autor: Janusz Burda
Na co warto (albo i nie) pójść do kina
„Widziałem i podobało mi się...”, „Nie, za żadne skarby nie idź na to do kina...” – Takie całkiem skrajne opinie można to tu, to tam usłyszeć lub przeczytać na temat najnowszego polskiego filmu. Dlatego też Wiedźmin, bo o nim oczywiście mowa nie mógł pozostać nam obojętny, wynikiem czego jest zamieszczona dziś na naszych łamach jego recenzja.
„Widziałem i podobało mi się...”, „Nie, za żadne skarby nie idź na to do kina...” – Takie całkiem skrajne opinie można to tu, to tam usłyszeć lub przeczytać na temat najnowszego polskiego filmu. Dlatego też Wiedźmin, bo o nim oczywiście mowa nie mógł pozostać nam obojętny, wynikiem czego jest zamieszczona dziś na naszych łamach jego recenzja.
„Czasy, kiedy „Wiedźmin” rozpalał tylko umysły młodych czytelników „Fantastyki”, a Biały Wilk śnił się po nocach jedynie namiętnym czytelniczkom tomików opowiadań, zniknęły bezpowrotnie w pomroce dziejów. Kolejne książki Andrzeja Sapkowskiego połykali z wypiekami na twarzy młodzi i starzy, studenci, wójtowie, matki z dzieckiem, sekretarki, prezesi. Geralt stał się bohaterem masowym silnie zakorzenionym w powszechnej świadomości Polaków. Skrzetuski, Zbyszko z Bogdańca i Pan Tadeusz być może już wkrótce będą musieli się przesunąć, aby na panteonie narodowych bohaterów zrobić jeszcze jedno wolne miejsce...” – Piotres
Publicystyka: Wiedźmin – Recenzja filmu