„Koszmar od samego początku". Nie tylko Channing Tatum był pewien, że ten hit science fiction będzie absolutną klapą
Ogromny budżet nie zawsze jest wyznacznikiem jakości danego dzieła. Przekonały się o tym Lana i Lilly Wachowski, których spektakularna produkcja science fiction okazała się niewypałem.
W 2015 roku do kin trafiło widowisko Jupiter: Intronizacja. Dzieło science fiction miało wszystko, aby odnieść wielki sukces: budżet wynoszący imponujące 175 mln dolarów, gwiazdorską obsadę z Milą Kunis i Channingiem Tatumem na czele, i, co najważniejsze, duet reżyserski w postaci Lany i Lilly Wachowskich. Mimo tylu asów w rękawie, film twórczyń serii Matrix okazał się niewypałem.
Jupiter: Intronizacja nie tylko zebrał druzgocące recenzje od branżowych krytyków (w serwisie Rotten Tomatoes widowisko pozytywnie oceniło zaledwie 28% dziennikarzy), ale również słabym odbiorem przez widzów. W efekcie tytuł zdołał zarobić w kinach na całym świecie „zaledwie” 183 mln dolarów, co ledwo pokryło koszty jego produkcji.
Z drugiej zaś strony trudno dziwić się, że film okazał się klapą, skoro nawet członkowie obsady nie wierzyli w jego sukces. Jakiś czas temu Mila Kunis wzięła udział w podcaście Josha Horowitza Happy Sad Confused (via Variety), w trakcie którego wyznała, że jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć do produkcji Jupiter: Intronizacja wszyscy czuli, że jest ona skazana na porażkę. Powodem ponurych nastrojów wśród ekipy była wiadomość, że budżet został zmniejszony o połowę.
Kiedy wiedzieliśmy, że film się nie powiedzie? Zanim jeszcze zaczęliśmy zdjęcia, ponieważ nasza produkcja została zmniejszona o połowę. Pierwotny budżet był dwukrotnie wyższy, a można zrobić znacznie więcej za znacznie większe pieniądze. [...] Tuż przed preprodukcją budżet został obcięty z różnych powodów – i film nagle stał się zupełnie inny – wyjaśniła.
Biorąc pod uwagę jakość aktualnie wyświetlanego w kinach na całym świecie dzieła The Creator, ciężko się zgodzić ze stwierdzeniem aktorki, jakoby duży budżet stanowił gwarancję powodzenia filmu. Widowisko Garetha Edwardsa kosztowało tylko 80 mln dolarów, a artystycznie wypada znacznie lepiej niż dzieło sióstr Wachowskich. Niewykluczone jednak, że w przypadku produkcji Jupiter: Intronizacja dodatkowe miliony pozwoliłoby reżyserkom zrealizować ich początkowe planowały, które finalnie zostały ograniczone przez budżet.
Radości z pracy na planie nie odczuwał również Channing Tatum. W wywiadzie dla Variety aktor wyznał, że nie dał z siebie wszystkiego w filmie, ponieważ był wykończony wcześniejszymi projektami.
Kręciłem cztery filmy z rzędu bez przerwy. Nie byłem tak dobry, jak chciałem być, w ostatnich dwóch filmach, ponieważ po prostu nie miałem energii. Jupiter: Intronizacja był koszmarem od samego początku – wyznał gwiazdor.
Bardziej pozytywne wspomnienia na temat prac nad filmem ma odtwórca roli Balema, Eddie Redmayne. Podczas rozmowy z dziennikarzami GQ, aktor zapewniał, że świetnie mu się współpracowało z siostrami Wachowski. Niestety nie miało to żadnego wpływu na odbiór jego występu, za który zdobył Złotą Malinę w kategorii Najgorszy aktor drugoplanowy.