Ian McKellen zagrał Gandalfa we Władcy Pierścieni, gdyż dwaj kultowi aktorzy odrzucili tę rolę. „Mam nadzieję, że jest im głupio”
Gandalf nie musiał wcale wyglądać jak Ian McKellen. Odtwórca roli słynnego czarodzieja zdradził, że wcześniej angaż do filmu odrzuciło dwóch sławnych aktorów.
Dzisiaj trudno wyobrazić sobie innego Gandalfa niż tego wykreowanego przez Iana McKellena. Jednak w czarodzieja z Władcy Pierścieni mogli wcielić się dwaj inni popularni aktorzy, którzy ostatecznie odrzucili tę rolę – to o nich wspomina McKellen w wywiadzie dla Variety.
McKellen nie był pierwszym wyborem do roli Gandalfa
We wspomnianym wywiadzie z brytyjskim aktorem zostało poruszonych kilka tematów, jednak dla wielbicieli ekranizacji powieści J.R.R. Tolkiena najciekawszą omawianą kwestią powinno być obsadzenie roli Gandalfa.
Z wypowiedzi McKellena możemy dowiedzieć się, że wcześniej zagranie tej postaci oferowano Seanowi Connery’emu oraz Anthony’emu Hopkinsowi. Żaden z tych dwóch sławnych aktorów nie podjął się jednak pracy na planie. W konsekwencji jako czarodzieja obsadzono Iana McKellena. Odtwórca roli Gandalfa ma nadzieję, że artystom, który odrzucili propozycję, jest teraz „głupio”.
[...] Z pewnością nie byłem pierwszym wyborem dla Gandalfa. Anthony Hopkins odrzucił tę propozycję. Sean Connery na pewno to zrobił. [...] mam nadzieję, że jest im teraz głupio – powiedział McKellen w wywiadzie.
Brytyjczyk chyba się jednak nieco zapędził w swojej wypowiedzi, ponieważ... Sean Connery nie żyje już od trzech lat, więc McKellen musiał mieć na myśli jedynie Hopkinsa.
Mimo wszystko nie da się zaprzeczyć, że aktor może czuć satysfakcję. W końcu wcielał się w postać Gandalfa przez kilka filmów – od Drużyny Pierścienia po Bitwę pięciu armii.
Przypomnijmy jeszcze, że zarówno serię Władca Pierścieni, jak i Hobbit, można oglądać na platfromie HBO Max oraz Amazon Prime Video. W tym drugim serwisie jest też dostępny serial Władca Pierścieni: Pierścienie władzy.
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!
