autor: Maciej Myrcha
Kłopotów Activision ciąg dalszy ?
Kilka newsów wcześniej pisałem o dość słabych wynikach finansowych firmy Activision za ostatnie półrocze. Okazuje się, że nie są to jedyne problemy, z którymi boryka się ta firma. Otóż pan Robert Crais, autor książek kryminalnych, wystosował przeciwko Activision pozew, w którym twierdzi, że postać głównego bohatera gry True Crime: Streets of LA została zapożyczona z jego powieści. Według Roberta Crais, Nick Kang, którego poczynaniami kierujemy w True Crime: Streets of LA, to postać "przekalkowana" z Elvisa Cole, eks policjanta, który pojawia się w 9 książkach Craisa.
Kilka newsów wcześniej pisałem o dość słabych wynikach finansowych firmy Activision za ostatnie półrocze. Okazuje się, że nie są to jedyne problemy, z którymi boryka się ta firma. Otóż pan Robert Crais, autor książek kryminalnych, wystosował przeciwko Activision pozew, w którym twierdzi, że postać głównego bohatera gry True Crime: Streets of LA została zapożyczona z jego powieści. Według Roberta Crais, Nick Kang, którego poczynaniami kierujemy w True Crime: Streets of LA, to postać "przekalkowana" z Elvisa Cole, eks policjanta, który pojawia się w 9 książkach Craisa.
Robert Crais, to poczytny w USA autor, twórca m.in. L.A. Requiem oraz Free Fall. Kiedy w Internecie ukazało się kilka artykułów i wywiadów prezentujących True Crime: Streets of LA, zorientował się, że gra przedstawia wiele podobieństw do jego książek. Wobec tego po konsultacji z prawnikami zdecydował się na pozwanie firmy do sądu.
Oczywiście jak to w takich sprawach bywa, kiedy nie wiadomo o co chodzi, zapewne chodzi o pieniądze. Tak więc firma Activision, która i tak ma dość kłopotów bez takich spraw, poprosiła pana Craisa o odwiedzenie ich siedziby i przedyskutowanie tej kwestii. Razem ze swoimi prawnikami miał on możliwość przetestowania specjalnej wersji gry, wgląd do scenariusza oraz do wszelkich materiałów związanych z jej powstawaniem.
Na podstawie wszystkich zebranych informacji Robert Crais doszedł do wniosku, że Activision nie naruszyła w żadnym wypadku jego praw autorskich. Tak więc pozew został oddalony a cała sprawa rozeszła się po kościach. Na swojej stronie autor zamieścił informację, z której wynika, że żadna kwota pieniężna nie zmieniła właściciela podczas tego spotkania. A my oczywiście mamy w to uwierzyć :)
Summa summarum, czarne chmury, które zebrały się na moment nad głowami załogi Activision, okazały się tylko malutkim obłoczkiem - przynajmniej w tej sprawie. Jeśli bowiem tytuły, na które liczy firma, nie sprzedadzą się tak dobrze jak to jest oczekiwane, to Activision dopiero wtedy wpadnie w prawdziwe tarapaty.