autor: Bartosz Krawcewicz
Komisja Europejska oskarża Valve o stosowanie blokad regionalnych [Aktualizacja]
Komisja Europejska wydała wstępną opinię w sprawie łamania unijnych praw antymonopolowych przez firmę Valve oraz pięciu innych wydawców. Proponowane rozwiązanie problemu może przyczynić się do wzrostu cen gier w niektórych krajach, w tym w Polsce.
AKTUALIZACJA: Valve wystosowało oświadczenie, w którym odpowiada na zarzuty Komisji Europejskiej. Firma zapewnia, że kody aktywujące gry w serwisie Steam są generowane przez koncern nieodpłatnie i przedsiębiorstwo nie czerpie żadnych korzyści majątkowych z ich sprzedaży. Ponadto tylko 3% kodów posiada jakąkolwiek formę blokady regionalnej, a żaden z nich nie pochodzi z gry wydawanej przez Valve.
Właściciele Steama zapewniają, że zarzuty o całkowitym blokowaniu sprzedaży pewnych tytułów na terenach całych państw są bezpodstawne. Od 2015 roku firma nie stosuje tego typu ograniczeń, o ile nie wymaga tego prawo (np. w Niemczech) lub sytuacja licencyjna (np. w przypadku, gdy wydawca posiada ograniczone prawa do dystrybucji danego tytułu).
- Komisja Europejska wydała wstępną opinię w sprawie śledztwa przeciwko firmom: Valve, Bandai Namco, Capcom, Focus Home, Koch Media i ZeniMax;
- według Komisji, wyżej wymienieni wydawcy łamali antymonopolowe prawa unijne poprzez stosowanie tzw. geoblokady;
- oskarżone firmy mają teraz czas na wybronienie się z zarzutów;
- przedsiębiorstwa, które tego nie zrobią będą zmuszone do zapłacenia dotkliwych kar finansowych.
W lutym 2017 roku Komisja Europejska wszczęła śledztwo w sprawie możliwego pogwałcenia przez Valve oraz pięciu innych wydawców (Bandai Namco, Capcom, Focus Home, Koch Media i ZeniMax) unijnych praw antymonopolowych. Sprawa dotyczyła stosowania blokad regionalnych uniemożliwiających zakup produktu w kraju, w którym gry są tańsze (jako przykłady wymienione zostały: Czechy, Estonia, Węgry, Łotwa, Litwa, Polska, Słowacja oraz w niektórych przypadkach Rumunia) i aktywowania go w innym państwie należącym do Unii Europejskiej oraz całkowitego blokowania sprzedaży pewnych tytułów w niektórych krajach. Po dwóch latach od rozpoczęcia śledztwa, Komisja wydała wstępną opinię – jak się okazuje, niekorzystną dla właściciela platformy Steam oraz pozostałych wydawców.
Komisja Europejska wysłała pisemne zgłoszenie zastrzeżeń do wszystkich firm, których dotyczyło śledztwo. Przedsiębiorstwa mają teraz czas na przygotowanie odpowiedzi i wybronienie się ze stawianych zarzutów. W przypadku udowodnienia im winy, wydawcy będą musieli zapłacić karę w wysokości nawet dziesięciu procent ich rocznego globalnego obrotu.
Na prawdziwym jednolitym cyfrowym rynku, europejscy konsumenci powinni mieć prawo do kupowania i grania w wybrane przez siebie gry komputerowe bez względu na to, w którym kraju Unii Europejskiej mieszkają. Konsumenci nie powinni być ograniczani podczas dokonywania zakupów pomiędzy państwami członkowskimi. Każdy powinien mieć dostęp do takich samych najlepszych ofert – uważa Komisarz Margrethe Vestager, odpowiedzialna za politykę konkurencji w Komisji Europejskiej.
Nie ma wątpliwości, że konieczność zrównania cen gier w całej Europie spowoduje ich wzrost, a nie spadek. Geoblokady istnieją po to, żeby koszt zakupu produktu mógł być lepiej dostosowany do zarobków w danym państwie. Dzięki nim wydawcy mają możliwość obniżenia cen oprogramowania bez obawy, że mieszkańcy krajów bogatszych zaczną importować tańsze wydania z zagranicy zamiast kupować je na rodzimym rynku. Państwa, w których gry były do tej pory droższe, nic nie zyskają na zlikwidowaniu ich. Cała reszta na tym prawdopodobnie straci.