Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 21 lutego 2005, 09:34

Historia serii The Settlers - cz. 1

Już wkrótce na rynku zadebiutuje najnowsza, piąta odsłona gry The Settlers. Mająca ponad dziesięcioletnią tradycję marka zmieniła diametralnie swoje oblicze, o czym zresztą można przekonać się uruchamiając oficjalne demo. W serii krótkich artykułów, które mam zaszczyt zapoczątkować przyjrzymy się, jak kolejne części tej gry ewoluowały wraz z rynkiem oprogramowania rozrywkowego.

Już wkrótce na rynku zadebiutuje najnowsza, piąta odsłona gry The Settlers. Mająca ponad dziesięcioletnią tradycję marka zmieniła diametralnie swoje oblicze, o czym zresztą można przekonać się uruchamiając oficjalne demo. W serii krótkich artykułów, które mam zaszczyt zapoczątkować przyjrzymy się, jak kolejne części tej gry ewoluowały wraz z rynkiem oprogramowania rozrywkowego.

Firma Blue Byte powstała w 1988 roku z inicjatywy Thomasa Hertzlera i jego znajomych z innego, niemieckiego koncernu o nazwie Rainbow Arts. Pierwszą produkcją nowej grupy programistów była wydana rok później gra sportowa, zatytułowana Jimmy Connors Pro Tennis Tour. Co ciekawe, jej publikacji podjął się francuski koncern UbiSoft, ten sam, który w lutym 2001 roku całkowicie wykupił niemiecką firmę.

Historia serii The Settlers - cz. 1 - ilustracja #1

Rozpoczynamy budowę imperium.

Niemcy szybko porzucili produkcję gier sportowych na rzecz zupełnie innego gatunku – strategii. Stworzony przez Blue Byte program o nazwie Battle Isle okazał się strzałem w dziesiątkę – wkrótce potem na rynku pojawiły się kolejne odsłony gry, a także jej różne wariacje, np. Historyline 1914-1918. Mimo dużej popularności, seria powoli kończyła swój żywot, a to wszystko za sprawą zupełnie nowego produktu, który w 1993 roku pojawił się w Niemczech z myślą o komputerach Amiga. Nazwano go Die Siedler, czyli „Osadnik”.

Ojcem The Settlers jest Volker Wertich, który pojawił się w niemieckiej firmie Blue Byte właściwie przypadkiem. Nikt nie spodziewał się, że stworzona przez niego wizja budowy wioski przez osadników stanie się najmocniejszą pozycją w katalogu tego koncernu i zapewni mu ogromną popularność na długie lata.

Historia serii The Settlers - cz. 1 - ilustracja #2

Budowa pierwszych konstrukcji ukończona.

Idea gry była bardzo prosta, a opierała się ona na ciągu przyczynowo-skutkowym. Przykładowo, do budowy wioski konieczne było drewno, którego zapas w zamku szybko się kończył. Aby otrzymać nowe deski, należało stworzyć chatę drwala, który pozyskiwał surowiec z okolicznych lasów oraz tartak, gdzie dokonywano jego przeróbki. Z racji tego, że liczba drzew sukcesywnie zmniejszała się, trzeba było również zadbać o nowe sadzonki. To z kolei leżało w gestii leśnika.

Na tym jakże prostym schemacie opierała się praktycznie cała rozgrywka. Aby kopalne minerałów mogły pracować pełną parą, konieczna była produkcja jedzenia. To ostatnie otrzymywaliśmy po przetworzeniu zboża, które należało wpierw wyhodować. Wszystko, co tworzyliśmy w The Settlers miało swoje logiczne następstwa. Bez jednego surowca gracz nie był w stanie funkcjonować w innych aspektach zmagań.

Historia serii The Settlers - cz. 1 - ilustracja #3

Nasze królestwo po trzydziestu minutach rozgrywki.

Kolejną wartą odnotowania rzeczą byli tragarze, czyli zwykli mieszkańcy królestwa, których zadaniem było przenoszenie surowca z jednego miejsca do drugiego. Pół biedy, jeśli ilość dróg była niewielka, a faktorie zwarte wokół zamku. Gorzej natomiast jeśli jakiś surowiec, np. złoto, musiał odbyć długą drogę, zanim ostatecznie wylądował w głównej siedzibie. Te oraz inne niuanse spędzały sen z powiek każdego gracza i rozwlekały rozgrywkę od kilku do kilkunastu godzin.

Najmocniejszą stroną The Settlers była jednak jej oprawa wizualna. Świat osadników po prostu żył. Można było do znudzenia oglądać proces powstawania budynków, śledzić transport produkowanych materiałów, a także podziwiać walki naszych podopiecznych z żołnierzami wroga. The Settlers, mimo osadzenia rozgrywki w czasie rzeczywistym, były produktem dla graczy lubiących powolną rozbudowę imperium, nie wymagającej szybkiego klikania myszą, aby osiągnąć sukces.

Historia serii The Settlers - cz. 1 - ilustracja #4

Wyśmienita, kolorowa introdukcja zachęca do zabawy.

Gra najpierw ukazała się na komputerach Commodore Amiga, czym długo była solą w oku PeCetowców. Należy pamiętać, że na początku lat dziewięćdziesiątych „blaszaki” nie ugruntowały swojej pozycji jako maszyny do zabawy, a ogromna liczba ciekawych produkcji ukazywała się najpierw na Amigę. Właściciele PeCetów czekali rok na swoją wersję „Osadników”, ale w zamian dostali coś więcej – możliwość obserwowania rozgrywki w trybie podwyższonej rozdzielczości. Amigowcy musieli obejść się smakiem – także później, bowiem kolejne odsłony gry pojawiły się już tylko i wyłącznie na PeCetach.

The Settlers okazała się hitem, który zapisał się trwale w historii elektronicznej rozrywki. Logicznym następstwem jej popularności były kolejne odsłony, które stosunkowo szybko pojawiły się na rynku. Ale o tym opowiemy już jutro.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej