
- PiO 16 – Polskie dziadostwo
- PiO 17 – Garstka ryżu i łyk źródlanej wody
- PiO 18 – Hasta la vista, Michael
- PiO 19 – Ta okropna reklama
- PiO 20 – Kryzys
- PiO 21 – Dwa życia
- PiO 22 – Co papier to papier