autor: Redakcja GRYOnline.pl
Myśli nieprzemyślane - Pooolska gooola!
I tak, kruca pysk, ma właśnie być! Jest to nasza drużyna i kibicujemy jej zawsze – od początku do końca. Ubieramy zabawne czapki, malujemy twarze na biało-czerwono i Pooolska gooola! Non-stop. Aż do skutku. Nie teraz, to za 4 lata.
Nie robiłem tego od 24 lat, ale zrobiłem. Obejrzałem mecz piłki nożnej od początku do końca. No, może niecałkiem od początku, bo to nie tak łatwo przejść przez miasto i nigdzie po drodze nie zajrzeć. Krótko a węzłowato, w czasie o dwa dni się cofając... spotkanie Polski z Niemcami obejrzeć należało – za ojców naszych groby i generalnie za całokształt minionego tysiąclecia. A poza tym naprawdę musieliśmy ten mecz wygrać. A poza tym naprawdę nie mieliśmy szans... I tu miłe zaskoczenie – jak bardzo by nie irytowało ciągłe ganienie przez naród wszystkiego co nasze, a chwalenie wszystkiego co cudze, wyszło na to, że nikt (liczbowo: zero) przed meczem nie poruszał tematu, że możemy przegrać. Takoż i nie poruszałem ja. Zwyczajnie cieszyło mnie to zjednoczenie, w którym ludzie małej wiary oddali pola. Wszyscy Polakom kibicowali. Ja po cichu te kciuki trzymałem, ale dyć też.
A mecz wyglądał tak... Niemców jak najbardziej zadowalał remis, nie mieli najmniejszego powodu po temu, żeby starać się z nami wygrać ryzykując ofensywą kontrataki. Grali więc spokojnie, z tym założeniem, żeby pozostawać przy piłce jak najdłużej, ale nie naciskać. Grali planowo. Połowa pierwsza nie dobiegła końca, gdy pojawiła się wątpliwość: czemu Polacy nie atakują non-stop? przecież to nie nas urządza remis! czy coś tu nie jest bez sensu? I cały czas nieuchronnie wisiał nad nami ten bat – czy z końcem meczu Niemcy nie przypuszczą kilku mocnych ataków, gdy ryzyko utraty bramki będzie mniejsze? Przypuścili. Boruc obronił kilka strzałów oddanych z pola karnego, w końcu puścił. Wielkie brawa dla naszego bramkarza. Szkoda, że nie miał przy sobie drużyny – czyli grupy ludzi grającej drużynowo. Normalnie łzy miałem w oczach, jak patrzyłem, gdy Niemcy w dodanym czasie zaczynają atakować non-stop, tak jak się tego można było spodziewać, i jak Boruc broni-broni-broni i w końcu puszcza.
Czy na polską drużynę spadły ze wszech stron gromy po meczu? Nie. Graliśmy pięknie. Szkoda, że nie graliśmy tak poprzedniego spotkania. Gdyby nie ta bramka, którą Niemcy nam strzelili na sam koniec. Przez przypadek, przecież...
I tak, kruca pysk, ma właśnie być! Jest to nasza drużyna i kibicujemy jej zawsze – od początku do końca. Ubieramy zabawne czapki, malujemy twarze na biało-czerwono i Pooolska gooola! Non-stop. Aż do skutku. Nie teraz, to za 4 lata.
Tylko dlaczego taki zaangażowany, głośny i bezkrytyczny patriotyzm nie przenosi się na resztę? Czemu, gdy Polacy biorą się za robienie gry na przykład, pierwsze komentarze, jakie padają, rokują, iż nie będzie to nic godnego uwagi w porównaniu z produkcjami obcymi? Czemu jesteśmy tak skłonni do wynajdywania braków, a tak trudno przychodzi nam chwalenie? Niby, że krytyczny umysł świadczy o inteligencji? Ktoś tu czegoś nie doczytał.
Za tydzień z hakiem premierę będzie mieć krótkometrażowy film o Kajku i Kokoszu. Bohaterach jednego z najlepszych polskich cyklów komiksowych (osobiście uważam, że najlepszego, ale oddajmy honory i Baranowskiemu i Papie Chmielowi), niech się Astrerix schowa, bo naprawdę w porównaniu z Kajkiem i Kokoszem jest nudny. Twórcy filmu trochę się boją, jak ich praca zostanie przyjęta. Bo generalnie polscy twórcy zdają się już bać, że cokolwiek zrobią, to zostaną zjechani. Kuriozalnym jest, że aby coś się w Polsce sprzedało, jak najdłużej trzeba klientów utrzymywać w przekonaniu, że mają do czynienia z produktem zagranicznym – vide: Gino Rossi czy pierwsze części Eartha, z naszego podwórka.
Autorzy filmu, zanim się wezmą za film pełnometrażowy, dają możliwość do zapoznania się z 15-minutową formą jego zapowiedzi, niosącej przedsmak całości, a przy tym będącej jej integralną częścią. To po to, żeby się przekonać, czy publiczność nie połknie bez popijania, nie beknie i nie powie, że Shrek rządzi. Bo nie rządzi.
Czuję przed premierą filmu coś podobnego, co czułem przed meczem z Niemcami – przypuszczam, że animacja będzie stała na nieco gorszym poziomie i boję się, czy twórcom filmu uda się zachować klimat i humor komiksu. Dostępny w Sieci zwiastun pozostawia nieco niepewności. Jednak i tak wierzę, że film będzie świetny. Bo pełen humoru, klimatyczny i nasz, swojski. Bo Pooolska gooola! Nawet, jeśli by tym razem nie był genialny, to z naszą wiarą i z doświadczeniem, które przyjdzie z pracy, za parę lat będziemy robili wszystko lepsze, piękniejsze i genialniejsze niż Amerykanie czy inni Niemcy. Jeśli będziemy wiecznie się udowadniać, krytykując wszystko, co nasi zrobią, to komu będzie się chciało ćwiczyć i piąć w górę?
Nasi kibice dają piękny przykład – za cztery lata będziemy w finale MŚ, bo naród tak chce i naród w to wierzy. A czy za cztery lata będziemy mieli świetne polskie gry i filmy? Oczywiście pytanie jest bez odpowiedzi – to naprawdę są Myśli nieprzemyślane, do końca.
Borys „Shuck” Zajączkowski
Przegląd niesportowy
Wielbiciele gier firmy Blizzard Entertainment od dawna oczekiwali wieści dotyczących nowych odsłon najsłynniejszych produkcji tego studia. Dziś wiemy już, że kolejne odcinki serii Diablo oraz StarCrafta mogą stać się grami z gatunku MMO. Takie oto rewelacje podał serwis F13, na który powołaliśmy się w środę, publikując wiadomość o rzekomych następcach kultowych tytułów. Czy informacje te znajdą potwierdzenie w rzeczywistości? O tym przekonamy się już niebawem. Moim zdaniem twórcy World of WarCraft będą chcieli iść za ciosem, w końcu ten produkt nadal sprzedaje się wyśmienicie, o czym najlepiej świadczy ostatni, amerykański ranking bestsellerów.
Tylko globalny kataklizm mógłby powstrzymać firmę Take-Two Interactive od opublikowania nowej pierwszoosobowej strzelaniny, zatytułowanej Prey. Program, o którym po raz pierwszy słychać było w połowie lat dziewięćdziesiątych, już za niespełna miesiąc trafi na rynek elektronicznej rozrywki. Wydawcy wciąż przypominają o oficjalnej wersji demonstracyjnej tego produktu, która zadebiutuje w Internecie w najbliższą środę. Dziś dowiedzieliśmy się, że oprócz rozbudowanego wariantu zmagań dla jednego gracza, edycja pokazowa zaprezentuje też możliwości trybu multiplayer. Miejmy nadzieję, że warto było tyle czekać.
Polski dystrybutor gry Tomb Raider: Legend wydał wreszcie oświadczenie w sprawie niedawnej wpadki z polską wersją tego programu. Chodzi o brak trybu Next-Generation, który w zachodnich edycjach przygód Lary Croft jest normalnie dostępny. Zaangażowanie w sprawę przedstawiciela koncernu Eidos Interactive każe przypuszczać, że wina leży po stronie oficjalnego wydawcy. Wnioski wyciągnijcie jednak sami.
Uwe Boll – ulubiony reżyser wszystkich graczy – szykuje się do walki ze swoimi krytykami. Niemiec planuje urządzić zawody bokserskie na planie filmu Postal i dać szansę swoim największym wrogom na bezpośrednie starcie. Zwykła zemsta, próba zwrócenia na siebie uwagi, a może przemyślany zabieg marketingowy? Bez względu na prawdziwe zamiary reżysera, trudno zarzucić Bollowi brak wyobraźni, zwłaszcza w kwestii wymyślania durnych przedsięwzięć.
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna
Powiązania do myśli
- MNP.11 – Listopad miesiącem niepamięci
- MNP.21 – Seks, przemoc i gdybanie
- MNP.30 – Gramy za darmo
- MNP.34 – Wesołych Świąt
- MNP.35 – Rzecz o narkotykach
- MNP.36 – Na tuzin dni przed E3
- MNP.37 – Tajne/Poufne
- MNP.38 – Siadaj, pała!
- MNP.39 – Polski Heros
- MNP.40 – Fallout 3