autor: Artur Falkowski
Peter Molyneux znów czaruje, czyli nowe wieści o Fable 2
Peter Molyneux, twórca takich gier jak Black & White czy Fable, znany jest z tego, że robi dużo szumu wokół swoich produkcji, a mówiąc o nich, obiecuje złote góry i inne cuda-niewidy. Każda osoba zainteresowana branżą gier prędzej czy później dochodzi do wniosku, że słowa Molyneux należy przyjmować ze sporą dozą sceptycyzmu.
Peter Molyneux, twórca takich gier jak Black & White czy Fable, znany jest z tego, że robi dużo szumu wokół swoich produkcji, a mówiąc o nich, obiecuje złote góry i inne cuda-niewidy. Każda osoba zainteresowana branżą gier prędzej czy później dochodzi do wniosku, że słowa Molyneux należy przyjmować ze sporą dozą sceptycyzmu. Nie inaczej ma się sprawa z wywiadem, którego dyrektor Lionhead udzielił fanowskiemu serwisowi Loinhead.
Pomimo tego, że wywiad do najkrótszych nie należał, w rzeczywistości nie ujawniono w nim zbyt wielu interesujących informacji. Peter jak zwykle motał się we własnych powtórzeniach i ozdobnikach. Mimo wszystko jednak udało się wyciągnąć parę ciekawostek, którymi teraz dzielimy się z wami.
Molyneux w swojej wypowiedzi skupił się na sprawie walki w Fable 2. Przyznał, że chociaż pierwsza część miała całkiem dopracowany ten element rozgrywki, twórcy postanowili pójść dalej, zrobić eksperyment, wprowadzić opartą na bliskości, kierowaną za pomocą jednego przycisku walkę (cokolwiek miałoby to znaczyć). Na tym jednak nie koniec innowacji. Tym, co ma wyróżniać Fable 2 na tle innych produkcji RPG, będzie śmierć bohatera. Peter oczywiście nie wyjaśnił na czym ma polegać, ale przyznał, że z pewnością po tym, jak nasza postać wyzionie ducha, nie będziemy mogli cofnąć się o kilka minut i powrócić do rozgrywki, jakby nic się nie stało (co, według Molyneux, jest rozwiązaniem pasującym do platformówek, a nie produkcji RPG).
W wywiadzie poruszona została również sprawa Black & White 2. Twórca przyznał, że gra nie odniosła takiego sukcesu, jakby tego chciał, ale też stwierdził, że nie była aż taka dobra. Winą za taki stan rzeczy obarczył fakt, że produkcja powstała na zmodyfikowanym kodzie poprzedniczki. Powiedział, że gdyby tylko mógł jeszcze raz przystąpić do jej tworzenia, zacząłby prace całkowicie od początku, a nie dodawał nowe linijki do istniejącego już kodu.