autor: Marek Czajor
Piwo i Orzeszki – Dwa życia
W roku 1968 podczas uroczystości na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie pewien przemyski księgowy oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił. Chciał tym samym zaprotestować przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację.
W roku 1968 podczas uroczystości na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie pewien przemyski księgowy oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił. Chciał tym samym zaprotestować przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Odważny, szokujący czyn miał poruszyć stutysięczną publikę, a władze skłonić do refleksji i opamiętania. Niestety, plan się nie powiódł. Naród wolał świętować dożynki, a gdy kilka dni potem ogłoszono, że ów samobójca był wariatem, ludzie uwierzyli w to bez problemu. Bo, co tu kryć, robienie z siebie żywej pochodni czymś całkiem normalnym nie jest.
Co roku dezaktywuje się kilka tysięcy naszych rodaków. Przy tego typu tragicznych statystykach zawsze mówi się, że to bardzo dużo, ale Fulko założy się, że niewielu z Was widziało prawdziwego samobójcę. Depresja, stres czy trudna sytuacja życiowa zdarzają się każdemu, ale rzadko kto decyduje się jednak na tak ekstremalne rozwiązanie swoich problemów. A już na palcach jednej ręki można policzyć desperatów pokroju owego księgowego z Przemyśla. Nie da rady. Samobójstwa nie są w ludzkiej naturze, a przed zrobieniem sobie krzywdy chronią nas nasze własne mechanizmy obronne. Chcecie przykładu? To walnijcie się z całej siły pięścią w gębę. Buuum!!! I co? I zarówno 99% z Was, jak i niżej podpisany nie zrobiliśmy sobie krzywdy. Uderzenie wyszło relatywnie lekko, bo podświadomie wysłaliście do piąchy impuls osłabiający cios. Pozostały 1% czytelników, u których ten mechanizm nie zadziałał, Fulko przeprasza. Boli? Trzeba rozmasować.
Wewnętrzny mechanizm chroniący nas przed samym sobą jakoś nie bardzo działa podczas zabawy w grach. Żaden podświadomy głos nie uratuje wirtualnego ludzika, w którego wciela się Fulko, jeśli Wasz bard zechce go uśmiercić. A harakiri w grach się przydaje, ba, niekiedy bywa elementem strategii. Dla wygody graczy niektóre tytuły wręcz oferują możliwość popełnienia samobójstwa! W Battlefield 1943 na ten przykład, gdy jakiś cymbał niechcący wypadnie za burtę lotniskowca i nie chce mu się płynąć do brzegu, może w menu wybrać opcję „suicide”, utopić się i... zmaterializować w bezpiecznym miejscu na lądzie. Wygodnictwo do potęgi entej i zero poszanowania dla życia ludzkiego, panie szanowny, i to w dodatku swojego.
Opcji autodestrukcyjnych nie zawiera zbyt wiele produkcji, ale świadomego „samobója” możemy strzelić sobie w prawie każdej grze akcji. Bo czym, jeśli nie samobójstwem, jest przypuszczanie samotnego ataku na setki uzbrojonych po zęby przeciwników? Czy kogoś razi, że za chwilę poniesie wirtualną śmierć? Nie, bo dzięki kupie checkpointów albo autosave’owi praktycznie jest nieśmiertelny. Idzie więc taki Fulko na rzeź jak baran i dostaje kulkę. W chwilę potem kolejny, zrespawnowany Fulko lezie przed siebie jak mucha i paf! – pada jak mucha. Nic to, pojawia się jeszcze jeden Fulko i prze do przodu niczym taran, i następny, i następny... Ech, gdzie te czasy, gdy w Prince of Persia miało się tylko jedno życie! Jeden fałszywy krok i blaaach! Wszystko trzeba było zaczynać od początku. Doprawdy, dołujące to było, wkur... rzające, ale i piękne zarazem. Jednak dziś takich gier już się nie robi. Tylko co bardziej ambitni (Fulko, mówią o tobie!) próbują przejść grę dla satysfakcji albo np. achievementa na jednym „kredycie”.
To, że olewamy swoje życie wirtualne nie oznacza oczywiście, że mamy do niego podobny stosunek w realu. „Tamten świat to fikcja, ten – rzeczywistość” – wymądrzamy się. Ale czy jesteście pewni, że z tego wirtualnego świata nic do Waszego dekla nie przecieka? Nie miesza się nic w główkach? Fulko myśli, że cosik się jednak czasem miesza. A myśli sobie tak wtedy, gdy nachodzi go ochota cofnąć się do poprzedniego save’a albo „wydeletować” jakieś niefortunne zdarzenie z codziennego życia. Niekiedy też w kryzysowej sytuacji zastanawia się: ile ma jeszcze żyć? He, he... Wy też tak macie, czy tylko Wasz mistrz pióra ma takie tymczasowe odpały? Aha, macie! To całe szczęście, bo Fulko troszkę się wystraszył.
Zbliżając się do końca tego interesującego artykułu, Wasz ulubiony felietonista wysnuje śmiałą teorię, z którą z pewnością się nie zgodzicie. Otóż narażając się i lekceważąc swoje bezpieczeństwo w grach, osłabiamy jakąś część naszego wewnętrznego mechanizmu obronnego. Fulko wie, że w rzeczywistości nie naśladujecie skaczącej po skałkach Lary, przyjmującego serię na klatę Niko Bellica czy rzucającego się na główkę z dachu Altaira, ale z pewnością kusi Was sprawdzić się w mniej lub bardziej podobnych sytuacjach. A stąd blisko już do zrobienia sobie samemu „ziazi”.
Człowiek jest konstrukcją kruchą. Dlatego Fulko apeluje do Was i siebie: szanujmy nasze byty. Unikajmy czynów samobójczych: nie łaźmy zimą po górach w butach na obcasach, nie próbujmy „pożyczać” auta, jeśli w środku siedzi właściciel, nie skaczmy na główkę do kałuży, nie paradujmy w szaliku Cracovii w sektorze Wisły, nie używajmy szlifierki kątowej z Biedronki, nie jedzmy mięsa importowanego ze Szwecji, nie pijmy puszkowego piwa (eee... proszę to wykreślić) oraz nie róbmy wielu innych, wielce ryzykownych rzeczy. Za którymś razem może się nie udać. Wprawdzie w życiu, tak jak w grach, istnieje opcja „suicide”, ale zaraz potem jest tylko „game over”. Owszem, istnieje też „respawn”, ale do innego, lepszego świata, wolnego od tych okropnych gier. A tego byśmy sobie nie życzyli.
Marek „Fulko de Lorche” Czajor
Wypite piwo
- PiO 1 – Zabij mnie gro
- PiO 2 – Rozterki nałogowca
- PiO 3 – Pożycz dychę
- PiO 4 – Jaśnie Pan Redaktor
- PiO 5 – Giełdowe mydło i powidło
- PiO 6 – Pierwsze zloty na płoty
- PiO 7 – Kolekcjoner
- PiO 8 – Nie ma w co grać!?
- PiO 9 – Ja pisać lux teksty
- PiO 10 – Bajeczki medialne
- PiO 11 – Sklep
- PiO 12 – Fanboy – brzmi dumnie?
- PiO 13 – Plastikowa rzeczywistość
- PiO 14 – Obywatelski obowiązek
- PiO 15 – Virtual Reality
- PiO 16 – Polskie dziadostwo
- PiO 17 – Garstka ryżu i łyk źródlanej wody
- PiO 18 – Hasta la vista, Michael
- PiO 19 – Ta okropna reklama
- PiO 20 – Kryzys