autor: Bartosz Faryna
Facebook rozpoczyna testy ukrywania „lajków” pod postami
To już potwierdzone – dzisiaj ruszają testy narzędzia pozwalającego ukrywać lajki pod postami na Facebooku. Na samym początku opcja ta zostanie udostępniona mieszkańcom Australii. Dodatkowo Facebook potwierdził ostatnio, że politycy są na portalu grupą wyjątkowo uprzywilejowaną.
Podobno ludzie korzystający z Facebooka często porównują swoje statystyki z innymi użytkownikami. Kiedy czyjeś zdjęcie ma więcej polubień i reakcji, my natychmiast możemy z tego powodu czuć się źle. Dlatego w trosce o użytkowników Mark Zuckerberg i spółka zamierzają wprowadzić opcję ukrywania lajków pod postami. Dodatkowo z ostatnich informacji wynika, że politycy na portalu mają znacznie większe prawa i regulamin często ich nie dotyczy.
Ukrywanie lajków pod wpisami
Dzisiaj w Australii rusza wersja testowa narzędzia pozwalającego na ukrywanie liczby lajków pod wpisami. Użytkownicy będą mogli ją uruchomić, dzięki czemu dla innych widoczne będzie tylko to, że ktoś polubił dany post, nie będzie natomiast widoczna liczba reakcji. Podobnie rzecz ma wyglądać z liczbą wyświetleń pod filmami wideo.
Na początku funkcja zostanie udostępniona w ramach testów w Australii. Jeśli wypadnie dobrze i będzie miała pozytywny wpływ na samopoczucie osób korzystających z portalu, to być może zostanie przetestowana w innych krajach. W razie dalszych sukcesów portal nie wyklucza udostępnienia narzędzia dla użytkowników z całego świata.
Politycy na Facebooku mogą więcej
Facebook ostatnio potwierdził również to, co wielu użytkowników wiedziało od dawna – politycy mają większe prawa w kwestii wypowiedzi. Wszystko zaczęło się od ostrych przemówień ówczesnego kandydata na prezydenta Donalda Trumpa. Zespół Facebooka był w tamtym czasie dość mocno podzielony. Jedni uważali, że należy przymknąć oko na jego wypowiedzi dotyczące muzułmanów, inni uważali, że jest to zwykła mowa nienawiści, co oczywiście należy cenzurować zgodnie ze standardami portalu.
Ostatecznie stanęło na tym, że Zuckerberg ustąpił. Wprowadzono nowe reguły, według których wypowiedzi polityków stanowią treści wyjątkowo istotne dla społeczeństwa, dlatego też są one traktowane znacznie łagodniej. Nie dotyczy ich również kontrola faktów, którą Facebook stosuje w przypadku wypowiedzi szarych obywateli.
Równoważąc te interesy, bierzemy pod uwagę szereg czynników, w tym uwarunkowania specyficzne dla danego kraju, takie jak to, czy trwają wybory, czy kraj jest w stanie wojny; charakter wystąpienia, w tym to, czy odnosi się ono do zarządzania czy polityki; oraz strukturę polityczną kraju, w tym to, czy kraj ma wolną prasę. Oceniając ryzyko wystąpienia szkody, weźmiemy pod uwagę jej powagę. Treści, które mogą na przykład podżegać do przemocy stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa, które przewyższa wartość interesu publicznego. Każda z tych ocen będzie miała charakter całościowy i kompleksowy oraz będzie uwzględniała międzynarodowe standardy praw człowieka – pisze Nick Clegg, wicedyrektor ds. komunikacji na Facebooku.
Wyjątkiem w tej kwestii jest reklama – nawet ta zlecana przez polityków. Jeśli portal dostaje pieniądze za umieszczanie i promowanie danych treści, muszę one być zgodne ze standardami społeczności. W przeciwnym razie będą usuwane.
Pracownicy Facebooka mają przed sobą trudne zadanie. Muszą posiadać ujednoliconą strukturę regulującą co można robić, a czego nie można, użytkownikom portalu. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że dotyczy niemal 2,4 mld ludzi, mieszkających w 24 strefach czasowych i posługujących się 100 różnych języków.