autor: Redakcja GRYOnline.pl
Myśli nieprzemyślane - Okrrrutny konkurs
Z okazji 13 odcinka Myśli nieprzemyślanych przygotowałem dla Was okrrrutny konkurs z nagrodami. Soul ma zaś nagrodę bez konkursu - 'kilka' słów o Dungeons & Dragons Online.
Po Prawdziwym teście, z okazji 13 odcinka Myśli nieprzemyślanych, przygotowałem dla Was okrrrutny konkurs z nagrodami. Poniżej widnieje pomniejszony obrazek – gdy na niego klikniecie, otworzy Wam się pełna jego wersja. Dowcip polega na tym, iż do zmontowania tego obrazka posłużyło mi... wiele elementów z wielu gier – tych wydanych niedawno lub dopiero co, a nawet kilku, które wydane będą lada chwila. Czasem jest to jakiś drobiazg, czasem jakaś postać, czasem jedna z jednej gry, czasem w innych proporcjach. :-) Do Was należy rozeznanie się w tym galimatiasie, czyli rozpoznanie jak największej liczby wykorzystanych gier. Zwycięzca lub zwycięzcy otrzymają gry pecetowe: Myst V: Koniec wieków, Blitzkrieg 2, Total Overdose, Bet on Soldier: Krwawy sport, Project: Snowblind.
A teraz garść zasad bardziej szczegółowych:
- rozwiązanie konkursu nastąpi w piątek, 25 listopada;
- zwycięzca lub zwycięzcy zostaną wybrani przez jury, czyli przeze mnie i nie tylko przeze mnie, a o zwycięstwie decydować będzie liczba prawidłowo podanych tytułów;
- odpowiedzi (listy tytułów gier) proszę słać na maila: [email protected] – w wątku pod tekstem, w swoim własnym interesie, co najwyżej przyznawajcie się do brania udziału w konkursie;
- mail z odpowiedziami winien mieć temat: MNP Okrrrutny konkurs;
- w konkursie nie mogą brać udziału redaktorzy GOL-a, członkowie ich rodzin, współpracownicy GOL-a etc.
Serdecznie zapraszam do sprawdzenia swojej orientacji w grach i... życzę powodzenia!
Smoczo-lochowy tydzień Soulcatchera
W upływającym tygodniu miałem niewątpliwą przyjemność grać przedpremierowo w zapowiadaną na początek przyszłego roku grę Dungeons & Dragons Online: Stormreach. Jako że bawiłem się świetnie, chciałbym (będąc w zgodzie z obowiązującymi mnie zakazami) podzielić się z Wami moimi wrażeniami z gry.
System: Całość rozgrywki została oparta na dobrze dopracowanych najnowszych zasadach papierowej edycji The Dungeons & Dragons 3.5 zmodyfikowanej nieznacznie na potrzeby gry sieciowej. Co upraszczając oznacza, iż ludzie grający w serię Baldur’s Gate czy Neverwinter Nights powinni w miarę łatwo zrozumieć, co się wokół nich dzieje. Dla zainteresowanych dokładny opis systemu znajduje się na stronie Wizards of the Coast.
Gramy tylko online. Gra jest przeznaczona wyłącznie do rozgrywki przez Internet. Będzie kosztowała tyle co normalna gra (czyli zapewne około 45$) dodatkowo czeka nas również konieczność opłacania miesięcznego abonamentu, którego wysokość nie jest jeszcze znana.
Premiera: Europejska premiera DDO odbędzie się na wiosnę 2006 roku (stawiam na koniec lutego). Grę w europie będzie obsługiwała firma Codemasters (tak, to ci od Operation Flashpoint i Colin MacRea :)). Nieznane są plany wydawnicze w Polsce. Tak czy inaczej grę będzie można z pewnością zamówić w np. Anglii (cena przesyłki jak w Poczcie Polskiej).
Świat gry: Obszar gry obejmuje jedno spore miasto Stormreach. To dziwne, że grę umieszczono w jednym mieście, ale wszystko wyjaśnia się, gdy dowiadujemy się, iż z miasta tego mamy dostęp do kilkudziesiesięciu (a zapewne kilkuset) ręcznie projektowanych (nielosowych!) labiryntów. Większość lokacji to tradycyjne lochy, część to lokacje umieszczone na otwartej przestrzeni.
Grafika – jest śliczna. I właściwie na tym powinienem poprzestać, ale napiszę to jeszcze raz, że oprawa graficzna i tekstury są dobrze dopracowane. Efekty świetlne, modele postaci, ekwipunek są takie, jak powinny być, nie za kolorowe, dosyć szczegółowe, dobrze animowane. Wiąże się to oczywiście z dużymi wymaganiami sprzętowymi, choć gra chodzi również dobrze w gorszej oprawie graficznej. I co ważniejsze, oprawa graficzna traktuje poważnie temat – nie znajdziemy w grze fioletowych misiów w różowych kapturkach, dźwigających wielkie 3 metrowe miecze.
Kreacja postaci – jest bardzo podobna to tej znanej z gier cRPG a w szczególności z gier opartych na D&D. Gramy w danym momencie jedną postacią, możemy mieć stworzonych na koncie kilka. Klasy postaci są wysoko specjalizowane. Nie ma takiej sytuacji jak w WoW-ie gdzie postacie potrafią jednocześnie leczyć się, rzucać czary ofensywne, skradać się, walczyć dobrze wręcz i buffować swoje parametry. Każda klasa ma umiejętności potrzebne do podstawowej gry na poziomie średnim i dobrze rozwinięte, rozwijające się z levelami umiejętności zaawansowane, specyficzne dla swojej rasy i zawodu. I rzeczywiście otrzymywane w miarę rozgrywki umiejętności przydają się realnie w grze.
Multi czy Solo – specjalizacja klas wymusza na nas rozgrywkę zespołową. To znaczy, łączymy się w jednej z karczm w mieście z innym graczami w drużynę (np. Wojownik, Mag, Złodziej i Kleryk) i wyruszamy na przygodę w labiryncie, która może trwać od kilkunastu minut do kilku godzin. Jakkolwiek jest również możliwe zwiedzanie labiryntów w pojedynkę, choć jestem przekonany, iż będą takie, których nie będzie się dało ukończyć solo daną klasą. Średnio wielkość drużyny waha się od 4 do (chyba) 12 osób, jakkolwiek w przyszłości, być może razem z premierą gry, pojawią się labirynty na kilkadziesiąt osób (lokacje raidowe).
Massively Multiplayer? DDO nie jest z pewnością grą massively multiplayer online w znanym nam dotychczas znaczeniu tego słowa. Nie ma wielkiego wspólnego dla wszystkich wielkiego „ciągłego” świata, gdzie można wspólnie z tysiącami graczy walczyć i zwiedzać. Rolę tego świata przejmuje miasto, lecz z powodu faktu, iż praktycznie wszystkie misje odbywają się w labiryntach tworzonych na potrzebę konkretnego gracza czy drużyny (instances), większość graczy nie jest dostępna dla innych z poziomu „świata”. Rozwiązanie to jest bardzo zbliżone do tego znanego z Guild Wars, jakkolwiek wydaje mi się o wiele lepiej w DDO zrealizowane.
Labirynty – mają być i są siłą tej gry. Począwszy od małych prostych lochów po duże rozległe lokacje, labirynty są pełne przeciwników, pułapek, ukrytych przejść i zagadek. Jest tak, jak ma być w prawdziwych grach cRPG. Dotychczas, moim zdaniem, nie było na tyle dobrze zrobionych pod kątem gracza cRPG labiryntów w żadnej grze MMO. I co najważniejsze, labirynty są zaprojektowane ręcznie przez projektantów, nie są tworzone losowo. W znaczący sposób wpływa to na jakość gry. (Nie miałem z wiadomych powodów możliwości sprawdzenia całej gry i to, co piszę, wynika z moich tygodniowych doświadczeń, być może w grze są również losowe labirynty).
Wszędzie jest blisko – i bardzo dobrze. Jednym z podstawowych założeń DDO jest zasada, że od chwili zalogowania się do gry do momentu znalezienia się w labiryncie, aby odbyć konkretną przygodę (która może trwać oczywiście długo), ma minąć minimalna ilość czasu. Czyli gramy i dobrze się bawimy, zamiast biegać godzinami w poszukiwaniu questu.
Walka odbywa się w czasie rzeczywistym. Albo wybieramy przeciwnika i ustawiamy atak automatyczny, co powoduje ponawianie ataku i jednocześnie używamy ciosów specjalnych, albo walczymy tak jak w Diablo – ręcznie zadając ciosy. Ogólnie jest OK i sama walka nie wymaga specjalnych zdolności zręcznościowych.
Palec Game Mastera – podczas rozgrywki towarzyszy nam cały czas, tak jak w grach fabularnych, narrator w postaci tekstów komentarza wypisywanych na ekranie, co bardzo podnosi jakość zabawy. Mamy oczywiście również magiczną kostkę dwudziestościenną, która powinna usatysfakcjonować nawet zatwardziałych miłośników gier fabularnych.
Nie ma EXP-a za zabijanie potworów – i to jest najważniejsza różnica w DDO w stosunku do innych gier MMO. Niekończące się zabijanie potworów dla punktów doświadczenia, tak specyficzne dla gier MMO, zostało całkowicie zlikwidowane. Punkty doświadczenia zdobywa się wyłącznie za wykonywanie zadań, co w praktyce oznacza, że dostaniesz EXP-a, jeżeli otrzymasz zadanie, wejdziesz do konkretnego labiryntu, wykonasz zadanie do końca, wyjdziesz z labiryntu. To, jak dużo zwiedzisz i czy wykonasz zadania poboczne, wpłynie na procentowy bonus do twoich punktów doświadczenia. Jeżeli potrafisz wykonać zadanie bez zabijania potworów, dostajesz podobną ilość punktów doświadczenia jak osoba zabijająca przeciwników.
Zdrowie cenna sprawą :) – będąc w labiryncie nie można regenerować z czasem zarówno punktów życia jak i punktów manny. Możesz używać buteleczek (które nie są łatwo dostępne), można również korzystać z czarów uleczających. Pamiętać jakkolwiek należy, że ilość rzuconych czarów jest ograniczona w ramach konkretnej przygody.
Nie ma PvP – w grze nie ma możliwości walki przeciwko innym graczom. Walczymy wyłącznie razem z innymi graczami przeciwko potworom, zagadkom i fabule. Prawdopodobnie nigdy nie będzie PvP w DDO, gdyż wymagałoby to bardzo mocnej zmiany wyspecjalizowanych klas postaci.
Ogólnie – uważam, iż DDO będzie grą bardzo udaną. Nie wiem, czy zadowoli miłośników MMO w czystej formie, zapewne nie do końca zadowoleni będą również zwolennicy czystego singleplayer-cRPG. Ale może większość da się przekonać. Pisząc „większość” mam na myśli większość z grupy ludzi, którzy kupują gry, nie zaś ściągają je z sieci za darmo, oraz są w stanie zapłacić miesięczny abonamnet. W polskich warunkach „większość” oznacza zapewne kilka góra kilkanaście tysięcy osób i im życzę świetnej zabawy :). Więcej na temat DDO na Grach-OnLine w przyszłości, po premierze gry, tak aby pisać o skończonym produkcie.
Łosiowy przegląd niesportowy
Mijający tydzień rozpoczął nam się od bardzo miłej wieści związanej z kanadyjskim BioWarem. Otóż Ray Muzyka, w wywiadzie dla serwisu Xbox Evolved, wyjawił światu, iż powstaje druga część znakomitego Jade Empire. Niestety (dla PeCetowej braci) mowa tylko o Xboxie 360.
W myślach sprzed dwóch tygodni zwróciłem uwagę na powstanie mega-studia developerskiego, na które składają się dwa sztaby znakomitych twórców gier BioWare i Pandemic oraz „bycza” kasa grupy kapitałowej Elevation Partners. Na tym jednak nie koniec planów bossów z Elevation. Teraz do tego zacnego grona może dołączyć Lionhead Studios z Peterem Molyneux na czele. Rozmowy trwają. Oby się udało!
Mniej więcej rok temu większość branżowych speców była sceptycznie nastawiona do rewolucyjnego systemu sprzedaży gier zaserwowanego przez Valve przy okazji premiery Half-Life’a 2. Wraz z upływem czasu okazało się to jednak strzałem w „finansową” dziesiątkę i teraz wszyscy zamierzają tak rozprowadzać swoje gierki. Strategy First ma już swoją wersję Steama, a teraz SEGA i „wielki” Electronic Arts odpalają własne systemy do dystrybucji online’owej. Pierwszym programem, jaki można za jego pośrednictwem kupić jest Battlefield 2: Jednostki Specjalne. Oto link dla zainteresowanych (strona w języku polskim).
Peter Jackson's King Kong i Need for Speed: Most Wanted, czyli jedne z najbardziej oczekiwanych growych pozycji w tym roku, zostały wydane na zachodzie. Z premierą tej pierwszej wiąże się jednak dość interesujący marketingowy zabieg firmy Ubi Soft. Zdecydowano się bowiem na stworzenie dwóch edycji tego tytułu, różniących się między sobą szczegółami graficznymi. Wersja dla tych mniej wymagających poleciała w pudełkach do sklepów, a tę lepszą, obsługującą Pixel Shadera 3.0, można jedynie zakupić i pobrać przez sieć. Dziwne ale prawdziwe...
Na koniec nie mogę nie wspomnieć o dwudziestych urodzinach najsłynniejszego hydraulika w historii świata – Mario. Z tej okazji nasi brytyjscy koledzy z serwisu ComputerAndVideoGames wspólnie z Nintendo przygotowali konkurs, w którym można wygrać konsolę GBA SP podpisaną przez Shigeru Miyamoto, twórcę Mario. Fajny gadżet – fani powinni wziąć udział.
Powiązania do myśli
- MNP.3 – Jest strategicznie?
- MNP.4 – Gdzie jest pępek świata
- MNP.5 – Jak biba to w Krakowie
- M(F)NP.6 – Idziemy na wojnę...
- MNP.7 – Końca świata NIE będzie
- MNP.8 – Grać nie umierać
- MNP.9 – FEAR the Doom
- MNP.10 – Project: Kasiora
- MNP.11 – Listopad miesiącem niepamięci
- MNP.12 – Prawdziwy test
myśli uczesał: Borys „Shuck” Zajączkowski
myślący: Wojciech „Soulcatcher” Antonowicz, Przemysław „Łosiu” Bartula.