NBA 2K19 to kolejny mikropłatnościowy koszmar
Po zeszłorocznym mikropłatnościowym koszmarze w NBA 2K18 autorzy obiecali poprawę. Tegoroczna edycja jest pod tym względem trochę lepsza, ale o gruntownych zmianach nie ma mowy i NBA 2K19 bardziej przypomina mobilną grę free-to-play niż pełnopłatny tytuł na platformy domowe.
- Deweloper gry: Visual Concepts
- Wydawca: 2K Sports
- Gatunek: gra sportowa
- Platformy: PC, PS4, XONE, Switch
- Data premiery: 10 września 2018 r.
W poniedziałek na rynku zadebiutowała gra NBA 2K19, czyli tegoroczna odsłona koszykarskiego cyklu firmy 2K Games i studia Visual Concepts. Po trzech dniach na rynku można już stwierdzić, że produkcja okazała się bardzo kontrowersyjna (na Steamie tylko 32% recenzji jest pozytywnych, a na Metacritic średnia ocen użytkowników to 2.7/10) i głównie jest to zasługa koszmarnego systemu mikropłatności.
Generalnie mechanika gry obraca się wokół wirtualnej waluty (VC), która potrzebna jest praktycznie do wszystkiego. Można ją zdobyć poprzez rozgrywkę, ale w ten sposób uzyskujemy niewielkie kwoty i całość opracowano tak, aby jak najbardziej zachęcać do zakupu pakietów VC za prawdziwe pieniądze. Zeszłoroczna edycja, czyli NBA 2K18, była pod tym względem tragiczna. Nawet głupia zmiana fryzury zawodnika wymagała wirtualnej waluty. Niezadowolenie fanów było tak duże, że twórcy musieli się wycofać. Obiecali, że NBA 2K19 będzie pod tym względem lepsze. Słowa niby dotrzymali, ale zmniejszenie nacisku na mikropłatności jest znacznie skromniejsze, niż liczyli na to fani.
Jak zły jest system mikropłatności w NBA 2K19, bardzo dobrze podsumował serwis Kotaku. Nie musimy już co prawda płacić za zmianę fryzur, a gra oferuje trochę więcej okazji do zdobycia VC przez rozgrywkę, m.in. poprzez wprowadzenie dziennych wyzwań, ale generalnie o dużej zmianie na lepsze nie może być mowy.
Gra na każdym kroku wręcz dręczy graczy ofertami wydawania wirtualnej waluty. W ten sposób możemy m.in. kupować napój Gatorade, aby czasowo zwiększyć statystyki, wydawać pieniądze na buty i ubrania, czy nawet kupować samochody, aby poruszać się szybciej po mapie poza meczami w trybie kariery.
Co gorsza, system rozwoju MyCareer jest ściśle powiązany z wirtualną walutą, gdyż ulepszenia statystyk kupujemy wydając VC. Jako że gracze zaczynają na bardzo niskim poziomie, to bez sięgnięcia do kieszeni ciężko jest o dobrą zabawę. Osoby, które kupią kosztowne wydanie Anniversary Edition, otrzymują na start 100 tysięcy VC, co pozwala na komfortowe rozpoczęcie kariery. Natomiast graczy ze standardową wersją (czyli większość) czekają długie godziny męczenia się z zawodnikami, którzy potykają się o własne nogi, co chwila chybiają przy rzutach do kosza i nie potrafią wykonać przyzwoitego podania.
Wszystko to sprawia, że NBA 2K19 przypomina grę mobilną opartą na modelu free-to-play i to niezbyt dobrą. W praktyce mamy tutaj do czynienia z tytułem pay-to-win, gdzie aby rozwijać się, trzeba albo wydawać prawdziwe pieniądze, albo spędzać całe dnie przed telewizorem, mozolnie grindując statystyki. Fakt, że takie rozwiązania istnieją w pełnopłatnej grze, jest kompletnym nieporozumieniem.
Denerwujące są również natrętne reklamy. Sponsorzy są oczywiście nieodłącznym elementem współczesnego sportu, ale w grach Electronic Arts ich promocje są krótkie i wzmacniają klimat. Natomiast w NBA 2K19 zdarzają się sytuacje, gdy musimy przez kilkadziesiąt sekund np. słuchać, jak komentatorzy zachwalają zalety napoju Gatorade.
W zeszłym roku, po negatywnym przyjęciu systemu mikropłatności w NBA 2K18, twórcy obiecali poprawę. Fakt, że deweloperzy uznali to, co zaoferowali w tegorocznej odsłonie, za wystarczające zmiany, jest mocno rozczarowujący. Tym bardziej, że 2K Games niedawno poprosiło graczy o wywarcie presji na belgijskie władze, aby te pozwoliły przywrócić w grach wydawcy lootboksy.
Smutne jest to, że pomimo tych wad NBA 2K19 i tak sprzeda się wyśmienicie, a zachodnie media branżowe były dla gry łaskawe w recenzjach, przez co wersja na PlayStation 4 ma średnią ocen na poziomie 86% według serwisu Metacritic. Wydaje się więc, że takie mikropłatnościowe rozwiązania są coraz bardziej akceptowane w grach sportowych i trend ten szybko się nie zmieni.