Phoenix Point, czyli duchowy następca X-COM-a, ufundowany
Siedem dni – tyle czasu potrzebowało studio Snapshot Games, by zebrać od graczy środki potrzebne do ukończenia jego najnowszego projektu, Phoenix Point. Tym samym miłośnicy klasycznego X-COM-a mogą przygotować się na wielki powrót do korzeni.
Zaledwie tydzień temu informowaliśmy Was o tym, że Julian Gollop wraz z zespołem Snapshot Games rozpoczął zbiórkę funduszy na Phoenix Point, czyli duchowego następcę kultowego X-COM-a (znanego w Polsce pod tytułem UFO: Enemy Unknown). Dzisiaj magiczna liczba 500 000 dolarów została przekroczona, zatem powstanie tego tytułu wydaje się być niezagrożone. Twórcy nie zamierzają jednak spoczywać na laurach i już snują plany wprowadzenia dodatkowej zawartości, jeśli w ciągu kolejnych trzydziestu sześciu dni uda im się zebrać więcej środków.
Kolejnym kamieniem milowym w kampanii crowdfundingowej jest zebranie 650 000 dolarów. W ten sposób gracze zapewnią twórcom środki niezbędne do wprowadzenia pojazdów, z których będą mogli zrobić użytek podczas potyczek rozgrywanych w trybie turowym. Owe maszyny mają służyć przede wszystkim do przewożenia jednostek i transportu ciężkiego uzbrojenia, choć przydadzą się także choćby do ewakuacji. Co więcej, ich wyposażenie dostosujemy do indywidualnych preferencji, decydując na przykład o rodzaju karabinów zamontowanych na ich pokładzie.
Zebranie następnych dwustu tysięcy dolarów zaowocuje natomiast wprowadzeniem pływającej fortecy, która może posłużyć nie tyllko jako baza wypadowa, ale... środek transportu, umożliwiający zbadanie nadbrzeżnych rejonów i morskich głębin. Warto będzie jednak pamiętać o tym, że taka konstrukcja zostanie wystawiona na ataki kreatur czających się na dnie oceanu – okaże się jednak przydatna, jeśli zechcemy poznać wszystkie sekrety poukrywane w świecie gry.
Wiele wskazuje na to, że autorom uda się osiągnąć zamierzone cele – po przekroczeniu wyżej wymienionych progów zapewne podzielą się z nami kolejnymi planami, toteż fani X-COM-a i taktycznej zabawy powinni trzymać rękę na pulsie. Najważniejsze, że tym razem Gollop może w spokoju dłubać nad swoim nowym dziełem – Phoenix Point nie musi powstawać w tajemnicy, jak miało to miejsce w przypadku tytułu, dzięki któremu twórca ten zapisał się złotymi literami na kartach branżowej historii.