Gra o tron - Emila Clarke walczyła o bardziej ludzką Daenerys
Premiera książki Fire Cannot Kill a Dragon przyniosła ze sobą garść ciekawostek na temat Gry o tron. Z publikacji dowiadujemy się m.in. o walce Emilii Clarke, która nie chciała przedstawić Daenerys Targaryen tak chłodnej i pozbawionej emocji, jak nalegali na to producenci serialu.
Ósmy sezon Gry o tron wzbudził spore emocje wśród widzów. Fani byli rozczarowani m.in. zwieńczeniem wątku Daenerys, który początkowo nie przypadł do gustu również grającej ją Emilii Clarke. Aktorka wspominała o tym rok temu w wywiadzie dla serwisu Entertainment Weekly, jak również o niepasujących jej uwagach producentów. Właśnie o nich wspomniała Clarke w książce Fire Cannot Kill a Dragon, opisującej kulisy produkcji serialu. Jak się okazuje, odtwórczyni roli Daenerys musiała walczyć z ekipą z producentami Gry o tron, by ostatnia z Targaryenów nie była zbyt chłodna i pozbawiona emocji. Taki cytat z publikacji przytacza serwis Winter is Coming:
Zdarzało się, że zachowywałam się w stylu „Dlaczego zwracasz mi uwagę”? Zwykle jestem osobą typu „Jak mogę pomóc?”, ale było kilka sytuacji, kiedy dawałam do zrozumienia „Nie mów, co mam robić z moją dziewczyną! Wiem co robię!”. Tak jakby bycie zimną [i] pozbawioną emocji stało się wizytówką Daenerys. Zawsze chciałam wmieszać w to trochę człowieczeństwa, bo nikt nie może być taki przez cały czas. Czasem trochę walczyłam: „Rozumiem, że [Daenerys – przyp. autora] musi być stanowcza i bezlitosna, a do tego [emanować] potężną siłą. Ale jednocześnie jest cholernym człowiekiem. Więc dam Ci to i modlę się, żebyś uwzględnił to w zmianach”.
W rozmowie z Entertainment Weekly z maja 2019 roku aktorka wspominała, że po przeczytaniu ostatniego scenariusza Gry o tron wróciła do uwag od producentów. Najwyraźniej showrunnerzy serialu od początku szykowali Daenerys pod finałowe sceny z jej udziałem, ale postawa Clarke sprawiła, że zamiast tego musieli przedstawić jej transformację w ostatnich odcinkach. Inna sprawa, że – jak zwraca uwagę Dan Selcke z serwisu Winter is Coming – chłodna i opanowana potomkini Targaryenów również nie do końca pasuje do sceny w Królewskiej Przystani, która wzbudziła konsternację fanów.
Nie tylko Emilia Clarke sprzeciwiała się niektórym pomysłom scenarzystów. W Fire Cannot Kill a Dragon dowiadujemy się o planach dodania wątku zauroczenia Sir Davosa Seawortha Missandei z Nath (via Insider). Jednak sprzeciwił się temu wcielający się w eksprzemytnika Liam Cunningham. 56-letni aktor argumentował, że romans z postacią graną przez aktorkę w wieku 28 lat (Nathalie Emmanuel) rzuciłby cień na relację Davosa z dwiema innymi młodymi bohaterkami. Cunningham nie wyjaśnia, czy były to poważne rozważania producentów serialu, czy też wspominano o nich jedynie w formie żartu, choć przytoczona przez niego stanowcza reakcja wskazuje na tę pierwszą ewentualność.