James Gunn jednak nakręci Strażników Galaktyki vol. 3
Za sprawą kontrowersji dotyczących wpisów sprzed paru lat James Gunn został w ubiegłym roku zwolniony przez Disneya. Teraz wytwórnia cofnęła swoją decyzję i ogłosiła, że reżyser nakręci wyczekiwanych Strażników Galaktyki vol. 3.
Znany amerykański reżyser James Gunn przyłapał jeden z popkulturowych portali, The Illuminerdi, na fake newsie związanym z castingiem do nadchodzącego filmu Marvel Cinematic Universe pod tytułem Strażnicy Galaktyki Vol. 3. Na wspomnianej stronie internetowej można przeczytać, że w filmie zobaczymy nową postać z komiksów w osobie Adama Warlocka i ma zagrać go „30-letni, kaukaski mężczyzna, wyglądający trochę jak superbohater, a trochę jak Zac Efron”.
Choć dziennikarze serwisu jasno zaznaczyli, że informacje te są w pełni potwierdzone, Gunn nie wahał się ani chwili i zaprzeczył owym doniesieniom na Twitterze. I cóż możemy rzec, nie przebierał w słowach:
Nie trwa aktualnie żaden casting do Strażników Galaktyki Vol. 3. I w jakim świecie chciałbym zatrudnić jedynie „kaukaskiego” aktora, jeśli odgrywany przez niego bohater miałby złotą skórę? A gdybym chciał kogoś przypominającego Zaca Efrona, to dlaczego nie poprosiłbym o występ Zaca Efrona we własnej osobie? Skąd wy bierzecie taki nonsens?
The Illuminerdi ustosunkowało się do odpowiedzi Gunna twierdząc, że nie mają powodów, aby nie wierzyć reżyserowi, ale tak samo mocno ufają swojemu źródłu, które jest według nich w pełni potwierdzone. Na tym więc ta gorąca dyskusja się nie skończyła, gdyż twórca nadchodzących Strażników Galaktyki ponownie upomniał serwis, twierdząc, że nawet jeśli nie kłamią, to ich insiderzy już na pewno.
Pod wątkiem twitterowym Gunna doszło do paru zabawnych wymian zdań. Odezwał się chociażby znany aktor komediowy, Seth Rogen, ubolewając nad tym, że to fake news, gdyż sam uważał siebie za dość podobnego do Zaca Efrona i chciał spróbować swoich sił. Poza tym The Illuminerdi napisało, że Gunn niejako potwierdził swoją odpowiedzią udział Adama Warlocka w filmie, co reżyser spuentował tylko krótkim i wyrazistym „wtf”.
Sytuacja z gatunku tych tragikomicznych pokazująca, że nadal łatwo o pewne, nawet niecelowe, manipulacje w treści newsów, pomimo ich rzekomej wiarygodności ze względu na „sprawdzone źródło”. Gunn trzyma jednak rękę na pulsie i pilnuje, aby przynajmniej jego film nie stał się ofiarą fake newsów. Szanujemy i ze swojej strony również obiecujemy, drogi Jamesie, że będziemy uważać.