Noc z Demosceną v. 3.0 podczas PIXEL HEAVEN 2013
Scena nie jest prostą do scharakteryzowania i ogarnięcia subkulturą. Wymaga od widza pewnej wiedzy, dotyczącej ograniczeń sprzętu, na który zostało uruchomione demo, jak i świadomości, jak mały kod odpowiada za wyświetlanie obrazu i odtwarzanie dźwięku w intrach 256-bajtowych, 4-kilobajtowych i 64-kilobajtowych.
Poniższa wiadomość jest oficjalną informacją prasową producenta/wydawcy/dystrybutora gry i jako taka nie jest lub nie musi być wyrażeniem opinii i stanowiska redakcji gry-online.pl.
No i czas na odpoczynek… Po dniu pełnym wrażeń, najlepszy pomysł to kufel zimnego piwa (albo czegoś innego:) i wygodne miejsce z widokiem na ekran. A na nim arcydzieła twórców domosceny lat 80. i 90. – dema i intra na ZX Spectrum, małe i duże Atari, C64, Amigę…
Niewiarygodny pokaz umiejętności i fantazji ludzi, którzy poznali te maszyny lepiej, niż ich twórcy.
Pasja, kreacja, rywalizacja, zabawa, przyjaźń… po prostu demoscena – czyli selekcja dem przygotowana przez Bartka „Voyagera” Dramczyka w ramach kolejnej odsłony Nocy z Demosceną!
Tym razem popłyniemy w górę nurtu czasu, od 2013 roku wstecz, aż do początków demosceny. Najwytrwalszych siłą rzeczy zastanie ranek:)
Oddajmy głos Bartkowi, który odpowiada ze selekcję dem:
Scena nie jest prostą do scharakteryzowania i ogarnięcia subkulturą. Wymaga od widza pewnej wiedzy, dotyczącej ograniczeń sprzętu, na który zostało uruchomione demo, jak i świadomości, jak mały kod odpowiada za wyświetlanie obrazu i odtwarzanie dźwięku w intrach 256-bajtowych, 4-kilobajtowych i 64-kilobajtowych.
Dema na każdą z popularnych dziś platform sprzętowych diametralnie różnią się stylem i wykonaniem. Tylko zagłębienie się w parametry techniczne Atari, Spectrum, Commodore 64 i Amigi pozwala zrozumieć dlaczego na ZX-ie kolory są tak żywe, czemu dema na małe Atari są w odcieniach jednego koloru, albo skąd tyle brązów na C64.
Jednak nie zawsze kompletna wiedza o sprzęcie jest potrzebna do oglądania dem – można się świetnie bawić przy produkcjach demosceny, bez bagażu wiedzy – w końcu to dynamiczne teledyski, często świetnie komponujące motywy muzyczne z obrazem.
Oczywiście jest w tym drugie dno: większość efektów wyliczana jest w czasie rzeczywistym przez procesor komputera, syntetyczne dźwięki to parametry trafiające wprost do rejestrów układów generujących fale, a całe dzieło nie ma najczęściej zamiaru przekazywać górnolotnych myśli – to poskładana z cyfrowych elementów abstrakcja, która narodziła się w głowach demoscenowych koderów, muzyków i grafików, efekt ich wytężonej pracy, który w konkursach scenowych może być doceniony lub wyśmiany.
Za każdym razem, kiedy przychodzi mi zbierać dema i intra do pokazu (a właściwie ich kopie w postaci filmów, bo uruchomienie po kolei 200 produkcji skończyłoby się przestojami i restartami komputera), odkrywam zupełnie nowe intra i dema, czasami muszę sięgnąć po mniej znane produkcje. Nie znam idealnej metody opowiadania o tym, czym jest demoscena, za pomocą dem. Dema i intra chyba zrobią to znacznie lepiej, dlatego tym razem popłyniemy w górę nurtu czasu, od 2013 roku wstecz, aż do początków demosceny.
Na zachętę, kilka adresów, które lepiej prezentują demoscenę, niż słowa:
http://www.youtube.com/user/TheDemoTube
I jeszcze jedno: demo nie oznacza wersji demonstracyjnej – to program komputerowy który demonstruje efekty. I co ważne, wszystkie dema są DARMOWE, jak intra, grafiki i utwory muzyczne prezentowane w konkursach demoscenowych.
Scena tworzy też wiele darmowych, dobrych narzędzi do tworzenia grafiki, muzyki, projektowania dem. To właśnie demoscena przyczyniła się do powstania najtańszego i przy tym jednego z najlepszych narzędzi to tworzenia muzyki, jakim jest Renoise (http://www.renoise.com/).