autor: Artur Falkowski
Jack Thompson kontratakuje
Fani gier z niecierpliwością czekali na nowe informacje od ich ulubionego prawnika, piewcy moralności i sprawiedliwości, wroga gier i w ogóle dobroczyńcy ludzkości – Jacka Thompsona, który zapowiedział niedawno, że dołoży firmie Take-Two. Nadszedł czas, by zadał swój cios, a jest nim wielostronicowy pozew dla wydawcy serii GTA.
Fani gier z niecierpliwością czekali na nowe informacje od ich ulubionego prawnika, piewcy moralności i sprawiedliwości, wroga gier i w ogóle dobroczyńcy ludzkości – Jacka Thompsona, który zapowiedział niedawno, że dołoży firmie Take-Two. Nadszedł czas, by zadał swój cios, a jest nim wielostronicowy pozew dla wydawcy serii GTA.
Oczywiście nie będziemy zanudzać Was, Drodzy Czytelnicy, szczegółami pokrętnego rozumowania Thompsona, stanowiącego odpowiedź na zarzuty postawione mu przez Take-Two w zeszłym tygodniu. Zajmiemy się jedynie najciekawszymi „rewelacjami”. Przypominamy, że prawnik walczy o zakaz dystrybucji gier GTA IV oraz Manhunt 2, uważając, że są szkodliwe dla odbiorcy poniżej 17 roku życia (przy czym z uporem maniaka nie zauważa, że wspomniane produkcje opatrzone są znakiem „tylko dla dorosłych”).
Ujawnił też, że ma dostęp do wewnętrznych informacji Take-Two twierdząc, że gry są już ukończone (to niezwykle ciekawe, biorąc pod uwagę fakt, że premiera GTA IV będzie mieć miejsce dopiero za ponad pół roku) i wystarczy przedłożyć je przed sądem, by ten orzekł, czy rzeczywiście nie zagrażają psychicznemu zdrowiu małoletnich odbiorców.
Ponadto Thomspon podważył zasady przyporządkowywania gier do kategorii wiekowych prowadzonego przez amerykańską organizację ESRB twierdząc, że niektóre tytuły nie zostały poprawnie sklasyfikowane. Jako przykład podał grę Bully, nad którą pastwił się w zeszłym roku. Uznał, że powinna być ona dozwolona jedynie dla dorosłych z powodu scen o charakterze ewidentnie homoseksualnym (protagonista mógł pocałować innego chłopaka), natomiast ESRB przyznało grze status T, umożliwiając jej nabywanie nastolatkom. Prawnik nie zwrócił uwagi na oświadczenie wspomnianej organizacji, która wyraźnie stwierdziła, że była świadoma występowania takich zachowań w grze i między innymi z tego powodu przyznała jej kategorię T, a nie niższą.
Serwis GameSpot wytknął te niekonsekwencje w pozwie Thompsona, pytając dlaczego tak nadinterpretowuje fakty i naciąga prawdę. W odpowiedzi usłyszano: „Przykro mi. I tak tego nie zrozumiecie”.
Thompson w swoim pozwie przypomniał również wcześniejsze zarzuty, jakie wysuwał pod adresem Take-Two. Jeden z nich głosi, że gra GTA: Vice City w rzeczywistości jest „symulatorem przemocy i seksu, która szerzy rasistowskie stereotypy”. Po czym stwierdza: „Czego innego można spodziewać się po szkockich socjopatach chlejących whiskey w przerwach pomiędzy programowaniem”.
To jednak nie wszystko. Thompsonowi udało się nawet połączyć firmę z najbardziej drażliwą dla Amerykanów sprawą – atakiem na WTC. Oskarżył Take-Two, które swoją siedzibę ma Nowym Jorku, że „wysyła popkulturowe ścieki do dzieci na całym świecie, nie przejmując się tym, że mieści się niedaleko miejsca, gdzie niegdyś stało World Trade Center”. Thompson uważa, że cała amerykańska popkultura jest narzędziem rekrutacyjnym ekstremistów, dlatego też nie wahał się powiedzieć: „Po co jest cała ta mowa o zatrzymaniu przez Amerykę rekrutacji do szeregów islamskich faszystów? Przecież tu nie chodzi o obalenie jedynie terrorystów, lecz również Take-Two ”.
Spośród ciekawych zarzutów wysuwanych pod adresem wydawcy GTA znalazł się również taki: „ Take-Two uniemożliwiło prowadzenie śledztwa przez FBI w sprawie naruszenia praw obywatelskich Thomspona, przekonując departament sprawiedliwości, by zarzucił sprawę”.
Oczywiście w tego typu oświadczeniu nie mogło zabraknąć teorii spisku. Według prawnika Take-Two kontynuuje swoją przestępczą działalność dzięki wsparciu licznych organizacji pokroju ESA, Penny Arcade, GameSpot i innych.