Netflix ma nowego szefa działu filmowego. Wcześniej bezlitośnie podsumował giganta streamingu: filmy nie są dobre, a kasa się nie zgadza
Wygląda na to, że Netflix wkracza w nowy etap z dyrektorem, który nie ceni zbyt wysoko dotychczasowych dokonań giganta. Czy Dan Lin sprawi, iż dostępne na platformie produkcje oryginalne będą lepszej jakości?
Czy się to widzom podoba, czy nie, Netflix pozostaje królem platform streamingowych. Nie da się jednak ukryć, iż nie wszystkie produkcje, za które odpowiedzialny jest gigant, mogą pochwalić się wysoką jakością. Wielu odbiorców narzeka na niedopracowane scenariusze, generyczne fabuły i na to, że przeglądając bibliotekę serwisu, trudno znaleźć coś ciekawego. Teraz pojawiła się jednak realna szansa na to, by we wspomnianej firmie coś się zmieniło.
Wszystko za sprawą zatrudnienia nowego szefa działu filmowego. Jak przekazał The Hollywood Reporter, wspomniane stanowisko objął Dan Lin. To producent i założyciel firmy Rideback, mającej na swoim koncie takie tytuły jak Sherlock Holmes z Robertem Downeyem Juniorem, To, Lego: Przygoda czy Dwóch papieży. Wcześniej filmowiec obejmował stanowisko wiceprezesa ds. produkcji w Warner Bros.
Jak donosi wspomniany magazyn, Dan Lin został zwerbowany do Netfliksa przez dyrektorkę ds. treści, Belę Bajarię, choć wcale nie szukał nowej pracy. Na spotkaniu z biznesmenką producent bezlitośnie podsumował Netfliksa, zauważając, że jego filmy nie są dobre, a wyniki finansowe firmy pozostawiają wiele do życzenia. Szczerość się najwyraźniej opłaciła, ponieważ dyrektorka zaproponowała Linowi posadę.
Producent zdecydował się dołączyć do Netfliksa, którego, jak można wnioskować, nie ceni szczególnie wysoko. Dlaczego? Pracując dla tej firmy, będzie mógł dysponować bardzo wysokim budżetem – takim, na jaki produkowane przez Rideback filmy nie mogą liczyć. Ze swoją krytyczną oceną giganta streamingu i oferowanymi przez niego środkami Dan Lin będzie miał możliwość tworzenia interesujących projektów.
Producent znany jest z tego, że trzyma się wyznaczonego budżetu, a więc dzięki niemu Netflix ma szansę na to, by przestać trwonić wielkie pieniądze na średniej jakości produkcje i wreszcie stawiać na lepsze projekty. Czy to się uda? Przekonamy się w niedalekiej przyszłości.