autor: Krzysztof Bartnik
„Mordercze gry” zakazane w Niemczech?
Jeżeli myśleliście, że tylko Amerykanie mają bzika na punkcie „gier, które wywołują przemoc wśród nieletnich”, to jednak byliście w błędzie. O wiele ciekawiej jest u zachodniego sąsiada Polski - Niemiec, gdzie tamtejszy rząd chce zakazać dzieciom grania w brutalne gry komputerowe.
Jeżeli myśleliście, że tylko Amerykanie mają bzika na punkcie „gier, które wywołują przemoc wśród nieletnich”, to jednak byliście w błędzie. O wiele ciekawiej jest u zachodniego sąsiada Polski - Niemiec, gdzie tamtejszy rząd chce zakazać dzieciom grania w brutalne gry komputerowe.
W środę, niemiecki dziennik Die Welt podał, że wspólny rząd chadeków i socjaldemokratów chce ograniczyć zjawisko przemocy wśród nieletnich, a jednym ze sposobów na osiągnięcie tego celu będzie kategoryczny zakaz grania dla niepełnoletnich w produkcje, w których uczestnicy za pomocą broni zabijają przeciwników. „Konkretnego projektu ustawy jeszcze nie ma, ale jest zapis w umowie koalicyjnej CDU/CSU-SPD” - pisze dziennik.
Praktycznie od kilku lat w Niemczech toczy się dyskusja o kontrolowaniu dostępu do gier komputerowych. Wszystko wywołała tragedia w gimnazjum Gutenberga we wschodnioniemieckim Erfurcie, gdzie w kwietniu 2002 roku 19-letni Robert Steinhäuser wszedł do szkolnego budynku i zabił 13 osób, w tym kilku uczniów i policjanta, po czym popełnił samobójstwo. Prokuratura ustaliła wówczas, że zabójca był fanem komputerowej gry Counter-Strike i to wystarczyło do rozpętania prawdziwej, medialnej burzy na ten temat (m.in. gry ochrzczono mianem „Killerspiele”, czyli morderczych).
Nie wiadomo, czy pomysł rządzących przyniesie jakikolwiek efekty. Przeciwko niemu występują zdecydowanie niemieckie partie opozycyjne (liberałowie z FDP, Zieloni), a także przedstawiciele niemieckiego przemysłu komputerowego, który na produkcji i sprzedaży gier zarabia krocie.
Osobiście to ja już wolę Jacka Thompsona z USA, niż chore pomysły niemieckich polityków odnośnie gier. Ciekawie kiedy ten pomysł „podchwycą” rządzący w naszym kraju?...
Źródło wiadomości: Gospodarka.Gazeta.pl