filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 27 lipca 2023, 09:03

Neil Gaiman ocalił Księżniczkę Mononoke przed westernalizacją

Neil Gaiman oraz Hayao Miyazaki „pokonali” Harveya Weinsteina i innych producentów dążących do westernizacji Księżniczki Mononoke, ale prezes Miramaxu nie dał za wygraną.

Źródło fot. Studio Ghibli.
i

Trwający strajk w Hollywood to bynajmniej nie pierwszy raz, gdy aktorzy, scenarzyści i reżyserzy dają do zrozumienia, jak bardzo irytuje ich podejście biznesmanów rządzących wytwórniami filmowymi. Konfliktów między artystami a panami w garniturach było bez liku.

Koronny przykład stanowi zamieszanie wokół Księżniczki Mononoke, którą Hayao Miyazaki i Neil Gaiman musieli bronić przed natarczywą westernizacją ze strony Miramaxu i Disneya.

Informacje na ten temat pojawiały się od dawna, poczynając od filmu dokumentalnego Princess Mononoke in the U.S.A. (2001). W zeszłym roku do sprawy odnosił się sam Gaiman (via BBC), ujawniając nowe informacje.

Japońska animacja, zachodnia dystrybucja

Dziś Księżniczka Mononoke to pozycja kultowa, nie tylko wśród fanów japońskiej animacji. Niemniej film zaliczył fatalny debiut w USA, co według Gaimana miało być „zasługą” Harveya Weinsteina, współzałożyciela i drugiego prezesa Miramaxu w latach 1979-2005 (obok jego brata Boba Weinsteina).

  1. Warto zaznaczyć, że od 1993 do 2010 roku spółka należała do Disneya. Zapewne dlatego studio Ghibli naciskało na uwzględnienie w nowym kontrakcie z Miramaxem szczegółowych wytycznych dotyczących tłumaczenia swoich filmów, poczynając od Księżniczki Mononoke.
  2. Japończycy mieli bowiem niemiłe doświadczenia z Disneyem przy okazji zachodniego wydania filmu Podniebnej poczty Kiki, w którym amerykańska spółka wprowadziła zmiany niezaaprobowane przez twórców, rzekomo bez wiedzy głównych producentów Disneya (via Cartoon Brew). O bezsprzecznie bezsensownym plakacie i zmianach w filmie Nausicaa z doliny wiatru lepiej nawet nie wspominać (via Cinematheque).

„Kontrola” przemocy przez Disneya

Neil Gaiman ocalił Księżniczkę Mononoke przed westernalizacją - ilustracja #1
Księżniczka Mononoke to nie Kratos, ale w jej filmie nie brakuje przemocy. Źródło: Studio Ghibili.

Mimo to Harvey Weinstein i inni wysoko postawieni pracownicy Miramaxu oraz Disneya nalegali na zmiany. Po części wynikało to z faktu, że Księżniczka Mononoke była odmienna nie tylko od zachodnich animacji, ale też od poprzednich filmów studia Ghibli.

  1. Amerykanie mieli wątpliwości co do wielu kwestii, od tak banalnych jak nietypowa postać „księcia” (Ashitaka mocno odstaje od standardów Disneya w tej kwestii), po przemoc czy postaci, które trudno było uznać za jednoznacznie dobre lub złe.
  2. Budziło to obawy, czy film – i tak odmienny od rodzimych animacji – trafi do najmłodszych (uznawanych przez wytwórnię za odbiorców docelowych), zwłaszcza że jest to względnie długi seans. Dlatego Harvey Weinstein chciał wyciąć 20-40 minut scen z Księżniczki Mononoke.
  3. Miyazaki nie dał się przekonać. Argumentował, że Księżniczka Mononoke to film dla starszych dzieci, a – jak mówił jeszcze w 1999 roku – „przemoc jest wrodzona ludziom i prawdziwym wyzwaniem jest pokazanie, jak ją kontrolować” (via PBworks).

Żadnych cięć, panowie

W sukurs Miyazakiemiu przyszedł Neil Gaiman, który odpowiadał za tłumaczenie Księżniczki Mononoke (via BBC). Pisarz od początku dokładał starań, by jego „przekład” zachował ducha oryginału. Dość wspomnieć znane anegdoty o zupie i „oślich szczynach” oraz wysłaniu Weinsteinowi katany przez Miyazakiego z komentarzem „żadnych cięć” (w rzeczywistości miał to zrobić jego producent; via Polygon).

Nie ze wszystkim udało się artystom postawić na swoim. Jednakże najwyraźniej pisarz dał się we znaki Weinsteinowi oraz pozostałym członkom kierownictwa Disneya i Miramaxu, skoro Gaiman nie został wspomniany w materiałach promocyjnych Księżniczki Mononoke. Była to odpowiedź na prośbę Ghibli o usunięcie kilku ze zbyt licznych nazwisk. Nie, „Harvey Weinstein” i inni członkowie kierownictwa Miramaxu nie zniknęli z plakatów (via Twitter).

Dobre recenzje zaprzepaściły szanse na udany debiut?

Neil Gaiman ocalił Księżniczkę Mononoke przed westernalizacją - ilustracja #2
Gaiman i Miyazaki pilnowali, by Amerykanie znowu nie pocięli animacji. Źródło: Studio Ghibli.

Powyższa sytuacja mogła świadczyć o małostkowości prezesa Miramaxu, co – na nieszczęście dla filmu – zdaje się potwierdzać debiut Księżniczki Mononoke w USA.

  1. Według Gaimana po ostatniej nieudanej próbie przekonania Miyazakiego do zezwolenia na „cięcia” Weinstein miał stwierdzić, że Japończyk jeszcze zmieni zdanie na temat skrócenia filmu, bo – cytujemy – „jutro w recenzji New York Times stwierdzą, że jest za długi”.
  2. NYT oczywiście opublikował recenzję Księżniczki Monooke – niezwykle entuzjastyczną i bez żadnych wzmianek na temat „za długiego” seansu. Równie pochlebnie o filmie wypowiadali się inni krytycy.
  3. Jakby w odpowiedzi na te pochwały zrezygnowano z wielkiej kampanii marketingowej, a film wyświetlono tylko w dziesięciu amerykańskich miastach. Ba, Weinstein nie pojawił się nawet na premierze dzieła w Hollywood (via BBC).

Zapewne dlatego debiut Księżniczki Mononoke w 1999 roku wypadł bardzo słabo – film zarobił jedynie 2,3 miliona dolarów w osiem tygodni. Dopiero po globalnych sensach (m.in. w 2001 roku) animacja Miyazakiego stała się przebojem kasowym (via Box Office Mojo).

Choć Miyazaki „pokonał” Weinsteina (jak stwierdził to reżyser w 2005 roku w wywiadzie dla czasopisma The Guardian), Weinsteinowi udało się zepsuć debiut Księżniczki Mononoke, nim trafił do więzienia na 10 lat po aferach seksualnych i wyroku sądu (który ostatnio przedłużył jego pobyt za kratkami o kolejne 16 lat; via BBC).

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej