„Mógłby mieć jaja, by napisać, że ma dość”. Rozmawiamy z współtwórcą i przedstawiamy kulisy upadku Dziejów Khorinis
Co się stało, że po 15 latach Dzieje Khorinis zostały anulowane i czy aby na pewno to wszystko wina komunikacyjnych barier. O kulisach projektu opowiedział w rozmowie z GRYOnline.pl koordynator scenarzystów moda, Piotr „Bhaal” Cholewa.
W związku z nagłymi wieściami dotyczącymi anulowania prac nad Dziejami Khorinis – pełnoprawnego fabularnego moda do Gothica 2: Nocy Kruka, postanowiliśmy skontaktować się z twórcami tego niedoszłego projektu, aby wyjaśnić jak najszybciej wszelkie zakulisowe nieścisłości, omówić panujące nastroje i porozmawiać o planach na przyszłość.
Udało nam się dotrzeć do Piotra Cholewy znanego szerszemu gothicowemu community jako Bhaal. Działał on jako koordynator scenarzystów od marca 2018 roku i w ciągu tych kilku lat zdołał zaobserwować wiele wewnętrznych i zewnętrznych problemów targających całym projektem. Bez zbędnego przedłużania – oto Dzieje Khorinis z tej bardziej ludzkiej strony.
GOL: Musieliście naprawdę bić już głową w ścianę, by po takim czasie powiedzieć: stop. Tą ścianą określiliście między innymi bariery komunikacyjne w kontekście nagrań głosowych – czy w takim razie wszystko rozbiło się o dubbing, czy to tylko wierzchołek góry lodowej?
Piotr „Bhaal” Cholewa: Było sporo bieżących problemów. Każdy z nich miał sporą perspektywę na rozwiązanie – ciągnący się czas pracy rozwiązaliśmy niedawaniem dat premiery oraz nieobiecywaniem, że jesteśmy na ostatniej prostej, co pozwoliło nam pracować w spokoju bez ciągłych pytań typu: „Kiedy wyjdą Dzieje?". Było sporo innych zmian. Zmienił się szef, co sprawiło, że cały projekt mocno odżył. Postanowiono przerobić znaczną część scenariusza (kierując się tym, jakie elementy fabuły nie podobały się w Kronikach Myrtany). Do tego wyciek, wbrew pozorom, nie zniszczył wcale projektu. Część ludzi nawet dostało kopa do działania. Tylko jeden problem okazał się niemożliwy do rozwiązania: dubbing. Bez dubbingu cały projekt nie miał dużego sensu.
Co było kluczowym momentem jakiegoś głębszego kryzysu w trakcie produkcji? Pisaliśmy w 2018 roku o rozłamie ekipy na starą i nową w związku z działaniami Piotra „Darka” Czołnowskiego – czy można to wydarzenie nazwać takim momentem? W końcu to on naznaczył losy dubbingu.
Niemal każda produkcja non profit przechodzi przez szereg kryzysów. Przykładowo: nie unikniesz zupełnie rotacji ludzi. Ludzie rozmijają się z oczekiwaniami, wydaje im się, że projekt da im coś, czego nie mogą dostać. My też mieliśmy takie exodusy ludzi – choć, co ciekawe, nie wynikały one z zewnątrz. Tutaj ponownie rzecz nieunikniona: ludzie mają różne wizje projektu. Nie każdą z tych wizji da się spełnić. Inna rzecz to presja z zewnątrz. Fani mieli spore oczekiwania (z naszej własnej winy), a gdy jakiś post czy filmik nie spełniał tych oczekiwań, pojawiały się ogromne fale krytyki.
Część ludzi nie była w stanie tego znieść. Prawda jest jednak taka, że dopóki szefostwo trzyma nad wszystkim kontrolę, kryzysy są możliwe do załagodzenia. Jak ktoś zacznie wpadać w zły nastrój, bo ludzie nas znowu zwyzywali, że tyle pracujemy, to jesteśmy w stanie to przegadać. Problem pojawia się, gdy samo szefostwo zaczyna mieć takie nastroje. Wtedy udziela się to całej reszcie. To samo tyczy się szefostwa, które nie ma czasu na zarządzanie projektem. Ludziom też wtedy się nie chce. To był jeden z trudniejszych kryzysów, bo czemu ludzie mieliby wkładać pracę w coś, w co nie wierzy szef projektu? Wtedy właśnie zmienił się zarząd. Wszystko już szło w dobrą stronę, prędkość pracy zwiększyła się NIESAMOWICIE. No ale to Dark sprawował pieczę nad dubbingiem. I to był problem.
Okej, to ciekawa kwestia. Tempo wówczas przyspieszyło, rozpędzały się oczekiwania i nadzieje, ale tak naprawdę w jakim stadium projektu znajdowały się Dzieje Khorinis kiedyś, a gdzie Dzieje Khorinis są dziś? Ile razy wewnętrznie resetowaliście projekt?
Nie było generalnego resetu. Jedyny większy reset tyczył się początku gry. Było to tuż po rozłamie, gdy jeden z koordynatorów bez porozumienia z nikim postanowił wywrócić fabułę do góry nogami. Dzieje teraz a Dzieje po rozłamie to niebo a ziemia. Wiem, jak to brzmi w kontekście tego, co było widać po wycieku. Tak, było dużo, dużo gorzej. Ale Kroniki wyszły z tego samego miejsca, a jednak doprowadzili to do porządku. Trzeba też pamiętać, że wyciek pokazuje tylko pewien wycinek gry. To tylko część, która została sklejona z assetów i doprowadzona do poziomu grywalności. Poza nią wciąż masz wielką liczbę assetów, które nie zostały wstawione. Nie wspomnę już o setkach stron dialogów, które nie zostały dodane do gry.
Na bazie tego, co piszesz, rodzi się wizja ambitnego projektu, który na tej wyboistej drodze miał sporo nieprzewidzianych problemów wewnętrznych do rozwiązania. Zastanawia mnie natomiast – czy te 15 lat nie sprawia, że jednak chce się dokończyć projekt za wszelką cenę? Ile pracy wkładaliście w ten projekt w kontekście dziennym, miesięcznym? Czy nie za dużo, aby zdecydować się na odpuszczenie dalszych działań?
Projekt w tej formie, w jakiej skończył, istnieje od rozpadu, czyli 5 albo 6 lat. Tak, jak powiedziałem, nie było mnie przed rozłamem, więc nie wiem, ile wtedy pracy było wkładane. Ale nawet licząc Dzieje od rozłamu, to liczba osób pracujących nieprzerwanie przez ten czas to garstka. I większość z nas bez względu na staż w Dziejach ma to samo podejście. Reklamowaliśmy się aktorskim dubbingiem, to miał być nasz najważniejszy atut. Bez tego równie dobrze można robić innego moda z inną nazwa. Natomiast czemu Dark postanowił zrezygnować po tylu latach pracy… to już trzeba by jego spytać. Ja nie jestem w stanie tego zrozumieć.
Po ludzku mi tego całego projektu szkoda. Tym bardziej że niedawno wszyscy widzieliśmy sukces Kronik Myrtany. Czy ów sukces bardziej pokazał, że się da i zmotywował, czy wręcz przeciwnie – dobił jakiekolwiek chęci do dalszego działania?
Mniejszą część dobił, większą część zmotywował. To jest to, o czym mówiłem wcześniej. Jeśli widzisz, że koordynatorzy projektu po prostu robią swoje, dają znać, że lecimy do przodu, to nastrój się udziela. Natomiast wydanie Kronik miało też inną stronę. Mogliśmy w końcu odetchnąć, bo już nie było więcej nacisku ze strony fanów i nas samych – na zasadzie „musimy wydać moda szybciej, Kroniki mają tak dużo, a my tak mało".
I jest jeszcze inna ważna rzecz. Obydwa mody zaczęły tak samo. Miały taki sam rdzeń. Po komentarzach ludzi widzieliśmy, co się podobało, a co nie. To dało nam kopa, bo wiele elementów, które ulepszyliśmy w stosunku do contentu sprzed rozłamu, zachwyciło graczy. Więc co dopiero by się stało, jakbyśmy wydali te ulepszone rzeczy? To dawało potężną dawkę motywacji.
Czy Dzieje Khorinis mogły pójść drogą Kronik Myrtany i obronić się fabułą czy questami, bez tych wszystkich aktorów głosowych i całej tej towarzyszącej pompy? Dlaczego ten dubbing był aż tak niezbędny?
Mogłyby się obronić. Ale bez dubbingu ten mod nie jest Dziejami Khorinis. Po prostu. Trzeba zaakceptować, że straciliśmy najważniejszą kartę wyróżniającą nas wśród innych modów. Zamiast wiercić się i zaprzeczać rzeczywistości, należy to przyjąć do wiadomości i ruszyć dalej.
A na czym polegać będzie ruszenie dalej? Skupienie się na rzeczach pozagrowych, zakręcenie się w nieco bardziej sprofesjonalizowanym gamedevie, ruszenie z czymś innym, autorskim, niezależnym? I czy żałujesz tylu lat poświęconych temu projektowi, czy wręcz przeciwnie – wyciągnąłeś z tego doświadczenia coś dla siebie na przyszłość?
Zamknięcie tematu Dziejów Khorinis to ruszenie dalej. I tak, wielu z nas znalazło pracę w profesjonalnym gamedevie dzięki zdobytemu doświadczeniu w pracach nad Dziejami. Spora część z nas miała tu swoje praktyki studenckie. Mnie samemu Dzieje pomogły w znalezieniu pracy. Nawet nie wiesz, jak wielu pracodawców, dorosłych i poważnych ludzi, uśmiechało się, gdy słyszało o tym projekcie. Ja osobiście raczej nie planuję dalszej pracy nad modami. Ale pewnie część starej ekipy zajmie się czymś innym w tych terenach. Dlatego sądzę, że mało kto żałuje udziału w projekcie. Oczywiście oprócz doświadczenia w modowaniu dla wielu z nas była to pierwsza styczność z gamedevem trochę bardziej na poważnie niż mały projekt do szuflady. Więc tak. Szkoda mi bardzo, że tak to się skończyło. Natomiast niczego nie żałuję.
Jest to na pewno jakiś pozytywny akcent na koniec. W takim razie ostatnie pytanko, które, jak widzę, nurtuje także wielu internautów. Co stanie się z nagraniami do Projektu Nestorzy, prawami do nich. Czy będą możliwe do przejęcia? Projekt miał być współfinansowany przez Filmotekę Narodową, a ta, z tego co wiem, jest raczej źródłem dość otwartym.
Wszystko ma Dark. Na niego wszystko było podpisywane. On miał kontakty do Nestorów, do aktorów dubbingowych. On wszystko załatwiał. Więc to, co się z tym stanie, pozostaje pod znakiem zapytania.
Na pewno nikt by się nie obraził, gdyby Dark chociaż powiedział nam wprost, że ma już wywalone na projekt. Ciągle dostawaliśmy tylko mgliste zapewnienia, że już za tydzień, w następny weekend, w następnym miesiącu napisze nam oświadczenie na naszym Discordzie, gdzie wszystko wyjaśni. Mógłby mieć chociaż jaja, żeby napisać, że ma dość projektu i rezygnuje. Jak widać, nawet nasz post na Facebooku go nie przekonał do odezwania się.
Czyli w tym przypadku niewiadoma. Rozumiem ten aspekt demotywacyjny, jeśli tak to wyglądało na płaszczyźnie komunikacyjnej. Dzięki za rozmowę.
Jeśli mogę, to chcę podziękować wszystkim ludziom z naszego Discorda. Miałem tam do czynienia naprawdę z tytanami pracy. Z bardzo uzdolnionymi ludźmi. Mam nadzieję, że ich praca nie pójdzie na marne, wezmą ciężkie owoce swoich działań i zrobią z nich użytek. Dziękuję też naszym fanom, którzy nas wspierali. Może to brzmi absurdalnie wobec komentarzy, które można zobaczyć na Facebooku, ale naprawdę olbrzymia liczba fanów dawała nam słowa wsparcia w wiadomościach prywatnych. I ostatecznie nie spodziewałem się, że projekt zakończy się z powodu osoby, która dała nam szansę, by nad nim pracować. Dzięki za możliwość rzucenia światła na to wszystko.
Kwestia otwarta – pieniądze od patronów
Już poza samą treścią wywiadu, ekipie od Dziejów Khorinis zależy również na zaadresowaniu dość istotnego problemu. Team rozliczany jest na forach internetowych z tego, że nie do końca wiadomo, gdzie zostały ulokowane pieniądze od youtube’owych patronów, mające wesprzeć projekt. Stanowisko modderów jest następujące: nie wiedzą, co się z tymi środkami finansowymi stało, gdyż dysponował nimi Dark. Ten miał powiedzieć, że opłacił dojazdy do Nestorów, studio nagraniowe i inne kwestie organizacyjno-logistyczne. Jak wielka część pieniędzy została na to przeznaczona? Co stało się z resztą wpłat? The History of Khorinis Team nie posiada wiedzy pozwalającej odpowiedzieć na te pytania. Odpowiedzialność w tej sprawie kieruje w stronę wspomnianego Piotra Czołnowskiego.