autor: Adam Makowski
Historia serii Need For Speed - część II
Wczorajszą opowieść skończyliśmy na trzeciej części gry pt. Hot Pursuit, która wsławiła się rozwinięciem tytułowego pościgu. Dzisiaj czas na wspomnienie kolejnych gier z serii NFS.
Wczorajszą opowieść skończyliśmy na trzeciej części gry pt. Hot Pursuit, która wsławiła się rozwinięciem tytułowego pościgu. Dzisiaj czas na wspomnienie kolejnych gier z serii NFS.
Need For Speed: Road Challenge
Po raz kolejny fani serii jedynie rok musieli czekać na nową grę. Wydany w USA pod tytułem High Stakes, Road Challenge nie był już rewolucją, a jedynie ewolucją.
W grze zaimplementowano przede wszystkim zniszczenia, zarówno te wizualne, jak i mechaniczne (dotyczące silnika czy sterowania). Po wywrotce wóz mógł nawet stanąć w płomieniach… by po chwili po resecie umożliwić nam jazdę dalej. Jednak i tak była to spora innowacja.
W innych elementach był to stary dobry NFS o zręcznościowym charakterze. Zwiększono liczbę aut, jak zwykle dodając kolejne cudeńka z górnej półki, cenowej również. Poszerzono liczbę tras – było ich blisko 20. Dzięki temu wyścigi odbywały się w różnorodnej scenerii, co nie pozwalało się nudzić. I w tej części nie zabrakło policji i znanych z przeszłości trybów gry.
Szkoda, że grafika nie była rewelacyjna. Niektóre elementy wręcz raziły. Na szczęście dalej mieliśmy widok z kokpitu oraz trzy inne kamery. Natomiast całkiem dobrze prezentowały się wizualne zniszczenia aut.
Road Challenge został przejęty prawie tak ciepło jak NFS III. Wprowadził kilka elementów, które polepszały i urozmaicały rozrywkę – w szczególności zniszczenia. Może nie powalał, ale – tak jak poprzednie części – dawał olbrzymią frajdę z jazdy.
Need For Speed: Porsche 2000
Znany również pod tytułem Porsche Unleashed przed wydaniem wywołał obawy, że umieszczenie pojazdów tylko jednej marki może zatracić cały sens serii, w której od zawsze mogliśmy korzystać z przekroju aut z górnej półki. Wszelkie wątpliwości prysły wraz z premierą!
Gra była ostrym skrętem w kierunku symulacji. Model fizyczny był wymagający (w stosunku do poprzednich części) i nie wybaczał błędów – łatwo było wylądować na ścianie. Każde auto prowadziło się inaczej. Ponadto nasze pojazdy można było uszkodzić oraz tuningować. W grze pojawiła się też policja, ale odgrywała trzecioplanową rolę.
Przekrój przez 50 lat samochodów marki Porsche w zupełności wystarczał, szczególnie że mogliśmy pojeździć nie tylko legendarnym 911, ale i cudeńkami z lat 90-tych. Oczywiście później Internet zaroił się od dodatkowych pojazdów. Gra dawała niesamowitą frajdę, nawet jeśli ilość tras nie była oszałamiająca, ale były one różnorodne i długie.
Porsche oferowało możliwość gry w pojedynkę (wyścig, knockout), wieloosobowej (Internet) oraz dwie „kampanie”. Pierwszą były mistrzostwa, nazwane „evolution”, w których poznawaliśmy historię aut marki, biorąc udział w kolejnych eventach. Drugą było „factory driver”, w którym wykonywaliśmy zadania, by stać się kierowcą testowym Porsche.
W grze zawarto wiele prostych dodatków, które umilały rozrywkę. Oprócz standardowego klaksonu dano nam możliwość zabawy kierunkowskazami, światłami awaryjnymi czy światłami. Przy widoku z kokpitu na kierownicy pojawiały się ręce, a przy zmianie biegów prawa ręka trafiała na skrzynię biegów. Ponadto dzięki „Porsche chronicle” mogliśmy zapoznać się z 50-letnią historią marki – filmy, zdjęcia, dane techniczne, dosłownie wszystko. Warto też wspomnieć o rewelacyjnym intro gry.
Graficznie NFS V prezentował się świetnie. Szczególnie dobrze wyglądały zniszczenia aut oraz trasy. Muzycznie gra broniła się, oferując 14 utworów.
Porsche 2000 było rewolucją, bez dwóch zdań. Do dzisiaj jest jedną z najlepiej ocenianych gier serii, a przez wielu fanów uważane jest za najlepszą część NFS. Pewne elementy jak widok z kokpitu, symulacyjny charakter rozgrywki czy rozbudowane zniszczenia zakończyły swój żywot w serii wraz z Porsche i nie pojawiły się już w kolejnych częściach.
Motor City Online
Początkowo projektowany jako kolejna część serii stał się osobną grą, w której zrezygnowano z wszelkich trybów dla pojedynczego gracza i wszystko przeniesiono w świat Internetu – to było wyścigowe MMO.
Pomysł był prosty – stworzenie wirtualnego miasta, w którym, korzystając przede wszystkim z amerykańskich muscle cars, rywalizowalibyśmy z innymi graczami. MC zawierało elementy cRPG w postaci „poziomów postaci” i zdobywanego „doświadczenia”, tyle że tutaj poprzez kolejne wyścigi, a nie zabijane potwory.
Pomysł był świetny, ale… nie przyjął się. Niewielkie zainteresowanie oraz lagi, które w przypadku wyścigów odgrywały bardzo poważną rolę, spowodowało, że po blisko dwóch latach Motor City Online zostało wyłączone.