Garść informacji na temat The Flame in the Flood - gry pracowników Irrational Games
W obszernym wywiadzie z serwisem OnlySP przedstawiciele The Molasses Flood, studia składającego się w dużej mierze z byłych pracowników Irrational Games, ujawnili szereg szczegółów na temat swej nadchodzącej produkcji, The Flame in the Flood.
Lutowe plany zamknięcia studia Irrational Games, przekazanie uniwersum BioShocka przez Kena Levine'a w ręce firmy 2K i zredukowanie zatrudnienia do zaledwie piętnastu osób to jedna z mniej przyjemnych wiadomości branżowych ubiegłego roku. W każdej sytuacji należy jednak zauważać pozytywy – byli pracownicy tego zespołu w większości przenieśli się do mniejszych zespołów i już pracują nad nowymi tytułami. W czerwcu po raz pierwszy usłyszeliśmy o The Black Glove autorstwa Day For Night Games, przygodówce z artystycznym zacięciem, teraz zaś poznaliśmy garść szczegółów na temat The Flame in the Flood – niezależnego, postapokaliptycznego survivalu studia The Molasses Flood.
W długiej rozmowie z portalem OnlySP Forrest Dowling, projektant i współzałożyciel zespołu, zdradził między innymi, dlaczego on i jego koledzy zdecydowali się na ufundowanie swojej gry przez serwis Kickstarter. Ostatecznie, jako samozwańcza grupa „uchodźców z obozu tytułów AAA”, nie mieliby raczej problemów ze znalezieniem inwestorów. „Spośród różnych potencjalnych szefów, których moglibyśmy mieć, gracze wydają się być najbardziej pożądanym” - stwierdził Dowling. „Ważny jest również fakt, że nie musimy dzięki temu brać poprawki na pomysły osoby, która postanowiła sfinansować nasze dzieło”. Przypomnijmy, że przeprowadzona na przełomie października i listopada zbiórka na Kickstarterze zakończyła się sporym sukcesem The Molasses Flood – studio osiągnęło wymaganą kwotę 150 tysięcy dolarów w zaledwie tydzień, kończąc akcję na 250 tysiącach.
Twórcy gry odnieśli się również do obaw, czy proceduralnie generowany świat nie wpłynie negatywnie na jakość opowiadanej historii. „Proceduralnie generowany nie oznacza przypadkowy. W każde podejście (tych ma być całkiem sporo, bowiem w The Flame in the Flood zaimplementowany zostanie system permanentnej śmierci – przyp.) wpisane będzie doświadczenie, wszędzie ma być część postapokaliptycznej opowieści. Zastanawiamy się nad każdą lokacją – czy jeżeli damy tutaj traktor, tutaj sznur, tam ślady stóp, a jeszcze gdzie indziej szkielet, to czy da się te elementy połączyć w sensowną historię?”. Stworzenie ciekawego świata i fabuły to bowiem jedno z najważniejszych dla The Molasses Flood zadań. Wśród swych inspiracji przedstawiciele studia wymieniają szereg przykładów z literatury i kina, od książek o Hucku Finnie i filmu Bestie z południowych krain aż po depresyjną Drogę Cormaca McCarthy'ego czy Jądro ciemności.
Jeżeli chodzi o rozgrywkę, Dowling dzieli ją na dwie części – na wodzie i na lądzie. Kiedy kierowana przez gracza Scout płynie rzeką, skupiamy się na tym, by dobrze zarządzać posiadanymi zapasami oraz dotrzeć do miejsca, gdzie możemy ich zdobyć więcej. Zdecydowanie więcej zadań czeka na nas po opuszczeniu tratwy, ponieważ świat gry wypełniony jest krwiożerczymi zwierzętami i innymi zagrożeniami. Jeżeli więc zechcemy zbudować przydatne narzędzia, spędzić noc w jakiejś kryjówce czy chociażby wysuszyć się przy ognisku, musimy pamiętać o tym, że gdzieś w pobliżu może czaić się wataha wygłodniałych wilków. Możemy więc powrócić na łódkę lub stawić im czoła – oczywiście podstępem, bo walka w The Flame in the Flood nigdy nie jest najlepszym pomysłem. Zresztą nawet bez wszechobecnych niebezpieczeństw gracz nie powinien się tu nudzić – przy każdym podejściu napotkamy inne postaci, które nakierują nas w nieznane miejsca, tym samym kreując zupełnie odmienną historię. Przedstawiciele studia nie ukrywają, że opracowując ideę swego dzieła czerpali wiele inspiracji z Don't Starve.
Jednocześnie początki w The Flame in the Flood mają być nieco łatwiejsze niż w innych survivalach – wcielamy się w Scout, kobietę, która ma już doświadczenie w próbach przetrwania w najtrudniejszych warunkach, toteż szybko dowiadujemy się, jakie narzędzia możemy stworzyć i co będzie potrzebne do wykonania poszczególnych zadań. Owe przydatne informacje to także jedna z niewielu cech charakterystycznych bohaterki gry – The Molasses Flood nie chce tworzyć wygadanej postaci na wzór Nathana Drake'a z serii Uncharted, a raczej kogoś, kogo gracz może „zamieszkać”, by rozpocząć swą przygodę z tym światem.
Forrest Dowling odniósł się także do strony wizualnej tej nadchodzącej produkcji. Powstaje ona przy użyciu Unreal Engine 4 – najnowszej technologii autorstwa Epic Games. To, co wyróżnia The Flame in the Flood, to fakt, że w przeciwieństwie do wielu postapokaliptycznych tytułów gra nie próbuje być na siłę mroczna. Wręcz przeciwnie: kolory są bardzo wyraziste, a sam styl graficzny - mocno przerysowany, o artystycznym zacięciu, czerpiący z obrazów takich malarzy jak np. David Hockney. Twórcy przestrzegają zresztą przed używaniem zbyt liberalnie terminu „postapokaliptyczny” w odniesieniu do ich tytułu. „Preferuję raczej „post-społeczny”. Nie chcemy, by gracze myśleli, że wydarzyła się jakaś katastrofa i wszyscy zginęli. Stan rzeczy w przedstawionym przez nas świecie ma raczej pozostawać w sferze niedopowiedzeń”.
Ogólny wydźwięk produkcji ma być nastawiony na realistyczny survival – bez zombie i wyrzutni rakiet, za to z okazjonalnym zamarzaniem na śmierć oraz ogromnymi możliwościami eksploracji. Jak twierdzi Dowling, największym zadaniem stojącym przed studiem jest to, by gra niosła powiew świeżości w wyjątkowo popularnym ostatnimi czasy gatunku. Czy się to uda – tego dowiemy się w lipcu 2015 roku, kiedy to The Flame in the Flood trafi do posiadaczy PC.