Lśnienie ma dziś 44 lata. Sposób, w jaki Stanley Kubrick nakręcił wtedy film, jest dziś nie do pomyślenia
Lśnienie, jeden z najsłynniejszych filmów Stanleya Kubricka i kultowy horror z Jackiem Nicholsonem, wszedł na wielkie ekrany 44 lata temu. Z okazji rocznicy przedstawiamy ciekawostki związane z dziełem oraz sposobem, w jaki zostało nakręcone.
Uwaga! Tekst zawiera spoilery dotyczące filmu Lśnienie.
Lśnienie to jeden z najgłośniejszych i najlepiej ocenianych filmów Stanleya Kubricka. Adaptacja powieści Stephena Kinga należy do kultowych horrorów – takich, do których wraca się nawet po latach, a każdy kolejny seans jest nie mniej wciągający od poprzedniego. Widowisko weszło na kinowe ekrany 23 maja 1980 roku, co oznacza, że dzieło, w którym Jack Nicholson stworzył jedną ze swoich najsłynniejszych kreacji, ma już 44 lata.
Ponad cztery dekady temu nikt nie myślał o tym, by polegać na efektach komputerowych czy green screenie, a wiele zapadających w pamięć scen wymagało od twórców dużych nakładów pracy, wytrwałości lub kreatywności. Jednak to właśnie dzięki „analogowemu” filmowaniu dzieło nie zestarzało się ani trochę. Z okazji 44. rocznicy zebraliśmy kilka ciekawostek dotyczących filmu i sposobu, w jaki był kręcony.
Śnieg, który nie jest śniegiem
Choć śnieg w Lśnieniu wygląda jak prawdziwy, to taki nie był. Dziś, idąc na łatwiznę, filmowcy mogliby wykorzystać efekty komputerowe, ale w latach 70. twórcy widowiska musieli znaleźć materiały, które pozwoliłyby im wykreować pożądane warunki atmosferyczne. Postawiono więc na piankę na bazie formaldehydu, która została posypana solą, by uzyskać realistyczny efekt mieniących się kryształków. 30 lat po premierze widowiska podczas remontu w Elstree Studios znaleziono mnóstwo worków wypełnionych właśnie „śniegiem” ze Lśnienia.
Kultowa „krwawa” winda
Scena, w której z hotelowej windy wylewa się krew, jest jedną z najsłynniejszych w Lśnieniu. Jej przygotowanie było jednak niezwykle pracochłonne. Dziś pewnie do podobnego ujęcia wykorzystano by CGI, ale w latach 80. ekipa Lśnienia musiała sfilmować prawdziwe hektolitry „krwi”. Samo uzyskanie pożądanego koloru cieczy zajęło tygodnie, a wizję sceny Kubrick rozwijał przez 12 miesięcy. Ujęcia musiały być perfekcyjnie przygotowane, bo – choć reżyser słynął z wielokrotnego powtarzania scen – to wyczyszczenie korytarza z takiego bałaganu zajmowało ponad tydzień.
Jack Nicholson kontra drzwi
Scena, w której Jack Nicholson siekierą demoluje drzwi, chcąc dostać się do łazienki, gdzie ukryła się jego żona, jest jedną z najbardziej znanych w Lśnieniu. Co ciekawe, na potrzeby tego fragmentu aktor musiał zniszczyć co najmniej 60 drzwi, by Kubrick był w pełni zadowolony z efektów.
„All work and no play makes Jack a dull boy”
Pamiętacie scenę, w której grana przez Shelley Duvall Wendy odkrywa, że na książkę jej męża składa się stos stron zapełnionych tylko jednym zdaniem? Dziś do aranżacji podobnego fragmentu użyto by pewnie drukarki i opcji „kopiuj – wklej”, ale wtedy ktoś musiał ręcznie, litera po literze, zapisać te kartki. Ponoć to „obłędne” zadanie spadło na asystenta Stanleya Kubricka.
Niebezpieczna metoda
Shelley Duvall stworzyła w Lśnieniu niezapomnianą, histeryczną rolę. Kreacja powstała jednak w bardzo ciężkich warunkach. Kubrick stosował wobec aktorki metody, do których dzisiaj reżyserzy nie mogliby się posunąć – nadużycia, nękanie, obrażanie, przekraczanie granic wytrzymałości psychicznej i fizycznej. Sama artystka przyznała, że gdyby nie Kubrick, jej kreacja nie byłaby tak dobra. To jednak, co widzimy na ekranie, często nie jest już aktorstwem, a prawdziwą reakcją na terror.
Jeśli chcecie zafundować sobie rocznicowy seans Lśnienia, zajrzyjcie na HBO Max. Tam znajdziecie kultowy horror Stanleya Kubricka.
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!