autor: Łukasz Kendryna
Fallout tygodnia: Medal of Duty
Historia zatoczyła koło. Vince Zampella i Jason West, współzałożyciele Infinity Ward i twórcy Call of Duty, opuszczając w gorącej atmosferze dotychczasowego pracodawcę, firmę Activision, wracają do Electronic Arts. Obydwaj panowie nie muszą się jednak obawiać przydomka synów marnotrawnych, wnoszą bowiem więcej niż wynieśli.
Historia zatoczyła koło. Vince Zampella i Jason West, współzałożyciele Infinity Ward i twórcy Call of Duty, opuszczając w gorącej atmosferze dotychczasowego pracodawcę, firmę Activision, wracają do Electronic Arts. Obydwaj panowie nie muszą się jednak obawiać przydomka synów marnotrawnych, wnoszą bowiem więcej niż wynieśli.
Burzliwe losy autorów Modern Warfare rozpoczęły się wraz ze stworzeniem jednej z najlepszych odsłon serii Medal of Honor, noszącej podtytuł Allied Assault. Gra ukazała się wyłącznie na komputerach osobistych i zebrała bardzo wysokie noty od krytyków branżowych. Vince Zampella i Jason West postanowili zatem uwolnić się od nadzorczego EA i powołać do życia nowe, niezależne studio. W ten sposób 22 członków 2015, Inc (odpowiedzialnego za wspomniane Allied Assault) założyło Infinity Ward. Niedługo po wyjściu spod egidy EA, utalentowani twórcy połączyli siły z Activision i stworzyli nową markę osadzoną w realiach II Wojny Światowej – Call of Duty.
Pierwsza odsłona nowej serii powtórzyła sukces poprzedniego dzieła jej autorów i nawiązała walkę o miano najlepszej gry wojennej. Kolejne części potwierdziły tylko talent członków Infinity Ward, podczas gdy konkurencyjny Medal of Honor znalazł się na równi pochyłej, odnosząc coraz to słabsze sukcesy. Vince Zampella i Jason West, stojący na czele zespołu, zdawać by się mogło stali się największym skarbem Activision, kochanym i rozpieszczanym. Nic bardziej mylnego. Po stworzeniu prawdziwego potwora – Call of Duty 4: Modern Warfare wraz z kontynuacją – szefostwo dewelopera i wydawcy skłóciło się. Przed paroma tygodniami byliśmy świadkami bolesnego rozwodu z orzeczeniem winy. Na werdykt wciąż czekamy.
Bohaterowie ostatnich dni: Jason West i Vince Zampella
Dwaj zwolnieni panowie, jak sami zdradzają w wywiadzie dla IndustryGamers, jak tylko opuścili szeregi Activision, zalani zostali nowymi ofertami prac. „Następnego dnia (po zwolnieniach – red.) nasz telefon i e-mail zostały zalane prośbami spotkania. (...) Rozmawialiśmy z wieloma wydawcami z gotowymi ofertami na stole, co sprowadziło się do wybrania tej, która dawała największą swobodę i kontrolę. Wydawała się nam ona potrzebna, by móc pójść naprzód.” – zdradził Vince. Drugi z guru dodał: „Chcieliśmy kogoś, kto będzie szanował naszą niezależność i kulturę, i pozwolił nam posiadać prawa do IP (własności intelektualnej – red.) (...)”.
Przypomnę, że wraz z odejściem od Activision, nasi bohaterowie złożyli pozew sądowy, w którym domagają się finansowych odszkodowań za niewypłacone premie zakontraktowane w umowie o pracę. Czy i tym razem Dawid pokona Goliata? Czas pokaże, ale Activision łatwo skóry nie odda. Historia firmy usiana jest wieloma procesami, w tym ten pamiętny z udziałem Tima Schafera i jego Brutal Legend. Po tylu lekcjach, koncern z pewnością ma zastępy dobrze wyszkolonych prawników, którzy pracują nad każdym – z pozoru nie do wygrania - problemem.
Tim Schafer o Activision po ostatnich wydarzenia (za pośrednictwem Twettera): „Złoszczenie się na Activision za tego rodzaju praktyki to jak złoszczenie się na małpę za rzucanie odchodami. To tylko sposób w jaki bestia się komunikuje.”
Kłopoty Activision nie kończą się na procesie. Niemal codziennie docierają do nas informacje, o kolejnych odejściach z Infinity Ward. Problemu by nie było, po ostatnich zwolnieniach w branży wywołanych kryzysem finansowym chętnych do pracy wielu, ale osoby składające rezygnacje to głównie wyższy szczebel hierarchii produkcyjnej. Lead animator, lead character animator, lead designer, lead artist, lead software engineer, senior animator – a to wciąż nie koniec listy. Jesteście sobie teraz w stanie wyobrazić kształt Modern Warfare 3? Kolejna odsłona, bez względu na jej jakość, i tak sprzeda się dobrze. Wystarczy aby tylko część 20 milionowej armii posiadaczy drugiej części kupiła kontynuację, a wydawca swoje zarobi. Wskazane byłoby jednak, aby produkt odznaczał się należytym poziomem wykonania i nie ujmował poprzednikom. W tym miejscu warto nadmienić o Treyarch. Osoby stojące za Call of Duty: World at War również wykazały się talentem, przez co być może część z nich zostanie przetransferowana do Infinity Ward do pomocy nad zwieńczeniem trylogii.
Z jednej strony, przyzwyczajeni wysokim poziomem kolejnych odsłon Modern Warfare, chyba nikt z nas nie pragnie słabego finału. Z drugiej zaś, porażka byłaby niezłą nauczką dla Activision, które od jakiegoś czasu dzierży pałeczkę największego tyrana branży, przejętą od EA. Ostatnie wydarzenia i fala czarnego PR-u, jaka zalewa koncern, utrwali tylko wizerunek bezwzględnego ciemiężcy, przez co zmiany na lepsze – w oczach milionów świadomych graczy - nie należy oczekiwać w najbliższym czasie.
Activision we własnej osobie (Bobby Kotick, dyrektor generalny).
Nowopowstałe studio, przekornie nazwane Respawn Entertainment, to poważny gracz na scenie deweloperskiej. Pomimo, iż na chwilę obecną studio znajduje się we wczesnym stadium tworzenia, już teraz warto zapamiętać jego nazwę. „Jak na razie nie mamy przestrzeni biurowej, nie mamy zespołu, nie podjęliśmy jeszcze żadnej decyzji – jest to totalny restart. Wszystko zaczynamy od samego początku, budowę od podstaw. Przez kilka kolejnych tygodni będziemy szukać przestrzeni biurowej, rozpoczniemy rekrutację, umieścimy wszystko we właściwym miejscu dla podstawowych funkcji studia.” - ujawnia Vince.
Po fali odejść czołowych pracowników IW, można przypuszczać, że przynajmniej część z nich – o ile nie wszyscy – zakotwiczą w nowo powstałym Respawn. Na chwilę obecną ojcowie założyciele nie pisnęli jednak ani słówka o jakichkolwiek podpisanych kontraktach (przypomnę, że Activision oskarżyło ich o niesubordynację i próbę rozbicia studia, w celu powołania własnego), ale większość z nich zna się dobrze jeszcze z czasów pracy w 2015, Inc. Naturalne więc wydaje się kontynuowanie dalszej współpracy, biorąc pod uwagę jak owocną była.
Praca w Respawn Entertainment będzie nie tylko pod kontrolą utalentowanego kierownictwa, ale również pod ochronnym parasolem wpływowego wydawcy. EA zapewnia bowiem gwarancję stałego finansowania oraz globalną sieć wydawniczą, docierającą na wszystkie liczące się rynki świata. To jednak wciąż nie wszystko, poza zapewnieniem dotarcia do milionów graczy na całym świecie, twórcy wynegocjowali sobie całkowitą swobodę działania, a wszystko w ramach EA Partners. Jest to odrębna komórka wielkiego molocha, która nawiązuje współpracę z różnymi utalentowanymi deweloperami, zapewniając im środki do produkcji gier, a sobie niemal czystą gwarancję dochodów. Poza Respawn, w rodzinie EA Partners znajduje się Crytek czy Valve. Na ich przykładzie łatwo dojść do wniosku, że opisany model współpracy spisuje się nieźle. Nam graczom daje to pewność, że gry tworzone są przez ludzi z pasją, a nie księgowych, przez co na sklepowych półkach lądują tytuły warte uwagi, spędzonego czasu i wydanych pieniędzy.
W poprzednim odcinku...
Przed kilkoma dniami pisałem o nowych kontrolerach ruchu, przygotowywanych zarówno przez Microsoft (Project Natal), jak i Sony (PlayStation Move). Ostatnie wydarzenia i wypowiedzi w prasie przyniosły nowe informacje, o których warto wspomnieć.
Pierwszą z nich jest wypowiedź dyrektora generalnego Crytek, który ujawnia plany firmy odnośnie wsparcia nadchodzących kontrolerów ruchu. Pan Cevat Yerli, na łamach Develop, powiedział: „Pracujemy bardzo blisko zarówno z Sony, jak i Microsoftem w kwestii kontrolerów ruchu dla PS3 i Xbox 360.” Niestety więcej szczegółów nie poznamy, gdyż „To wszystko co NDA (umowa poufności – red.) pozwala nam zdradzić”. - ucina na koniec. Więcej szczegółów poznamy zapewne podczas tegorocznych targów E3. Warto na nie czekać, gdyż Crytek to deweloper gier hardcore’owych (Crysis, Far Cry), a tych nigdy za wiele.
Drugą informacją wartą wzmianki jest powołanie do życia nowego studia, trudniącego się wyłącznie tworzeniem gier sterowanych kontrolerami ruchu. Side-kick, gdyż taką nazwę nosi, zarządzane jest przez osoby mocno związane z branżą. Jednym z założycieli jest Assaf Sela. Wcześniej pracował on nad technologią, która w rezultacie przeistoczyła się w Project Natal. Z takim bagażem doświadczeń trudno odmówić mu kwalifikacji. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że projekty, nad którymi już teraz pracuje Side-kick, nie okażą się niskobudżetowymi tytułami typu casual. Pojawiły się jednak przesłanki od samych zainteresowanych, aby tak sądzić: „Już teraz mamy w produkcji kilka w pełni sfinansowanych gier, których gotowość do premiery powinna nastąpić pod koniec 2010 i na początku 2011 roku.” Kilka projektów w zaawansowanym stadium produkcyjnym... pachnie casualem.