Jedna rzecz może dziwić w porażce Argylle. Film z Henrym Cavillem miał świetny odbiór na pokazach testowych
Argylle to tegoroczne widowisko z Henrym Cavillem, które poniosło sporą porażkę. Jak się okazuje, reżysera bardzo zaskoczyło negatywne przyjęcie jego dzieła, które, jak przekonuje, spodobało się testowej widowni.
Choć Argylle miało zapoczątkować nową serię szpiegowską, teraz wydaje się, że jej przyszłość stoi pod znakiem zapytania, ponieważ film nie został przyjęty tak dobrze, jak mogli liczyć na to twórcy. Również wyniki w box office nie były zadowalające – Argylle zarobił zaledwie 96 mln dolarów przy budżecie 200 mln dolarów. Film ponoć lepiej radzi sobie w streamingu, który i tak był jego docelowym miejscem, ponieważ został wyprodukowany przez Apple TV+ i tam też obecnie można go obejrzeć. O lepszej oglądalności online przekonuje reżyser, Matthew Vaughn, w rozmowie z Empire.
W streamingu idzie nam bardzo dobrze. Ludziom się podoba. Nic nie uszczęśliwiłoby mnie bardziej niż zrobienie kolejnego. Dostaję wiadomości mówiące: „Wow, te recenzje były cholernie ostre!”.
Czemu więc Argylle nie radziło sobie w kinach? Tym bardziej, że według Vaughna pokazy testowe poszły bardzo dobrze i nie przygotowały go na to, co miało nadejść po oficjalnej premierze. Jak zapewniał, wypadły one fantastycznie i widowni spodobało się to, co zobaczyła. Ich odbiór okazuje się więc drastycznie różny od tego, czym później krytycy dzielili się w swoich recenzjach.
Straciłem czujność przy Argylle. Przeprowadziliśmy pokazy testowe, które wypadły fantastycznie. Premiera była naprawdę zabawną nocą i to było jak powrót do czasów Przekrętu, kiedy można było poczuć taką ekscytację.
Trzeba jednak zauważyć to, że widzowie lepiej od recenzentów odbierają tę produkcję – wśród nich jest więcej osób, którym ten film się spodobał, choć łączna ocena, np. na IMDb, nadal nie wygląda za dobrze. Trudno więc dalej mówić o tym, aby Argylle został odebrany tak „fantastycznie”, jak miało to miejsce na pokazach testowych, o których wspomniał Vaughn.
Porażka Argylle jest naprawdę ciekawym przypadkiem, biorąc pod uwagę to wszystko, a także to, jakie zainteresowanie budził ten film, zanim wkroczył do kin. Wiązało się to w dużej mierze z tym, że mieliśmy zobaczyć Henry’ego Cavilla w roli szpiega, co dla wielu jest wymarzoną dla tego aktora rolą (choć pewnie woleliby go zobaczyć jako Jamesa Bonda), a także tym, że za kamerą stanął Vaughn.
Jak widać, to nie wystarczyło, aby film odniósł sukces.