Galeria z sesji zdjęciowej kobiecej drużyny Counter-Strike już u nas!
Zgodnie z zapowiedzią sprzed weekendu, zapraszamy Was do zapoznania się z nader atrakcyjnymi wizualnie efektami pracy profesjonalnego fotografa i dziewcząt z tm.virgins. Śmiertelna skuteczność i urodziwa fizjonomia w jednym. Zapraszamy.
Zgodnie z zapowiedzią sprzed weekendu, zapraszamy Was do zapoznania się z nader atrakcyjnymi wizualnie efektami pracy profesjonalnego fotografa i dziewcząt z tm.virgins. Śmiertelna skuteczność i urodziwa fizjonomia w jednym. Zapraszamy.
Autorem galerii, którą możecie podziwiać pod tym adresem, jest fotograf Bownik, znany z realizacji projektu Gamers, który to uzyskał dofinansowanie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i jest jedynym tego typu przedsięwzięciem na świecie. Prace pana Bownika będzie można już niedługo oglądać w galeriach w Warszawie (Galeria Yours, od 3 września), a także w Paryżu. „Podczas pracy nad Gamers dostałem propozycję od managera tempus moriendi, Jacka 'baniaque' Bańkowskiego, by wykonać zdjęcia żeńskiej drużynie z TM. To miały być inne zdjęcia od tych, które sam realizuję w obszarze gamingu. Zgodziłem się od razu, pomysł na stylizację i ogólny koncept wydał mi się trafiony” - powiedział autor zdjęć.
„Przygotowania do sesji trwały kilka tygodni. Dzień przed sesją dziewczyny przyjechały do Warszawy, gdzie prosto z dworca udały się na przymiarki i poprawki strojów. Następnego dnia odbyła się sesja w studio, w którym cała ekipa spędziła ponad 12 godzin. Dzień był ciężki, ale bardzo udany” - wspomina Jacek Bańkowski. „Od samego początku nie chciałem, aby dziewczyny były pokazywane jako zawodniczki. Chodziło o pokazanie ich samych jako młode i atrakcyjne kobiety. Za projekt strojów oraz całego wyglądu dziewczyn odpowiedzialna była Małgorzata Bańkowska” - dodaje.
W sesji, którą patronatem objął serwis GRY-OnLine, wystąpił pięcioosobowy zespół tm.virgins grający w ligach Counter-Strike Female w składzie: Ola "Fli" Wykowska, Karina "karinka" Adamczyk, Karolina "K4ZuMi" Płotecka, Magdalena "Qlka" Osłowska, Agnieszka "kleo" Socha. Poniżej znajdziecie krótki wywiad z jedną z pięknych i zdolnych pań.
Soleil Noir: Kobieta w e-sporcie to w Polsce ciągle niezwykły widok. Osoby, które dowiadują się o Twojej pasji, bywają zaskoczone?
Agnieszka „Kleo” Socha: I tak, i nie. Część osób, gdy się dowiaduje o tym, że gram w dość nietypową grę jak dla kobiet, bywają zaskoczone, nie dowierzają i zadają mnóstwo pytań odnośnie mojej pasji. Dziwi ich to, że lubię sobie postrzelać, ba, nawet, że biorę udział w różnorodnych rozgrywkach online, jak i offline. Natomiast pozostałych wcale to nie zaskakuje, ale ci są już raczej związani w jakiś sposób z e-sportem, więc bądź co bądź, orientują się w sytuacji i w tym, że coraz więcej kobiet zaczyna się bardziej profesjonalnie angażować w granie.
Soleil Noir: Kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z e-sportem?
Kleo: Tak naprawdę od czerwca ubiegłego roku, gdy wraz z koleżankami postanowiłyśmy założyć team i początkowo dla zabawy pograć trochę w CS-a 1.6. Zabawa przerodziła się w pełne zaangażowanie i od tamtej pory e-sport to część mojego życia, zwłaszcza, że obecnie zajmuję się portalem poświęconym tylko i wyłącznie żeńskiej scenie Counter-Strike`a.
Soleil Noir: Ile poświęcasz czasu na treningi?
Kleo: Różnie to bywa, w zależności od czasu, który mogę na to poświęcić. Ostatnio z dziewczynami gramy dość sporo, prawie codziennie po 2-3 godziny, gdyż przygotowujemy się do turnieju offline, który odbędzie się w lipcu.
Soleil Noir: Mężczyźni w e-sporcie traktują Was jak partnerów, rywali czy z przymrużeniem oka?
Kleo: Wszystko na raz. Dla niektórych nawet nie ma miejsca dla kobiet w e-sporcie, ponieważ oni dalej żyją w przeświadczeniu, że granie nie jest dla nas. Są na całe szczęście osoby, które z faktem istnienia dziewczyn–graczek się pogodziły i zdecydowanie traktują nas jak partnerki do grania, często nawet proponują wspólne treningi czy tak popularne mixy. Jedni kibicują nam i kobiecy gaming jest dla nich czymś naturalnym, inni natomiast traktują nas z przymrużeniem oka – fajnie, że są, niech sobie grają, ale i tak niewiele osiągną. Zdziwienie przychodzi dopiero wówczas, gdy przegrywają z jakąś drużyną kobiecą.