autor: Krzysztof Bartnik
Freedom Fighters - pierwsze wrażenia z grania
Kilka dni temu na fale Internetu wypłynęła wersja demonstracyjna nowej produkcji duetu IO Interactive - Electronic Arts, tj. Freedom Fighters. Całość oferuje jedynie jedną misję (Post Office), zaś poniżej możecie znaleźć „szkolną” notatkę na temat wrażeń, jakie płyną z rozgrywki.
Kilka dni temu na fale Internetu wypłynęła wersja demonstracyjna nowej produkcji duetu IO Interactive - Electronic Arts, tj. Freedom Fighters. Całość oferuje jedynie jedną misję (Post Office), zaś poniżej możecie znaleźć „szkolną” notatkę na temat wrażeń, jakie płyną z rozgrywki.
- Nasz bohater to jeden z żołnierzy amerykańskich oddziałów partyzanckich, walczących o wyzwolenie Nowego Jorku z rąk Sowieckich. Wachlarz jego ruchów może nie jest zbyt imponujący (skok, schylenie się, ciche chodzenie, rzucanie granatów i strzelanie), jednak podczas wymiany ognia w wąskich przejściach sprawdza się znakomicie.
- Zlecone zadanie polegało na zdjęciu flagi Związku Radzieckiego z dachu nowojorskiej poczty i, po drodze, wysadzeniu zbiorników z paliwem.
- W ekwipunku można było znaleźć: jakieś obcęgi, pistolet, karabin, koktajle Mołotowa, granaty, ładunek wybuchowy i zestaw apteczek. Podczas gry zdarzały się miejsca, gdzie broń zastępowaliśmy snajperką (w jednym z budynków) oraz wyrzutnię rakiet (przy likwidacji śmigłowca; na dachu poczty). W niektórych lokacjach można korzystać także z szybkostrzelnych karabinów stacjonarnych.
- Pod naszą komendą znalazła się trójka innych partyzantów. Wydawane polecenia (za mną, brońcie aktualnej pozycji i do ataku), w pełni wystarczają za dobre panowanie nad nimi. Możemy ich również leczyć apteczkami, jeśli zostali ranni podczas misji.
- Liczba przeciwników wielokrotnie przewyższa naszą, dlatego trzeba używać różnych forteli: strzelać w beczki z benzyną, wysadzać samochody, rzucać granaty zza zasłony, etc.
- Pojawią się również elementy skradankowe - badamy rozmieszczenie wrogów, dochodzimy do newralgicznego punktu i wydajemy naszym rozkaz ataku, a później - korzystając z wynikłego zamieszania - pakujemy kilka magazynków w rywali, niespodziewających się ognia z przeciwnego kierunku.
- Efekty audio-wizualne trzymają równy, wysoki poziom. Całość „chodzi” na silniku z drugiej części Hitmana, modele wyglądają przyzwoicie, a odgłosy wystrzałów brzmią OK.
Podsumowując, polecam Wam ściągnięcie i pogranie w demo Freedom Fighters, zaś na pełną wersję gry radzę czekać wszystkim miłośnikom gier akcji/TPP z elementami skradanki...
Premiera już we wrześniu (w Polsce: październik).