Gralingrad - paradoks Wii
Człowiek lubi i potrafi oceniać przedmioty i ludzi na podstawie opinii innych. Nie inaczej jest w przypadku społeczności graczy.
Człowiek lubi i potrafi oceniać przedmioty i ludzi na podstawie opinii innych. Nie inaczej jest w przypadku społeczności graczy.
Przeprowadzona niedawno analiza dość dobrze pokazała, że gracze podobnie jak wszyscy ludzie zajmujący się innymi hobby są dość mocno zależni od kampanii reklamowych i opinii dziennikarzy. Znani recenzenci zachwalający dany tytuł oraz miliony wydane na kampanię reklamową potrafią wbić dany produkt w świadomość kupujących oraz sprzedać wrzucony na półki towar. W Polsce, która często standardów się nie ima, jest podobnie z jednym dość dużym wyjątkiem. U nas ogólną regułę potwierdza wyjątek Nintendo Wii.
Popularne na całym świecie „krzywo stojące pudełko” u nas jest tematem żartów, a nie dyskusji. Kolejne produkcje lądujące na japońskiej platformie często są mocno krytykowane, ale najczęściej nawet nie znajdują sobie miejsca w recenzjach czy różnych dyskusjach. Polska jest jak arena na mapie świata, na którą wpuszczono tylko dwóch wojowników, trzeciego odsyłając na trybuny. Dlaczego?
Fakt, że konsola nie dorównuje możliwościami konkurencyjnym maszynom, a gry na nią są dość znacznie „inne” w porównaniu do hitów lądujących na PS3 i X360 niewiele tłumaczy. Te fakty mogłyby co najwyżej wpływać na sprzedaż samej konsoli i gier, a nie na całkowicie lekceważący stosunek do niej. Prawda jest, dla nas Polaków, dość bolesna, bowiem zarówno w mediach o grach jak i w zwykłych dyskusjach między graczami zachowujemy się wobec Nintendo zaskakująco arogancko i zarozumiale.
Nie wszystkie gry na X360 i PS3 są hitami, nie wszystkie zachwycają miodnością lub grafiką. Wciąż jednak te konsole traktujemy poważnie, podczas gdy Nintendo wyśmiewamy nie mając żadnego doświadczenia w kontaktach z tym sprzętem. Wii to dla nas zabawka dla dzieci, głupotka, a takie swoje zdanie mamy dzięki „pomocy” mediów o grach albo YouTube'a. W przeważającej większości Polscy gracze nigdy nie mieli kontaktu z Nintendo Wii. Spora część w ogóle nie wie jak ta konsola działa i jak się na przykład w takie Wii Sports gra. Nie przeszkadza nam to jednak w żenującym miejscami jechaniu po japońskiej firmie i jej maszynce.
Winnych można szukać w różnych miejscach, ale nie to jest celem tego artykułu. Nie jest moim celem też przekonywanie, że Nintendo Wii to genialny wybór na święta i decyzja o jego zakupie miałaby same plusy, bo to nie byłaby prawda. Wii ma swoje wady i jest dość specyficzne, a ten tekst ma na celu przekonać polskich graczy, że dyskredytowanie tej konsoli bez solidnych podstaw jest żałosne.
Oczywiście Nintendo samo sobie jest trochę winne, bo Polaków jako potencjalnych klientów olewa, a cenami oraz grami w stylu Wii Music tylko wystawia się na słowne ukamienowanie przez mistrzów ciętej riposty z kraju nad Wisłą. Wciąż jednak trudno do końca mi zrozumieć dlaczego wielu rodaków tak bardzo dyskredytuje konsolę, mimo faktu, że jako sprzęt do zabawy spisuje się całkiem nieźle.
Jeśli ktoś miał okazję pograć ze znajomymi w Wii Sports, Rayman Raving Rabbits czy samemu oddać się masakrze w Mad World lub House of The Dead ten wie, że tak całkowicie kulawa ta biała maszynka nie jest. Polacy jednak niezrozumiale ignorują pewne jej widoczne zalety uwypuklając do przesady wady. Z całym szacunkiem dla głosów krytyki, to w takiego tenisa czy golfa na Wii się gra lepiej, niż na pozostałych current-genach. Niestety także dziennikarze w mediach potrafią się często zapomnieć i nawet przy recenzji solidnej produkcji wspomnieć o bibliotece „WiiShitów” oraz „braku grafiki w jakości HD”. Tak na wszelki wypadek, aby czasem polski konsument nie złapał bakcyla, na którego choruje spora reszta świata. Inaczej się tego po prostu wytłumaczyć nie da.
Konstruktywna krytyka to pożądana w dzisiejszych czasach rzecz. Często brakuje jej w publicznych debatach i sporach o znaczeniu ważniejszym niż zwykła dyskusja o grach. Nie oznacza to jednak, że my jako oddani wirtualnej rozrywce hobbiści musimy się zachowywać jak liderzy partii politycznych. Naprawdę w naszym zacofanym pod względem gier i konsol kraju potrzeba impulsów do rozwoju, a nie kolejnych fanbojów ślepo jadących po konkurencji. Którą, czy chcemy czy nie, Nintendo Wii dla PS3 i X360 jest.
Poniżej poprzednie odcinki serii:
- Gralingrad - recepta na dawkowanie
- Gralingrad - makro gra za mikro cenę
- Gralingrad - niedorosła ekscytacja
- Gralingrad - TOP 5 najbardziej wkurzających braków
- Gralingrad - ten wspaniały niewykorzystany potencjał
- Gralingrad - (r)ewolucja w bliźniaka
- Gralingrad - AVALANCHE, czyli lawina
- Gralingrad – o wyższości fotela nad deską
- Gralingrad - realistyczny facet w realistycznej bryce
- Gralingrad – odstresowywacz
- Gralingrad - walka z czasem
- Gralingrad - struna
- Gralingrad - sekcja
- Gralingrad - dusza gry
- Gralingrad – monotematyczni
- Gralingrad – zły pomysł