Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 6 marca 2023, 16:45

Bardzo solidne wyścigi, słabiutka gra-usługa - oceniam hit PlayStation rok później

Gdy recenzowałem Gran Turismo 7, orzekłem, iż gra ma wielki potencjał, ale twórcy nie zrealizują go bez ciężkiej pracy po premierze. Czy tak się stało? Owszem, praca nie ustaje – lecz niekoniecznie przybliża nas do celu...

Źródło fot. Sony Interactive Entertainment
i

Pragnę uczynić Gran Turismo 7 grą, w której możecie cieszyć się wieloma samochodami na rozmaite sposoby, i – jeśli to możliwe – chcę uniknąć sytuacji, w której gracz musi mechanicznie powtarzać w kółko pewne wydarzenia.

Z czasem damy Wam znać, jakie mamy plany na aktualizacje z dodatkową zawartością, wyścigami i funkcjami, które rozwiążą ten kłopot w konstruktywny sposób. Boleję nad tym, że nie mogę w tej chwili wyjawić Wam szczegółów [...]. Byłoby miło, gdyby każdy oceniał rozwój Gran Turismo 7 w perspektywie dłuższego czasu.

Taką wiadomością podzielił się z fanami Kazunori Yamauchi, szef studia Polyphony Digital, krótko po premierze GT7, której towarzyszyła gorąca atmosfera. Od debiutu minął rok – to chyba wystarczająco długi czas, by już móc ocenić rozwój tego tytułu, prawda?

Wyjaśnijmy sobie od razu zasadniczą sprawę: to nie ja wymyśliłem używanie terminu „gra-usługa” na określenie Gran Turismo 7, tak nazywa swoje dzieło sam Yamauchi-san. W związku z tym mieliśmy święte prawo oczekiwać, że twórcy zapewnią nieprzerwany dopływ nowej zawartości, dzięki której nie będzie brakowało nam zajęcia. Czy tak w istocie się stało?

Leniwe aktywności

Cóż... o ile zawartość jako taka rzeczywiście jest dodawana do GT7 regularnie, o tyle niekoniecznie przekłada się na zapewnianie stałej rozrywki – przynajmniej w trybie single player, bo multiplayer wzorem Gran Turismo Sport co tydzień otrzymuje nowy zestaw tzw. „codziennych wyścigów”. Dostęp do nich wymaga jednak opłacania subskrypcji PlayStation Plus, rzecz jasna.

Graczom, którzy nie chcą ponosić żadnych dodatkowych wydatków, pozostaje próba czasowa zmieniająca się co dwa tygodnie oraz kilka wyścigów z SI dodawanych w aktualizacjach (niekiedy w formie nowego menu w Cafe) – summa summarum daje to zwykle nie więcej niż 2 godziny zabawy na każdy miesiąc. Nie narzekałbym, gdybyśmy mówili o „zwykłej” grze. Ponieważ jednak mamy do czynienia z grą-usługą – taka ilość jest po prostu śmieszna.

Rozczarowanie rośnie tym bardziej, że twórcy zapowiadali obfitą popremierową zawartość, oprócz wyścigów obejmującą misje i rajdy muzyczne. Tymczasem przez rok misji dostaliśmy raptem osiem (zawody wytrzymałościowe), a rajdu muzycznego nie dodano ani jednego. Przygotowano też „aż” dwa specjalne wydarzenia: jedno oferujące dwa wyścigi imitujące finał e-sportowych mistrzostw, a drugie (trwające obecnie) obejmujące 16 zawodów z GT Sophy. Gdyby atrakcji takich ja ta ostatnia było więcej...

Bardzo solidne wyścigi, słabiutka gra-usługa - oceniam hit PlayStation rok później - ilustracja #1

Celowo nie wspomniałem w tekście o tzw. bonusowych menu w Cafe, które też są dodawane w aktualizacjach – odbieranie kuponów ruletki i oglądanie filmików „edukacyjnych” za nabywanie aut do kolekcji trudno traktować jako realną aktywność.Gran Turismo 7, Polyphony Digital, 2022

Grind złagodzony

Przynajmniej studio Polyphony Digital nie musi już obrywać za mocno po uszach za grind połączony z mikropłatnościami – aspekt, który w momencie premiery jawił się jedną z większych bolączek gry. Twórcy dość szybko udostępnili spore możliwości efektywnego wzbogacania się (np. praktyka na torze, próby czasowe czy długie wyścigi), dzięki czemu większość samochodów jest na wyciągnięcie ręki.

Problem grindu powraca, gdy ktoś zapragnie pojazdu kosztującego 10–20 milionów kredytów – zebranie takiej sumy to już kwestia wielu godzin gry. A jeśli postanowimy skompletować cały park maszyn (co stanowi zasadniczy cel w GT7), zabawa zmieni się w katorgę. By to osiągnąć, trzeba uzbierać (na ten moment) prawie 500 mln kredytów. Na domiar złego suma ta systematycznie rośnie, bo Polyphony Digital co kilka miesięcy aktualizuje ceny u sprzedawcy legendarnych aut – co zazwyczaj oznacza ich wzrost (czasem nawet o kilka milionów).

Bardzo solidne wyścigi, słabiutka gra-usługa - oceniam hit PlayStation rok później - ilustracja #2

Parcie ze strony graczy na dodawanie zawodów przez PD byłoby mniejsze, gdyby gra nie skąpiła pieniędzy za niestandardowe wyścigi (nagrody są znacznie niższe niż w GT Sport). Na problem grindu też by to pomogło.Gran Turismo 7, Polyphony Digital, 2022

Zawartość – kiedyś to było..

Przejdźmy wreszcie do wspomnianego dodawania zawartości, czyli głównej atrakcji w każdej aktualizacji do Gran Turismo 7. Zanim zacznę przytaczać liczby i formułować wnioski (dość cierpkie), uważam za słuszne rozróżnić dwie perspektywy, z których można oceniać rozwój gry pod tym względem.

Jeśli spojrzeć przez pryzmat całej branży – GT7 zasługuje na uznanie, bo jedynie Forza może z nim konkurować na polu oferowania graczom samochodów i innych atrakcji za darmo (tj. nie w DLC). Żadna inna gra wyścigowa nawet nie zbliża się do tego poziomu hojności.

Jednak jakość popremierowego wsparcia „siódemki” blednie, gdy przypomnimy sobie, czego studio Polyphony Digital dokonywało, rozwijając poprzednią odsłonę seriiGran Turismo Sport z 2017 roku. Niech przemówią liczby – w poniższej tabeli zestawiłem zawartość dodaną do obu gier w ciągu pierwszego roku ich obecności na rynku.

 

Gran Turismo 7

Gran Turismo Sport

Dodane auta – łącznie

35

86

Dodane auta – zupełnie nowe

26

23

Dodane auta – przeniesione z GT6

2

55

Dodane auta – „remaki”

7

8

Dodane trasy – różne lokacje

3 (zupełnie nowe)

6 (1 nowa, 5 powracających)

Dodane trasy – warianty (łącznie)

11

29

Objaśnienie: pod pojęciem „remaki” kryją się różne przypadki – mogą to być zarówno samochody, które w Gran Turismo 6 występowały w mało szczegółowej formie (przejętej z GT4 na PlayStation 2), a potem doczekały się modelu z prawdziwego zdarzenia (z wnętrzem), jak i teoretycznie nowe pojazdy, które jednak mocno bazują na tych już obecnych w grze (np. Subaru BRZ ’21 – bliźniak Toyoty GR86 ’21).

Bardzo solidne wyścigi, słabiutka gra-usługa - oceniam hit PlayStation rok później - ilustracja #3

Aktualizacje do GT Sport wprowadzały średnio po ok. 10 aut. Rekord dla Gran Turismo 7 wynosi jak dotąd pięć samochodów dodanych naraz .Gran Turismo 7, Polyphony Digital, 2022

Prawda, że dysproporcja jest ogromna? Oczywiście bierze się ona głównie z uwarunkowań, nazwijmy to, historycznych. Gran Turismo Sport zadebiutowało w bardzo ubogim, opłakanym stanie – i głośno opłakiwanym przez fanów – więc Polyphony Digital nie miało wyjścia: musiało zakasać rękawy i wpompować w grę jak najwięcej zawartości w jak najkrótszym czasie.

Dotyczy to nie tylko samochodów i tras, ale też wyścigów w dodanym zaraz po premierze singleplayerowym trybie GT League (namiastce klasycznej kariery... którą dziś niejeden fan serii uważa za lepszą niż to, co oferuje GT7 w Cafe, nawiasem mówiąc). Ponad dwa lata harówki opłaciły się – grzechy GT Sport ostatecznie zostały wybaczone, a winy w większości zmazane.

„Siódemka” debiutowała w zupełnie innych okolicznościach. Przedpremierowy „hajp” osiągał niebotyczne poziomy, oceny krytyków były znakomite, a sprzedaż nie zawiodła (raczej), więc deweloper rozluźnił się i przestał czuć presję. Pracuje sobie spokojnie i dodaje do gry średnio po trzy auta i pięć wyścigów na miesiąc oraz jeden tor mniej więcej co kwartał.

Wiem, co myślicie – nie, wcale nie jest tak, że już wyczerpała się godna uwagi zawartość z Gran Turismo 6, którą można by dodać do GT7 (po mniejszej lub większej modernizacji). Zostały jeszcze tory tak sławne, jak Silverstone czy Indianapolis, ponadto bez trudu znajdzie się przeszło setka aut, które rzesze fanów mają na swoich listach życzeń (w tym sporo znanych i/lub kultowych japońskich modeli).

Oszczędność Polyphony Digital jest tym dziwniejsza, że sam Kazunori Yamauchi w niedawnym wywiadzie wyjawił, iż moce przerobowe jego studia wystarczają do przygotowania ok. 60 samochodów na rok. W GT7 dostaliśmy raptem niewiele ponad połowę z tej liczby, więc co stało się z resztą? Jest już odkładana z myślą o kolejnej odsłonie serii? A może twórcy po prostu się lenią?

Bardzo solidne wyścigi, słabiutka gra-usługa - oceniam hit PlayStation rok później - ilustracja #4

Aktualizacje wzbogaciły Gran Turismo 7 o niejedno wspaniałe auto – sęk tkwi jednak w tym, że może okazać się ono bezużyteczne bez dopasowanych do niego nowych aktywności.Gran Turismo 7, Polyphony Digital, 2022

Duże ambicje, mała produktywność

O tempie, w jakim pracuje Polyphony Digital, najlepiej świadczy chyba opcja sprzedawania samochodów w Gran Turismo 7 – elementarna funkcja, której przywrócenia wypatrywaliśmy przez grubo ponad pół roku. Po tym, jak została wreszcie dodana w listopadzie, Yamauchi wyjaśnił rozbrajająco, że stało się to tak późno dlatego, iż deweloper „wcześniej nie miał czasu zrobić tego, jak należy”. Trudno się dziwić, że nie uciszyło to teorii głoszących, iż w sprawę były zamieszane mikropłatności...

Nie chcę jednak twierdzić, że japońskiemu deweloperowi zupełnie brakuje ambicji. Na jego obronę można przytoczyć dwie nowości, które akurat znalazły się w najświeższej aktualizacji. Pierwsza to wsparcie dla PS VR2 – nieliczni, których stać, by zafundować sobie gogle, mogą oczekiwać zupełnie innego poziomu immersji i doznań z gry. Zazdroszczę im.

Druga nowinka, na razie udostępniona w ramach swoistych testów, to wspomniana GT Sophy – sztuczna inteligencja mająca w założeniu zrewolucjonizować wyścigi, o której usłyszeliśmy po raz pierwszy jeszcze przed premierą Gran Turismo 7. Potrafi już jeździć niezwykle szybko i względnie czysto, a jeśli zostanie wyposażona w więcej „ludzkich” odruchów i będzie dawała się skalować do różnych poziomów umiejętności graczy, faktycznie stanie się przełomem – przynajmniej dla serii Gran Turismo, w której SI uchodziła dotąd za jedną z pięt achillesowych (zwłaszcza w wyścigach o archaicznej formule „złap króliczka”).

Bardzo solidne wyścigi, słabiutka gra-usługa - oceniam hit PlayStation rok później - ilustracja #5

Ogromnie szanuję zaangażowanie, z jakim twórcy Gran Turismo 7 celebrują motoryzację. Odnoszę jednak wrażenie, że robią to kosztem gry jako takiej – a to niebezpieczny kierunek.Gran Turismo 7, Polyphony Digital, 2022

Potencjał wielki, ale marnujący się

Podsumowując, Gran Turismo 7 to gra o wielkim potencjale. Prawda jest taka, że choć złorzeczę jej w co drugim Motoprzeglądzie, wracam do niej regularnie i spędziłem z nią dotąd prawie 100 godzin. Realizm modelu jazdy i wzniosła otoczka wokół samochodów stanowią miłą odskocznię od Forzy Horizon 5.

Ba, chciałbym mieć na zegarze większy wynik. Problem tkwi jednak w tym, że gra nie daje mi powodów – przynajmniej rozsądnych – bym wracał częściej niż raz na dwa tygodnie (na kolejne próby czasowe). Niekiedy wręcz zmuszam się do odpalenia GT7 tylko dlatego, że mija mi termin wykorzystania kuponu na nieszczęsną ruletkę (a skoro już tam jestem, zdobywam kolejny, przejeżdżając 42 km – i tak to się jakoś kręci z bolesnym dla uszu zgrzytem...).

Owa stagnacja w przypadku „siódemki” jest tym bardziej niezrozumiała, że Polyphony Digital już kilkanaście lat temu dało dowód, iż potrafi wspierać swoje dzieła w modelu gry-usługi. Już w Gran Turismo 5 i 6 odbywały się sezonowe wydarzenia ze specjalnymi nagrodami, dzięki którym można było wracać do gry dla nowych singleplayerowych aktywności praktycznie tydzień w tydzień. Dziś taki „przywilej” przysługuje tylko entuzjastom rozgrywki sieciowej (minus nagrody – można co najwyżej zdobyć symboliczną ilość pieniędzy).

Nie mam wątpliwości, że drugi rok rozwoju Gran Turismo 7 przyniesie jeszcze niejedną ekscytującą niespodziankę. Z drugiej strony – nie mam też już złudzeń, że Polyphony Digital wprowadzi jakiekolwiek fundamentalne zmiany w modelu rozwoju tej gry. Odnoszę wrażenie, że twórcy są zainteresowani głównie tymi obszarami, które przełożą się na lepsze wyniki finansowe dla nich i dla Sony (czyt. pchną graczy w stronę mikropłatności, PS Plusa czy – ostatnio – PlayStation VR2).

Owszem, można powiedzieć, iż w Forzy Horizon 5 dzieje się rzecz analogiczna. Tyle tylko, że tam droga do utrzymania dopływu gotówki wiedzie przez „klasyczne” DLC oraz Game Passa – a ten ostatni przekłada się na nieprzerwane dostarczanie zawartości i aktywności w koherentnej formie Playlist Festiwalowych. To rozwiązanie też ma swoje wady, ale w moim odczuciu wypada znacznie lepiej niż sztuczki, do których ucieka się Polyphony Digital (do tego, co już wymieniłem, dochodzą chociażby czasowe zaproszenia do zakupu ekskluzywnych aut, również działające w służbie tzw. FOMO).

Bardzo solidne wyścigi, słabiutka gra-usługa - oceniam hit PlayStation rok później - ilustracja #6

Ruletka to jedna z bardziej drażniących rzeczy w Gran Turismo 7 – prawie zawsze „losuje” najmniejszą nagrodę, a przy tym jest jedyną drogą, by zdobyć np. silniki na wymianę.Gran Turismo 7, Polyphony Digital, 2022

Quo vadis, Gran Turismo?

Gdybym zaś miał wskazać jedną jedyną rzecz, której poprawy w Gran Turismo pragnę najbardziej, byłaby to komunikacja. W roli pomostu między graczami a twórcami występuje wyłącznie Kazunori Yamauchi – ten natomiast dialog z fanami nawiązuje w zasadzie tylko wtedy, gdy PD zaliczy wyjątkowo poważną „wtopę” (tak jak w przypadku wiadomości, o której wspomniałem na wstępie). Poza tym otrzymujemy jedynie suche komunikaty, które stawiają nas przed faktami dokonanymi.

Dopóki przez okna nie wpadają im kamienie, deweloperzy sprawiają wrażenie kompletnie głuchych na „feedback” i pracują w niedosiężnym kryształowym pałacu nad sobie tylko znanymi rzeczami. Nie mają forum, nie dają się zagadnąć w mediach społecznościowych i nie trudzą się zapewnianiem graczom powodów, by ekscytowali się przyszłością gry. Nie przekazują w zasadzie żadnych wiadomości poza dotyczącymi aktualizacji, która jest tu i teraz.

Doprawdy zdumiewa mnie to, jak seria, której twórcy mają tak nieprzyjazny stosunek do świata, może utrzymywać tak liczne grono tak oddanych fanów. To się jednak prawdopodobnie zmieni. Śledząc dyskusje, choćby na forum GTPlanet, widzę, że Gran Turismo 7 – nazywane też złośliwie „Gran Turismo Sport 2” – w przypadku wielu osób przelało już czarę goryczy. Jeśli Polyphony Digital nie przemyśli swojego postępowania, potencjalne Gran Turismo 8 może nie powtórzyć medialnego i kasowego sukcesu „siódemki” – a wtedy nad serią zbiorą się ciemne chmury...

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej