Najgłupsza scena Star Wars. Fani wskazali
Mówiliśmy już wiele razy, że dziewiąta część Gwiezdnych wojen nie spełniła oczekiwań fanów. Ci nadal znęcają się nad filmem, a tym razem wybrali z niego scenę, która jest według nich jednym z najgłupszych momentów całej serii.
Realizm nigdy nie był mocną cechą Gwiezdnych wojen, ale kto oczekuje po kosmicznym fantasy jakiegokolwiek odwzorowania rzeczywistości? Na szali zawsze ważyły się losy galaktyki, a postaciom udawało się stawić czoła Ciemnej Stronie Mocy. George Lucas potrafił stworzyć historię jednocześnie atrakcyjną, jak i logiczną – nowej trylogii było z tym trochę ciężej.
Nie będziemy jednak ponownie pisać, co trzy ostatnie części zrobiły źle. O tym możecie przeczytać chociażby tutaj. Tym razem głos zabrali fani, którzy zgromadzili się na forum Reddita, aby wspólnie wyłonić najgorszą i najmniej sensowną scenę spośród wszystkich filmów z serii Star Wars. Obyło się bez żadnej litości, a z pozoru proste dyskusje potrafiły przerodzić się w rozwinięte analizy fabularne.
Nominowanych do tego tytułu było całkiem sporo, a większość propozycji nie wychodziła poza rejon Gwiezdnych Wojen: Skywalker. Odrodzenie. Bardzo bliski zwycięstwa był wątek Palpatine’a, a więc scena inicjalna z początkowymi napisami, które obwieściły wielki powrót Imperatora. Oberwało się także ostatecznemu starciu antagonisty z Kylo Renem i Rey, a następnie pożegnalnemu pocałunkowi zakochanej pary.
Koniec końców, najgłupszym momentem serii została wybrana scena ze sztyletem i ruinami Gwiazdy Śmierci, którą zobaczyć możecie powyżej. Broń ta od samego początku przewijała się w trakcie filmu, ale nie zwracała na siebie specjalnej uwagi. Nagle jednak, gdy bohaterowie szukali rozwiązania, to znalazło się ono samo. Rękojeść oraz inne elementy sztyletu idealnie zgrały się kształtami z ruinami widzianymi przez Rey. Twórcy założyli więc, że postacie muszą stanąć akurat na tym klifie i spojrzeć na dany punkt horyzontalny, a także dzięki sile intuicji „połączyć kropki”. Logiczne, prawda?