filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 18 listopada 2020, 12:48

autor: Karol Laska

Gambit królowej Netflixa sprawił, że szachy znowu są modne

Internetowe statystyki mogą powiedzieć wszystko. Tym razem wynika z nich, że szachy zdobyły dużą popularność i „całkiem przypadkowo” zbiegła się ona w czasie z premierą serialu Netflixa pod tytułem Gambit królowej.

Seriale oraz filmy mają duży wpływ na nasze samopoczucie i bardzo często motywują do pogłębienia informacji na dany temat. I może po netflixowym Wiedźminie nie zaczniemy wybijać na podwórku zastępów potworów, ale istnieje szansa, że szerzej zainteresujemy się uniwersami fantasy bądź zapoznamy się z prozą Sapkowskiego. To nie o „Wieśku” jednak dziś mowa, bo to jego młodszy kolega z tej samej platformy VOD podbił cały świat, sprawiając, że mnóstwo osób zafiksowało się na punkcie… szachów.

Queen’s Gambit, bo o nim mowa, to serial opowiadający o utalentowanej, inteligentnej dziewczynie, która słynie przede wszystkim ze swoich nadzwyczajnych umiejętności taktycznych oraz antycypacyjnych, dzięki czemu doskonale radzi w grze w wyżej wspomniane szachy. Zmaga się nie tylko z masą godnych oponentów (np. z Marcinem Dorocińskim), ale i z własnymi słabościami z mocnymi lekami na czele. Serial zyskał uznanie wśród krytyków, ale i spowodował mocne zakrzywienie wykresów na Google Trends.

Te pokazują bowiem ciekawą zależność - mniej więcej od momentu premiery nowego serialu Netflixa mocno zwiększyła się w USA popularność dwóch fraz: „Queen’s Gambit” (co nie jest raczej zaskoczeniem) oraz „learn chess”. Analogicznie do statystyk amerykańskich sprawdziliśmy więc sytuację w Polsce – i w tym przypadku tytuł „Gambit królowej” jest wyszukiwany równie często, co „szachy”. Z danymi zapoznacie się na poniższych obrazkach.

Wykres zależności na terenie USA.

Wykres zależności na terenie Polski.

Jak na tacy widać więc, że ludzie nie tylko pokochali serial, ale i zainspirował on ich do zgłębienia tematu oraz zasad szachów, niektórych nawet zachęcił do ich poważniejszej nauki. Na Reddicie niektórzy ludzie przyznają, że Anya Taylor-Joy rozpaliła w nich na nowo dawną miłość do tej dyscypliny sportu i przesiadują od kilku tygodni na portalach umożliwiających rozgrywanie partii na wirtualnych szachownicach. Przykładów wcale nie musimy szukać gdzieś daleko – i nasza redakcja nie ukrywa swojej nowej zajawki związanej z Gambitem królowej:

W naszej redakcji Gambit też wywołał poruszenie - Hubert gra na telefonie, a ja dokształcam się książkami. Ten cały szał, jaki spowodował serial wcale mnie więc nie dziwi. I chociaż odpalając pierwszy odcinek po pierwsze przewracałam na męża oczami, że to będą jakieś nudy, a po drugie nie wiedziałam nawet, jak ułożyć pionki na szachownicy, to oglądało mi się wyśmienicie i serial z miejsca mnie wciągnął. Na tyle, żeby wreszcie zainteresować się, o co w tym wszystkim chodzi. I chociaż Beth raczej ze mnie nie będzie, a do arcymistrza jeszcze daleka droga, to przynajmniej będę miała co robić w długie zimowe wieczory. Chyba po prostu sporo z nas pomyślało podobnie.

Karolina „Ikazuchi” Złamańczuk, Social Media Manager serwisu GRYOnline.pl

Gambit królowej Netflixa sprawił, że szachy znowu są modne - ilustracja #3
Z takim zestawem można podbijać świat.
Gambit królowej Netflixa sprawił, że szachy znowu są modne - ilustracja #4
O pierwszych szachowych wojażach myśli już Ikazuchi.

Do netflixowego dzieła należy jednak podejść z odpowiednim dystansem. W wywiadzie z polską olimpijką Klaudią Kulon na łamach portalu Noizz można przeczytać, że w serialu da się zauważyć parę pomyłek, jeżeli chodzi o wierne odwzorowanie wspomnianej gry umysłowej. Bohaterka popełnia ponoć podczas swoich partii sporo błędów, ale te na szczęście nie zostaną raczej zauważone przez niedzielnych pasjonatów szachów.

Jesteśmy ciekawi, czy na Was Gambit królowej wpłynął w taki sposób, że przesiadujecie teraz na forach internetowych, aby poznać najbardziej skomplikowane ruchy i terminy - od „en passant” aż po „zugzwang”. Dajcie znać w komentarzach.

Karol Laska

Karol Laska

Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.

więcej