autor: Tomasz Pyzioł
Nowe kłopoty niemieckich graczy
Wszyscy zapewne niejednokrotnie słyszeli o problemach z wydawaniem gier charakteryzujących się dużą dawką przemocy na terenie Niemiec, gdzie państwo wyjątkowo ostro dba o wychowanie młodzieży. Na ten rynek producenci zmuszeni byli wypuszczać specjalnie okrojone i ocenzurowane wersje swych produktów, chwytając się takich metod jak zamiana koloru krwi z czerwonej na zieloną lub niebieską (Giants: Citizen Kabuto) czy nawet podłożenie na miejsce postaci ludzkich nieokreślonych robotów, z których wylewała się oleista posoka (Unreal Turnament).
Wszyscy zapewne niejednokrotnie słyszeli o problemach z wydawaniem gier charakteryzujących się dużą dawką przemocy na terenie Niemiec, gdzie państwo wyjątkowo ostro dba o wychowanie młodzieży. Na ten rynek producenci zmuszeni byli wypuszczać specjalnie okrojone i ocenzurowane wersje swych produktów, chwytając się takich metod jak zamiana koloru krwi z czerwonej na zieloną lub niebieską (Giants: Citizen Kabuto) czy nawet podłożenie na miejsce postaci ludzkich nieokreślonych robotów, z których wylewała się oleista posoka (Unreal Turnament).
Jednak rada niemieckiego miasta Goettingen, w dalszym ciągu niezadowolona z efektów cenzury, postawiła na ekonomiczne rozwiązanie sprawy brutalnych gier. Przegłosowała więc 700% podatek VAT na krwawe strzelanki i inne gry o przemocy powodując, że ich cena niebotycznie wzrosła. Sąd Administracyjny w Karlsruhe przyznał, iż rada miasta Goettingen miała prawo do takiego kroku gdyż gry o przemocy są zagrożeniem dla porządku publicznego.
Społeczeństwo graczy w Niemczech jest bardzo oburzone twierdząc, iż taka decyzja to kolejny krok łamiący prawa człowieka w Niemczech. Zgodnie twierdzą, że cenzura i sprawnie działający system ratingu wiekowego jest wystarczającym ograniczeniem przeciwdziałającym kupowaniu niewłaściwych gier przez osoby małoletnie. W dodatku obawiają się, że decyzja sądu w Karlsruhe stworzyła precedens, dzięki któremu w ślad za decyzją Goettingen pójdą inne miasta.