autor: Szymon Liebert
Jak zarobić na piratach?
Jedna ze stron poświęconych technologii BitTorrent i dzieleniu się plikami opublikowała ciekawy artykuł, z którego wynika, że pewne instytucje potrafią zarobić więcej na nielegalnych plikach niż oryginałach. Do takich wniosków doszła niemiecka firma DigiRights Solutions, zajmująca się tropieniem piratów. Podobno z nielegalnych ściągnięć użytkowników jest 150 razy więcej zysków.
Jedna ze stron poświęconych technologii BitTorrent i dzieleniu się plikami opublikowała ciekawy artykuł, z którego wynika, że pewne instytucje potrafią zarobić więcej na nielegalnych plikach niż oryginałach. Do takich wniosków doszła niemiecka firma DigiRights Solutions, zajmująca się tropieniem piratów. Podobno z nielegalnych ściągnięć użytkowników jest 150 razy więcej zysków.
Jak to możliwe? Wszystko zostało wyjaśnione w niedawnej prezentacji (PDF) opublikowanej przez wspomnianą niemiecką firmę DigiRights Solutions przeciwdziałającą piractwu. Pokazuje ona w jaki sposób posiadacze praw do plików mogą zarobić na piratach miliony. Oczywiście sposób wydaje się mocno kontrowersyjny i całość prowadzi do raczej niepokojących wniosków.
Chodzi o wykrywanie nielegalnych ściągnięć (co jest niezwykle proste dzięki oprogramowaniu wspomnianej firmy) i automatyczne rozsyłanie informacji z żądaniem zwrócenia pieniędzy za popełnione przestępstwo oraz poniesione straty. Podobno tego typu operacje przeprowadza wiele innych przedsiębiorstw na całym świecie (w tym chociażby DigiProtect oraz Logistep).
Gdy program znajduje adresy osób dzielących się nielegalnymi plikami wysyła bezpośrednio do nich żądanie zwrotu poniesionych strat, zwykle wahające się na poziomie kilkuset dolarów (lub około 600 funtów w Wielkiej Brytanii) za dane naruszenie. Okazuje się, że cały ten mechanizm nie tylko jest funkcjonalny od strony technicznej, ale naprawdę zmusza część ludzi do przelania pieniędzy.
DRS mówi w prezentacji, że prawie jedna czwarta osób decyduje się zapłacić karę bez zadawania pytań. Jakie są realne przychody z operacji? DRS zgarnia dla siebie około 80% opłat, zostawiając właścicielowi praw do marki około 20%. Jest to równoznaczne z mniej więcej 130 dolarami (lub 90 funtami) za przykładową piosenkę, która w serwisie iTunes firmy Apple kosztuje niecałego funta.
W ten oto sposób można na piractwie zarobić prawie 150 razy więcej niż sprzedając oryginalne piosenki w sieci. Oczywiście cała sprawa jest dość niejasna i bazuje podobno na niezbyt chlubnej chęci zarobienia pieniędzy, a nie ochroniania artystów. Trudno więc powiedzieć na ile realne jest upowszechnienie się tego typu rozwiązań i czy są one legalne z prawnego punktu widzenia.