autor: Redakcja GRYOnline.pl
Myśli nieprzemyślane - Agencja morderców
Zapodaliśmy sobie trans na temat niemal równie podniecający, co piękne kobiety, a przy tym taki, na którym znamy się możne nawet lepiej: Dlaczego zabijamy?
Jakeśmy się nachwalili dwa tygodnie temu, że dobiliśmy do pięćdziesiątki, tak w miniony piątek Myśli nieprzemyślanych w ogóle nie było. No, ale targi w Lipsku były, udawaliśmy, że ciężko na nich umysłowo pracujemy, nijak nieprzemyślaność jakakolwiek do tej atmosfery pasowała. ;-) Zastanawiałem się, czy by może dzisiaj jeszcze czegoś szczególnie takiego mądrego o GC nie napisać, nie pokusić się o jakieś filozofie dotykające sensu istnienia w światach pozornych... Ale będzie tego – tym bardziej że dzisiaj na stronę poszły filmiki z targów, a gdzie mi tam słowem rywalizować z dziewczyną odzianą w niby-strój policjantki oraz czarne pończochy, a kręcącą się jak fryga w oczku kamery...? No, nijak.
Dlatego zaciągnęliśmy story, powpadaliśmy w fotele i zapodaliśmy sobie trans na temat niemal równie podniecający, co piękne kobiety, a przy tym taki, na którym znamy się możne nawet lepiej: Dlaczego zabijamy? Ba! nawet piękną kobietę tym razem do naszego samczego grona zaprosiliśmy – żeby wyszło bardziej politycznie poprawnie. No i generalnie, żeby się nam milej rozmawiało.
Pestka to się generalnie speszyła, jak padło pytanie, ale zaraz zrobiła takie duże oczy, że w pokoju pojaśniało...
Dlaczego zabijasz? No, właśnie – nie zabijasz... jakoś dziwnie nie mam potrzeby. Nawet w grach z mordobiciem, które, szczęśliwie, zdarzają się mi rzadko i tylko jako zlecenie pracowe, kombinuję na maxa, jakby tu obejść, przechytrzyć, uciec, byle nie zabić... Kiedy parę lat temu grałam w Szymka czarodzieja, to miałam opory przed zjedzeniem brzoskwini, co niezbędne jest, by akcja poszła do przodu, a skutkuje czyimś zgonem. Szczęśliwie potem okazało się, że duch tegoż rycerza hula po grze i ma się dobrze, bo normalnie... dziwnie mi było. Jakiś czas temu robiłam korektę do Ojca chrzestnego konkretnie – style egzekucji i nie ma przebacz, trzeba było pograć, żeby w ogóle wiedzieć, o co w tym wszystkim biega... Toż to była masakra, najchętniej wykonałabym wszystkie chwyty z zamkniętymi oczami, gdyby się tylko dało... Za to musiałam odreagować, wyżywając się na tekście, tia.
W realu nie zabijam tym bardziej, nawet mrówki, osy, pająka czy konika polnego, wszelką żywinę wywalam przez okno, gorzej jak trafi się taka bardziej obrzydliwa np. szczypawka, wtedy na pomoc wzywane są męskie siły porządkowe...
Kiedyś trzy dni mieszkałam z ćmą, która upodobała sobie podłogę koło drzwi w łazience i musiałam się nieźle natrudzić, żeby jej przez przypadek nie rozdeptać, zwłaszcza o nieprzytomnym poranku. W końcu, niestetki, dokonała żywota samoczynnie. W zasadzie miło było mieć ją w charakterze sublokatorki.
Ale okazuje się, że nie tylko kobiety brzydzą się na GOL-u przemocą. Malacar to się normalnie oburzył, jak usłyszał pytanie i tylko nogami przebierał, aż Pestka skończy mówić.
Cóż za dziwne pytanie – jedno z takich jak „dlaczego po nocy rzeźbię z drewna Xboxy i sprzedaję je na czarnym rynku w Koninie”. W życiu nikogo nie zabiłem i nie zabiję. Ja przyciskam naciski na joypadzie i suwam myszkę w lewo i prawo oraz obserwuję, jaki to daje efekt na telewizorze. Czasem jakaś mechaniczno-rysunkowa lalka w wyniku przyciskania tych nacisków otoczy się czerwoną mgiełką i odegra zaprojektowaną przez jakiegoś cwaniaka sztuczną animację, a miliardy zer i jedynek zmienią się na wartość przeciwną. Czasem w wyniku moich dziwacznych ruchów jakaś zmienna „isalive” przypisana do jakiegoś obiektu „genericbadguy_ninja1” zmieni się z true na false. Ale żeby kogoś zabić? Nigdy w życiu.
Lordareon, który ledwie poradnik do Hitmana – a poradnik to masterski – skończył, do krwawych ciągot, przynajmniej tych zapisanych w swoich genach, też się nie przyznaje.
Powodów jest siedemset pięćdziesiąt cztery. Dla zdobycia przedmiotów, dla wypełnienia questów, dla zyskania sławy, dla przejścia poziomu, dla doświadczenia, dla statystyk, dla przyjemności. Bo fajna jest grafika, bo ciekawe animacje wykończeń, bo miłe dla ucha odgłosy broni, bo auto się fajnie prowadzi, bo mam niezłą broń, bo, bo, bo, bo. Woda to na młyn matczynych organizacji protestacyjnych, ale cóż poradzić, że trudno o grę bez możliwości odesłania kogoś do lepszego świata. Może jakieś sportowe, czy wyraźnie skierowane dla dzieci. Chociaż też nie do końca, wszak nawet Mario aniołkiem nie jest i swoją porcję żółwików i gadzin w życiu poubijał. Ale. Jako że fachem zająłem się właśnie takim, jak widać okiem nieuzbrojonym, do grania mobilizuje mnie w dużej mierze GOL. A więc – GOL zachęca mnie do zabijania. A kto nadzoruje cały ten proces? Odpowiedź więc przez cały czas leżała nam pod nosem: zabijam przez Shucka.
A ja to normalnie nie wiem, co powiedzieć. Po pierwsze udało się nam ponad wszelką wątpliwość dowieść, że przemoc w grach jest niepotrzebna, wręcz zbędna i dla ich atrakcyjności wybitnie szkodliwa. Rozmawialiśmy przecież w gronie ekspertów, no nie? Czyż dzisiaj nie było nieprzemyślanie? (A Lordareon sobie niniejszym zapewnił serię recek Epok lodowcowych tudzież innych Skoków przez płot, har, har, har).
Rozmawiali: Katarzyna „Kassiopestka” Pestka, Wojtek „Malacar” Gatys, Krzysztof „Lordareon” Gonciarz i Borys „Shuck” Zajączkowski.