filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 10 kwietnia 2018, 12:33

autor: Bartosz Świątek

Lucasfilm ma cyfrowe skany głównych aktorów Gwiezdnych wojen

Przedstawiciele odpowiedzialnej za cykl Gwiezdne wojny wytwórni filmowej Lucasfilm przyznali, że wykonywanie cyfrowych skanów aktorów wcielających się w ważne postacie stanowi standardową praktykę.

Wielki Moff Tarkin – dotychczas najgłośniejszy przykład „cyfrowego powrotu” w Gwiezdnych wojnach - Lucasfilm ma cyfrowe skany głównych aktorów Gwiezdnych wojen - wiadomość - 2018-04-11
Wielki Moff Tarkin – dotychczas najgłośniejszy przykład „cyfrowego powrotu” w Gwiezdnych wojnach

Pamiętacie cyfrowe wcielenia Wielkiego Moffa Tarkina oraz młodej księżniczki Lei, które mogliśmy zobaczyć w Łotrze 1? Okazuje się, że wytwórnia Lucasfilm jest w stanie zastąpić każdego ważnego aktora występującego w Gwiezdnych wojnach obrazem wygenerowanym komputerowo. Jak stwierdził w wywiadzie dla serwisu Inverse Ben Morris, nadzorujący pracę nad efektami specjalnymi w VIII epizodzie gwiezdnej sagi, przygotowywanie potrzebnych w takich sytuacjach cyfrowych skanów jest w firmie standardową praktyką. Nie oznacza to jednak, że zostaną one wykorzystane w taki właśnie sposób, jak wizerunek wcielającego się w Tarkina Petera Cushinga – są wykonywane przede wszystkim po to, by ułatwić proces postprodukcji. To właśnie dzięki tej technologii udało się stworzyć niektóre sceny w Ostatnim Jedi – w tym pamiętny (i kontrowersyjny) moment związany z (uwaga na spoilery, szczególnie w cytacie!) Leią, Mocą oraz przestrzenią kosmiczną.

Mieliśmy przygotowane przez Riana (Johnsona) ujęcie Carrie grającej tę scenę. To było dla nas, by można było dodać ten pomysł, że zamarza, bo jest w kosmicznej próżni. Musieliśmy stworzyć wygenerowany komputerowo obraz, a następnie nałożyć wizerunek Carrie na cyfrową wersję postaci. Zachowaliśmy jej grę aktorską praktycznie bez zmian, co najwyżej dopełniając animacją tam, gdzie to było potrzebne. Ta scena to była praktycznie sama Carrie – powiedział Stephen Alpin, główny animator cyfrowy Ostatniego Jedi.

O sprawie znowu zrobiło się głośno po tym, jak Donald Glover, wcielający się w Lando Carlissiana w Han Solo: Gwiezdne wojny – historie, zażartował, że może powrócić po śmierci, bowiem został zeskanowany przed rozpoczęciem produkcji. Wcześniej w podobnym kontekście mówiło się o wizerunku zmarłej pod koniec 2016 roku Carrie Fisher, której brak może skomplikować prace nad IX epizodem gwiezdnej sagi. Wytwórnia zapewniła jednak, że nie zdecyduje się tym razem na wykorzystanie cyfrowego wizerunku – częściowo jest to z pewnością związane z tym, jak trudna i kosztowna jest praca nad podobnymi scenami.

Prawdopodobnie nie jest to jedyna przyczyna zmiany w podejściu Lucasfilmu do tej kwestii – drugą są wzbudzane przez nią kontrowersje. Choć wykorzystywanie cyfrowych podobizn aktorów (niedoścignionym przykładem perfekcyjnego zastosowania tej technologii pozostaje według mnie postać Rachel w Blade Runnerze 2049 – zagrana przez Sean Young w pierwszej części cyberpunkowej dylogii, 36 lat temu) w filmach powstających po ich śmierci bez wątpienia stanowi niesamowity technologiczny wyczyn, to jednak równocześnie praktyka ta rodzi poważne pytania prawne i etyczne – czy na pewno powinniśmy wykorzystywać przy produkcji filmów wizerunki osób, które nie mogą już wyrazić na to zgody?

  1. Recenzja filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi – Star Wars coraz lepsze
  2. Lucasfilm – strona oficjalna