Harrison Ford zostanie odmłodzony w Indianie Jonesie 5
Powstająca odsłona Indiany Jonesa ma przenieść widzów w przeszłość. Na ekranie ponownie zobaczymy młodego, awanturniczego archeologa, który swoimi wyczynami podniesie widzom poziom adrenaliny.
Scena otwierająca Indianę Jonesa 5 ma kontynuować dotychczasową tradycję. Widzowie od razu zostaną zaatakowani widowiskową i pełną emocji sekwencją, która na pewno niektórym przysporzy sporej dawki adrenaliny. Twórcy chcą oddać atmosferę oryginalnych części, o czym mówił reżyser James Mangold (via Empire):
Chciałem mieć okazję do zanurzenia się w tym George'owo-Stevenowym starym obrazie i dać widowni ładunek adrenaliny.
Początek Indiany Jonesa 5 przeniesie nas do 1944 i czasów Poszukiwaczy zaginionej Arki. Dzięki nowoczesnej technologii naszym oczom ukaże się młody Indiana Jones w zamku wypełnionym nazistami. Następnie akcja płynnie przeniesie nas do 1969 roku. Wszystko ma wyglądać naturalnie, a efekty pracy zadziwiły Harrisona Forda.
Doświadczony aktor nie krył podziwu dla wykonanej pracy przy odmłodzeniu jego postaci, ale jednocześnie zapewnia, że nie tęskni za młodością:
To pierwszy raz, jak zobaczyłem i uwierzyłem w to, chociaż jest to trochę przerażające. Nie wiem, czy kiedykolwiek chciałbym wiedzieć, jak to działa, ale grunt, że faktycznie udało im się tego dokonać. Nie sprawia to jednak, abym chciał ponownie być młody. Jestem zadowolony z osiągniętego wieku.
Niesamowite efekty zostały osiągnięte dzięki pracy Industrial Light & Magic, czyli studia założonego przez George’a Lucasa i specjalizującego się w tworzeniu efektów specjalnych. Twórcy przekopali się przez archiwalne materiały przedstawiające młodego Indianę Jonesa, w tym oryginalne nagrania z Poszukiwaczy zaginionej Arki.
Może Cię też zainteresować:
- Jestem rozdarty po filmie Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu. Marvel nabałaganił
- Andor to najbrudniejsze Star Wars, jakie widzieliście. Po czterech odcinkach chcę więcej
- The Gray Man jest do bólu średni, moja opinia o nowym filmie Netflixa