Ghostlore to fajna i tania alternatywa dla Diablo 4; gra z Xbox Game Pass zachwyca klimatem
Szukasz alternatywy dla Diablo 4? Inspirowane dwójką Ghostlore oferuje niepowtarzalny, południowoazjatycki klimat, śliczną grafikę i ciekawy rozwój postaci. Jest również dostępne w usłudze PC/Xbox Game Pass.
Diablo IV wydaje się świetne – na własną rękę przekonamy się o tym za około pół doby – ale jest przy tym również dość drogie (350 zł). Jeśli szukacie tańszej alternatywy, możecie rozważyć zagranie w Ghostlore.
- Tytuł ten ukazał się 18 maja na PC i XOne – na Steamie kosztuje 91,99 zł.
- Ponadto na premierę trafił do usługi PC/Xbox Game Pass.
- Jest to gra akcji inspirowana Diablo II i Titan Questem, biorąca na tapet folklor południowo-wchodniej Azji.
- Samodzielnie stworzoną postacią możemy rozegrać kampanię fabularną, w której bronimy wyspy Seaport przed zakusami mogui – wrogo nastawionych duchowych istot.
- W sumie w Ghostlore napotkamy ponad czterdzieści potworów inspirowanych ludowymi wierzeniami Dalekiego Wschodu, takich jak: Jiangshi (chiński skaczący zombie), Rakshasa (zmiennokształtny) czy Pontianak (duch kobiety żyjący na bananowcach).
- W walce z nimi korzystamy z bogatego arsenału broni – krisów, łuków, parang, kukri i włóczni.
- Gra oferuje również ciekawy system rozwoju postaci – pozwalający niejako budować drzewko umiejętności ze znajdowanych glifów, a także łączyć atrybuty trzech z sześciu klas.
- Poza kampanią fabularną można zagrać w asynchroniczny tryb multiplayer, w maksymalnie 4-osobowego co-opa na jednym ekranie czy w nieskończony Hell Gate Island's Endless Mode.
Tym, czym Ghostlore kusi od pierwszego wejrzenia, jest jednak śliczna pixelartowa grafika. Przykuła ona uwagę zarówno moją, jak i Filipa „fsm-a” Grabskiego, który wypowiedział się o grze w następujący sposób:
Na Ghostlore natrafiłem przypadkiem, gdy na którymś z pecetowych subredditów zobaczyłem reklamę gry. Ładna „pikselkowa” grafika ze współczesnym oświetleniem oraz obietnica połączenia Diablo z dalekowschodnimi wierzeniami, ale osadzonymi współcześnie, momentalnie zwróciły moją uwagę. I słusznie, bo Ghostlore to dobry tytuł i idealna gra na krótkie, półgodzinne sesje, najlepiej do grania przenośnego.
Spędziłem z Ghostlore niecałe dwie godziny, ale typowa dla gatunku h'n's magia „jeszcze tylko jeden level”, „a może wypadnie jakaś fajna broń” oraz „ale przyjemnie się siecze te potwory” działa tu bez zarzutu. Widać budżetowość, na padzie nie wszystko jest intuicyjne, ale samo „mięsko” – hacking and slashing – jest bardzo przyjemne. A to najważniejsze w grze, która na starcie mówi, że Twój mistrz poszedł walczyć z potworami, ale nie wrócił, więc musisz go znaleźć. I tyle. Literatura wysoka to nie jest, ale za to jest ładna, satysfakcjonująca i kosztuje niewiele.