Muzyka z Solo bez szans na nominację do Oscara, zgłoszenie wpłynęło za późno
Rozpoczął się pierwszy etap wybierania przez amerykańskich krytyków filmów, które powalczą o Oscary. Wiemy, że w kategorii „najlepsza ścieżka dźwiękowa” zabraknie kilku głośnych tytułów, w tym tegorocznych Gwiezdnych wojen.
Tegoroczny Han Solo: Gwiezdne wojny – historie raczej nie jest filmem, który włodarze Disneya będą wspominać z czułością. Najnowszy odcinek kosmicznej sagi okazał się sporą komercyjną porażką - na tyle dużą, że z jej powodu postanowiono zrewidować plany odnośnie kolejnych projektów osadzonych w kosmicznym uniwersum i spowolnić taśmową produkcję filmów ze Star Wars w nazwie. Wygląda jednak na to, że na tym kłopoty korporacji z filmem o młodości Hana Solo się nie skończyły. Serwis Variety donosi, że ścieżka dźwiękowa do filmu została zdyskwalifikowana z wyścigu o Oscara z powodu… przegapienia terminu zgłoszenia udziału w nominacjach.
W pierwszej turze głosowania na najlepszą ścieżkę dźwiękową bierze udział ponad 150 kompozycji, jednak brakuje wśród nich czwórki potencjalnie silnych kandydatów – w tym skomponowanego przez Johna Powella z akcentami Johna Williamsa podkładu do najnowszej jak dotąd odsłony kosmicznej space opery. Produkcja została wykluczona, gdyż zgłoszenie do konkursu wpłynęło zbyt późno, po terminie ustalonym na 15 listopada.
Zdyskwalifikowano także muzykę z filmów Mandy, Green Book oraz Druga strona wiatru. W przypadku pierwszej z nich, powodem była zbyt wczesna premiera filmu na rynku VoD, co było sprzeczne z zasadami Akademii Filmowej. Pozostałe dwa filmy nie mogą ubiegać się o Oscara za ścieżkę dźwiękową, gdyż w zbyt dużym stopniu wykorzystują licencjonowaną muzykę.
Han Solo: Gwiezdne wojny – historie zadebiutował 25 maja 2018 roku, w gorącym okresie wypełnionym debiutami takich hitów jak Avengers: Wojna bez granic i Deadpool 2, co było jednym z czynników rozczarowującego wyniku finansowego filmu – produkcja zarobiła w sumie 393 miliony dolarów, co jak na markę tej skali jest bardzo słabym rezultatem. Nie pomogły mu też dość przeciętne recenzje i ogólne zmęczenie fanów zbyt szybkim tempem pojawiania się kolejnych części Star Wars w kinach.