Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 1 maja 2022, 12:05

autor: Karol Laska

Chyba zwariowałem, ale wydam 480 zł na PS Plus Premium. Mam dobry powód

PS Plus Premium to wcale nie taka tania przyjemność, ale po dłuższym zastanowieniu raczej się na nią skuszę. Decydująca okazała się moja słabość do starszych gier, tylko czy naprawdę są one warte 480 zł rocznie?

Boomer z pokolenia zoomerów – chyba tak mogę określić własny profil gracza, gdyż poza wszelakimi współczesnymi „indykami” oraz tworami AAA regularnie ogrywam nieco już zakurzone „klasyki” dwunastej muzy. Kiedy jednak Baldury i Fallouty spokojnie mogłem ograć na PC, tak nie dane mi było doświadczyć uroków sędziwych exclusive’ów dostępnych na starsze wersje PlayStation (poza paru emulacyjnymi epizodami). Od dawna więc spoglądałem z zazdrością w stronę Zachodu, który mógł cieszyć się ofertą PS Now, i przeklinałem w myślach Sony, że tyle lat zwlekało z udostępnieniem tejże usługi w Polsce. Tymczasem już za chwilę, już za momencik, bo 22 czerwca 2022 roku, świat stanie do góry nogami, a ja po raz kolejny oddam się retromanii. Tylko za jaką cenę?

To oczywiście dość bolesne pytanie retoryczne, bo na PS Plus Premium wyłożę czterysta osiemdziesiąt złotych. A jeśli nie uda mi się ograć wszystkiego, co chcę, w ciągu trzystu sześćdziesięciu pięciu dni (a nie uda, jestem tego prawie pewien), to w ruch pójdzie kolejne pół tysiąca, bo przecież nie będę dopłacał siedmiu dych miesięcznie (to już w ogóle się nie kalkuluje). Z jednej strony możecie powiedzieć, że to mało istotne i zanadto rozbuchane problemy cebulowego rycerza, bo jeśli rozłożymy tych parę stów na umowne raty, to wyjdzie dwanaście razy czterdzieści złotych, czyli miesięczna kwota, która nie wybija się jakoś negatywnie na tle Game Passów czy innych Netflixów. Z drugiej strony to kolejne kawały gotówy, które trzeba dołożyć do budżetu na abonamenty, i równo dwa razy więcej, niż teraz dałbym za rocznego PS Plusa. Wiadomo, dostaniemy dużo więcej treści, ale portfel nie jest zrobiony z gumy (mój, na przykład, to sztuczna skóra).

Chyba zwariowałem, ale wydam 480 zł na PS Plus Premium. Mam dobry powód - ilustracja #1

Odkładając jednak na bok te jakże precyzyjne obliczenia, chciałbym też zwrócić uwagę na pewien potencjalny problem, a raczej osobistą obawę. Lista gier z PSX, PS2, PSP i PS3 nie została jeszcze przez Sony oficjalnie podana i, szczerze mówiąc, nie jestem do końca przekonany, czy będzie ona tożsama z tą PS Now. A nawet jeśli będzie na papierze, to czy oferta dla Polaków nie zostanie okrojona z części zawartości? Moje wątpliwości opieram głównie na przykładzie od niedawna funkcjonującego w Polsce HBO Max. Na wspomnianej platformie streamingowej nie możemy bowiem oglądać wielu filmów dostępnych chociażby w zachodnich krajach (np. kinowe hity z serii Criterion Collection). HBO w tej sprawie milczy, a wcześniej nie informowało o potencjalnych brakach. Oby Sony nie podążyło podobną drogą.

Nieważne jednak, jak wiele „ale” znajdę, bowiem racjonalizm w kontekście wydatków giereczkowych to zjawisko niemal kompletnie mi obce (walczę z tym, naprawdę). Koniec końców wiem bowiem, że PS Plus Premium to istny raj dla gracza takiego jak ja, polującego na każdą wartą przetestowania cyfrową staroć. Czy przejdę je wszystkie? Nie, ale sam dostęp do nich to dla mnie creme de la creme konsumpcjonistycznego żywota młodego szaleńca. Kto jest ze mną, a kto przeciw mnie? Czekam na konkretne deklaracje i kontry.

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA

Ten tekst powstał z myślą o naszym newsletterze. Jeśli Ci się spodobał i chcesz otrzymywać kolejne felietony przed wszystkimi, zapisz się do newslettera.

Karol Laska

Karol Laska

Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.

więcej