Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 7 kwietnia 2006, 19:05

autor: Redakcja GRYOnline.pl

Myśli nieprzemyślane - Idziemy na podryw

Wszystko kwitnie, wystawia główki i wychodzi z domu. Dziewczyny pięknieją w oczach, facetom wyżej wspomniane wychodzą z orbit, generalnie – świat widziany przez okno staje się z dnia na dzień i ze stopnia C na stopień C coraz atrakcyjniejszy w porównaniu.

Jest wiosna. Jest młoda a już po przejściach. Ewidentnie matka natura miała tym razem problemy z przestawieniem się na nowe, co wielu z nas odczuło, potykając się o parasol w temperaturze grillowania, albo równie nie-śmiesznie chowając się w przepastnym T-shircie przed gradobiciem. Jeśli ciut-ciut przesadzam, to jest to efekt doświadczeń traumatycznych: prób pozapinania się w jeansową kurtkę przed mokrym śniegiem, a dzień wcześniej krycia się w podbitym futerkiem płaszczu przed jarzącą żarówą słoneczka.

No, ale jest wiosna. A jak wiosna to wszystko kwitnie, wystawia główki i wychodzi z domu. Dziewczyny pięknieją w oczach, facetom wyżej wspomniane wychodzą z orbit, generalnie – świat widziany przez okno staje się z dnia na dzień i ze stopnia C na stopień C coraz atrakcyjniejszy w porównaniu. W porównaniu ze światem widzianym przez to drugie okno, przed którym spędziliśmy całą zimę i kawał życia w ogóle. Nam, graczom, niestraszne ani przepastne i ginące w ciemności lochy, ani potwory, w których żyłach płynie kwas siarkowy, ani obcy z miotaczami plazmy, polujący na wszystko, co udaje, że umarło przedwczoraj. Niestraszne nam również najpiękniejsze kobiety wszelkich ras i gatunków, których naspotykaliśmy się dość i jeszcze trochę na zapas. Dlatego śmiało pstrykamy power i idziemy na podryw, zaopatrzeni w wiedzę wyniesioną z gier oraz w podręczne rozmówki spisane przez XIII-wiecznego mnicha, krążące w odpisach od tamtego czasu po dowolnie wybranych ścianach.

W gęstniejącym mroku przemykasz chodnikami miasta, w którym wyrosłeś na nieustraszonego pogromcę zła, gdy obok ciebie ląduje na krawężniku (z chrzęstem łamanych kości) na-pewno-złoczyńca. Obok niego zeskakuje (z kocim wdziękiem) dziewczyna odziana w skórzane bikini.

Opcje dialogowe:

  • Mrau, przyczaimy się razem w mroku?
  • Hau, hau, auuuuu!
  • Przepraszam, czy ma pani licencję na zabijanie?
  • Wieczór taki ciepły, a pani tak ubrana...

Uciekające w popłochu chmury odsłaniają księżyc, pełny i pucaty jak plasterek wędzonego sera. I coś na rzeczy z tym wędzeniem musi być, bo czujesz wyraźny aromat ciepłego posiłku lub precyzyjniej: krwi podgrzanej do temperatury spożycia. Pęka zasłona rzeczywistości i z piątego i pół wymiaru wyłania się rudowłosa i zielonooka piękność. Ta to może zranić serce. Na wylot.

Opcje dialogowe:

  • In nomine patri et filii et spiriti sanctum!
  • Potrzymać ci miecze?
  • Jestem zimnym draniem, a w żyłach mi płynie woda – stęchła i niesmaczna.
  • Hej, malutka, pokąsamy się nawzajem?

Zwabiony dobiegającą z mijanej knajpy muzyką, otwierasz nonszalancko drzwi i wkraczasz do lokalu. Siadasz przy stoliku, zamawiasz duże piwo, a gdy dym papierosowy się rozwiewa, twoim oczom ukazuje się... spadający ci na twarz kawałeczek materiału.

Opcje dialogowe:

  • Eee, guu, yyyyyy... gulp.
  • Hm, hkhm, ahkhm!
  • Ffff... pfff... glyyy?

Nad ranem, z zupełnie konkretną nieśmiałością wychodzisz na ulicę. Przed przeszywającymi cię promieniami słońca osłania cię lekko skośnooka dziewczyna o śniadej cerze. Rad ujrzeć zupełnie normalną przedstawicielkę własnego gatunku nie dostrzegasz w pierwszej chwili jej towarzysza. Oraz trzymanego przezeń w ręku jego towarzysza.

Myśli nieprzemyślane - Idziemy na podryw - ilustracja #4

Opcje dialogowe:

  • Dzień dobry. Czy zastałem Jolkę?
  • Zapłaciłem za piwo. Zapłaciłem za ubikację. Zapłaciłem za... zapłaciłem?
  • Rise and shine Mr. Freeman!
  • Też mam taki pręt, ale go na ulicy nie wyciągam.

Spragniony świeżego powietrza ruszasz w plener, do parku. Mijasz matki z wózkami, mijasz ojców z psami na smyczy, by wspiąć się i skryć w otaczających park skałkach. Nareszcie sam, na łonie przyrody. Zapach kwiatów, świergot ptaków i... wizg zjeżdżającej po linie dziewczyny. Wycelowane w ciebie dwa pistolety proszą o rozwagę w wyrażaniu opinii.

Myśli nieprzemyślane - Idziemy na podryw - ilustracja #5

Opcje dialogowe:

  • Siadaj, słonko, oddychaj powoli. Widzę, że też miałaś ciężką noc.
  • Chyba nie jadłaś dzisiaj śniadania. Ani wczoraj. Ani przedwczoraj... Jadasz coś w ogóle?
  • Skoczymy do cyrku? Ty będziesz występować.
  • Jestem malutki! Jestem niewidzialny!

Miłego weekendu!

Borys „Shuck” Zajączkowski

Wielka afera

Nie minęły trzy tygodnie od premiery gry The Elder Scrolls IV: Oblivion, a wciąż nie milkną komentarze na jej temat. Niby nic w tym dziwnego, wszak na czwartą odsłonę cyklu z utęsknieniem czekało wielu ludzi, w tym moja, skromna osoba. Stało się jednak coś, co poważnie zaniepokoiło fanów – mowa tu oczywiście o serii płatnych dodatków, których sprzedaż rozpoczęła właśnie firma Bethesda Softworks LLC.

Kiedy gra odnosi komercyjny sukces, jest więcej niż pewne, że doczeka się ona oficjalnego rozszerzenia. Praktyki tego typu developerzy stosują od lat, odcinając kupony od swoich hitów i zarabiając jeszcze większe pieniądze. Twórcy Obliviona również mogli pokusić się o przygotowanie dużego dodatku, zrezygnowali jednak z niego na rzecz małych usprawnień, które dostępne są na wirtualnym targowisku (Xbox 360) i na specjalnej stronie internetowej (PC). Niby wszystko jest w porządku – autorzy przygotowują dodatkowy materiał, który kosztuje niespełna dwa dolary. Jeśli użytkownik chce go pobrać – płaci, jeśli nie – odrzuca ofertę. W końcu nikt do instalacji udogodnień nie jest zmuszany, a Oblivionem można się bawić równie dobrze bez dodatków.

Myśli nieprzemyślane - Idziemy na podryw - ilustracja #6
Wielka afera o kawałek blachy.

Co więc nie podoba się fanom gry? Odpowiedź jest prosta: cena. Za pierwszy dodatek, czyli słynną już zbroję dla konia trzeba zapłacić dwa dolary (bez jednego centa), a prawdę mówiąc w zamian nie otrzymujemy zbyt wiele – ot, malutkie udogodnienie dla naszego ukochanego rumaka, które uprzyjemnia rozgrywkę, ale nie stanowi żadnego przełomu. Gdyby firma zdecydowała się na publikację podobnego gadżetu za darmo, wszyscy byliby szczęśliwi. Tak się jednak nie stało.

Bethesda Softworks LLC ostro pracuje nad kolejnymi usprawnieniami. Co prawda będą one tańsze o 10 centów i znacznie bardziej rozbudowane, ale niewiele to zmienia – płacić wszak trzeba. Jeśli autorzy gry utrzymają tempo produkcji nowych dodatków, a my – jak potulne baranki – będziemy ciągle je kupować, to już za kilka miesięcy okaże się, że zapłacimy za nie więcej niż za kolekcjonerską edycję gry, którą przed dwoma tygodniami zaserwowała nam Cenega.

Jako fan Obliviona jestem zniesmaczony. Co prawda koszt dodatków nie jest aż tak wysoki, że wpłyną na konieczność przyjmowania posiłków w postaci chleba i wody, ale nie podoba mi się, że w podstępny sposób żąda się ode mnie ciągłego dokładania do tego interesu. Nie mam nic przeciwko płaceniu za ich ciężką pracę, ale nie czarujmy się – takie rzeczy jak zbroja dla konia, której przygotowanie z pewnością męczące nie było, powinny być udostępniane w ramach prezentu za darmo. Łaski oczywiście Bethesdzie nie robię, ale z pewną zazdrością patrzę na użytkowników gry Galactic Civilizations II: Dread Lords, którzy od twórców programu dostają interesujące aktualizacje. I nikt im za nie płacić nie każe.

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

Powiązania do myśli