Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 23 czerwca 2007, 20:00

autor: Marzena Falkowska

Ludo ergo sum - Sercowe przygody Kratosa, czyli rzecz o fanfikach

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym, czym bohater waszej ulubionej gry zajmował się, zanim pokierowaliście jego krokami? Gdzie udał się, gdy po zapisaniu stanu gry odeszliście od monitora? Jak potoczyły się jego dalsze losy? Czy przeszło wam choć raz przez myśl, jak kształtowałaby się opowiedziana w grze historia, gdyby wyeksponować postaci drugoplanowe?

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym, czym bohater waszej ulubionej gry zajmował się, zanim pokierowaliście jego krokami? Gdzie udał się, gdy po zapisaniu stanu gry odeszliście od monitora? Jak potoczyły się jego dalsze losy? Czy przeszło wam choć raz przez myśl, jak kształtowałaby się opowiedziana w grze historia, gdyby wyeksponować postaci drugoplanowe? Gdyby umieścić protagonistów w zupełnie innym świecie lub skonfrontować z bohaterami innych gier? Czy zdarzyło wam się żałować, że twórcy poprowadzili pewne wątki fabularne tak, a nie inaczej i sami mielibyście lepszy pomysł na to, co i jak należy opowiedzieć? Nie? Nigdy? Ani przez chwilę?

Cóż, mnie się to raczej nie zdarzyło i przypuszczam, że wielu z was również takie spekulacje są obce. Ale istnieje spora grupa graczy, którzy nie tylko zastanawiają się „co by było, gdyby…”, ale wręcz swoje pomysły i przemyślenia spisują, publikują, rozpowszechniają i dyskutują na ich temat z podobnymi sobie pasjonatami.

Mowa oczywiście o fan fiction, lub, jak kto woli, swojsko brzmiących fanfikach, czyli – najprościej rzecz ujmując – tekstach pisanych przez miłośników danego utworu oryginalnego, osadzonych w jego świecie i/lub z udziałem jego bohaterów. Jeśli dotychczas kojarzyliście je tylko z opowiastkami na temat dzieciństwa tudzież homoerotycznych przygód Harry’ego Pottera albo życia uczuciowego Czarodziejek z Księżyca, wiedzcie, że fanfiki oparte na produkcjach z branży elektronicznej rozrywki również wcale nie należą do rzadkości.

Wystarczy poszperać nieco w dziale poświęconym grom największej internetowej bazy tego typu tekstów: fanfiction.net. Co tam jest? Prościej zapytać, czego nie ma! Nowelizacje Final Fantasy czy alternatywne biografie postaci z Tekkena to jeszcze normalka, ale co powiecie na przykład na sercowe przygody Kratosa z God of War, wiersz zainspirowany Doomem, horror w świecie Mario czy parodię Warcrafta opowiadającą o tym, jak to paladyn budzi się pewnego ranka w łóżku z uroczą trollicą?

Wszystko to jednak historie oparte na grach, które posiadają już fabułę. Z prawdziwym hardcorem mamy do czynienia wtedy, gdy fani piszą opowieści na podstawie produkcji o głębi pasjansa, i to często całkiem serio. Tetris jako metafora komunizmu, kryzys egzystencjalny Lemminga, dążąca do wolności piłeczka z Ponga… Jakieś pytania?

Nie byłoby sensu wyliczać powyższych przykładów, gdybyśmy nie spróbowali zastanowić się, dlaczego fanfiki na podstawie gier (a tak naprawdę każde fanfiki) w ogóle powstają. Trudno odkrywać tu Amerykę. W przypadku tekstów z pierwszej kategorii (opowieści osadzone w świecie gry posiadającym fabułę i bohaterów) kluczem jest przyjemność i zabawa. Gracz do tego stopnia polubił grę, że nie chce się z nią rozstawać po tym, gdy ujrzał napis „The End”. Przedłuża więc i rozwija kontakt z nią, by ponownie przeżywać radość. Nietrudno zauważyć, że autorzy większości fanfików to osoby nastoletnie. W tym wieku dużą rolę odgrywa możliwość identyfikacji z przedmiotem uwielbienia. Charakterystyczna jest też potrzeba przynależności do grupy (twórcy fanfików często uczestniczą w życiu fandomu). Ogólnie nastolatkom łatwiej jest coś przeżywać na tyle mocno, by w to wsiąkać całym sobą, a pisanie historii o ulubionych bohaterach jest sposobem na ekspresję emocji, jakie budzą w nich gry. Im gracz jest starszy, tym więcej widział i wie i tym trudniej jest mu się zachwycać. Nastoletnich czytelników GOL-a proszę w tym momencie o nieobrażanie się, tak naprawdę i tak my, tzw. dorośli, okropnie wam zazdrościmy ;)

Jeśli zaś chodzi o teksty z kategorii drugiej (inspirowane grami pozbawionymi fabuły), sprawa jest bardziej złożona. Powodów ich powstawania może być kilka. Najczęstszym jest zapewne chęć sprostania teoretycznie trudnemu wyzwaniu („Opowiadanie o klockach z Tetrisa? Udowodnię, że potrafię je napisać!”). Inne motywy? Chęć nadania sensu czemuś, co jest głębszego sensu pozbawione, potrzeba usprawiedliwienia godzin spędzanych na prościutkiej zabawie poprzez kreatywne działanie, albo… najzwyklejsza w świecie nuda.

Tak czy inaczej: jedyną granicą jest granica wyobraźni.

Poprzednie części cyklu: