Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 4 sierpnia 2006, 16:55

autor: Redakcja GRYOnline.pl

Myśli nieprzemyślane – Ewoluując

Wszystko płynie. W całej swej ponadczasowości, stwierdzenie Heraklita z Efezu dotyczy gier wideo w nie mniejszym stopniu, co dowolnego innego aspektu, hm, bytu. Gdyby się uprzeć, nawet teorię darwinizmu moglibyśmy dostosować do naszej wciąż rozwijającej się branży, udowadniając opartą na doborze naturalnym ewolucję wszystkiego, co się w niej dzieje.

Wszystko płynie. W całej swej ponadczasowości, stwierdzenie Heraklita z Efezu dotyczy gier wideo w nie mniejszym stopniu, co dowolnego innego aspektu, hm, bytu. Gdyby się uprzeć, nawet teorię darwinizmu moglibyśmy dostosować do naszej wciąż rozwijającej się branży, udowadniając opartą na doborze naturalnym ewolucję wszystkiego, co się w niej dzieje. Wszystko ma tu w końcu swoją przyczynę i skutek. Powstaje pytanie – co jest parciem naprzód, a co zbaczaniem z drogi na bok. W którym punkcie rozwoju znajdują się gry na chwilę obecną? Nad tym właśnie zagadnieniem niemyśleliśmy (kto niemyślał, ten niemyślał – tu groźne spojrzenie w stronę tych, którzy nie podesłali swoich stanowisk w dyskursie) przez ostatni tydzień, w rozważaniach przyjmując „gatunek” gier jako czarną skrzynkę, niepodzielną jednostkę, traktowaną jako całość.

Jaki gatunek gier jest wg ciebie najwyższą ich formą na dziś dzień wynalezioną? Zadaniem było wskazanie swojego faworyta i uzasadnienie jego wyboru. Tradycyjnie już pytanie to skierowane było także do Was, czytelnicy. Ciekawą rozprawkę przeprowadził tajemniczy Slaine, którego krwawicę przeczytać możecie kilka akapitów niżej. W przyszłym tygodniu do władzy w MNP powróci wypoczęty Shuck, wobec czego tym razem nie pozostawiamy Was z kolejnym problemem do opracowania. Postaramy się wymyślić coś innego. Co z tego wyjdzie – zobaczymy.

Sieciowy Misza

Zapewne będę mało oryginalny, jak stwierdzę, że za najbardziej rozwiniętą formę gier uważam MMO. Na taką ocenę składa się przede wszystkim fakt, że partnerami w rozgrywce są w tych tytułach ludzie z krwi i kości. Wiadomo, że nie raz prowadzi to do totalnego chaosu i braku współdziałania, jednak w momencie, gdy "wirtualne" towarzystwo zacznie współpracować, zabawa jest przednia (zwłaszcza, gdy w skład danej ekipy wchodzą gracze z różnych krajów). Jednak przyznam uczciwie, że (pomimo, że po ponad 1,5 roku nadal dużo frajdy sprawia mi dalsza eksploracja Norrath) to obecnych gier MMO nie uważam jeszcze za gry idealne. Czemu? Ano zbyt dużo i w WOW-ie, i w EQ2, i w wielu innych produkcjach absolutnie schematycznych sytuacji i misji. Brak też przede wszystkim elementu, który w "rzeczywistych" grach fabularnych potrafi stworzyć doświadczony mistrz gry - całkowitej nieprzewidywalności wydarzeń w danym dniu czy w danej konkretnej rozgrywce. Takich, dzięki którym z jeszcze większą przyjemnością będzie się chciało po pracy ponownie wejść do gry...

Łatwy Lordareon

Wielokrotnie już w swoich tekstach dawałem wyraz temu, że za prawdziwą esencję tego, czym są „gry” jako takie, uważam proste zręcznościówki, niekiedy zakłócone akcentami logicznymi czy przygodowymi. Rzecz jednak w tym, by produkcja była banalna w obsłudze i uzależniająca już od pierwszych sekund. Ojciec ostatnio odnalazł w swojej komórce gierkę podobną do dawnego Dr Mario, polegającą na dopasowywaniu spadających z góry pigułek według kolorów i grupowaniu ich tym samym. Magia po prostu, jak człowiek nie mający de facto żadnego sentymentu do wirtualnej rozrywki potrafił się w takie proste „cuś” wkręcić na tyle, że spędza w ramach relaksu około godziny dziennie na męczeniu ericssonowego joysticka. Czyż nie o to w tym wszystkim chodzi, ludziska? Dodając pikanterii na koniec, dodam jedno tylko słówko – Wii. Czekamy!

Analityczny Slaine

Nie chciałbym, aby mój wybór oznaczał jednocześnie wskazanie końca ewolucji danego gatunku. Jestem głęboko przekonany, że każdy gatunek, nawet ten od lat niezauważalny wśród gier na sklepowych półkach, będzie się rozwijał. Nowe technologie i dymiące od pomysłów twórcze mózgi developerów od zawsze napędzały tempo postępu i w przyszłości niewiele się pod tym względem zmieni. Na dziś dzień jednak, wielu z nas z łatwością mogłoby wskazać kategorie gier, w których od dawna niewiele się zmienia. Czy oznacza to dla nich osiągnięcie najwyższej formy? Niekoniecznie.

Moim zdaniem, gatunek gier pretendujący do najwyższej formy wynalezionej, powinien charakteryzować się następującymi cechami:

1. Powinien być gatunkiem popularnym. Gdyby popularność przygodówek była większa, zapewne ewolucja gatunku nie zatrzymałyby się na etapie Blade Runnera.

2. Prosty w swojej istocie. Na tę chwilę, gatunki skomplikowane i bardzo rozbudowane mają zbyt szeroki potencjał rozwoju, aby określić ich skończoność. Odpadają zatem symulatory, wszelakiej maści RPG-i, a także strategie i gry taktyczne.

3. Powinien być jednym ze starszych gatunków gier, aby miał wystarczająco dużo czasu na osiągnięcie najwyższego stopnia ewolucji. Z listy skreślamy wszystkie innowacje z ostatnich paru lat.

4. Najwyższa forma gatunku powinna zmuszać szukających innowacji twórców do urozmaicenia go o elementy z innych gatunków. Powstające w ten sposób hybrydy, choć nie są już czystą odmianą rodzaju, to coraz częściej wyznaczając dalszy kierunek ewolucji, przyczyniają się to powstawania nowych gatunków.

Powyższe warunki zrobiły spory przesiew, jednak nie udzieliły jednoznacznej odpowiedzi na główne pytanie. Na polu rozważań pozostały shootery i platformówki. Moim skromnym zdaniem ostatecznie uważam, że to właśnie platformery osiągnęły najwyższą formę rozwoju. Dlaczego nie shootery? Myślę, że shootery a zwłaszcza FPSy, nie spełniają jeszcze wszystkich założeń swojego gatunku. Mam tu na myśli graficzny realizm. Owszem jest... ale mimo wszystko jeszcze nie w pełni satysfakcjonujący. Jeśli chodzi o platformówki, to ostatnie pozycje reprezentujące ów gatunek, spełniają jego pierwotny zamysł pod każdym względem.

Myśli uczesał: Krzysztof „Lordareon” Gonciarz

Powiązania do myśli