autor: Bartosz Świątek
Ogromny wyciek danych z Facebooka; dotyczy niemal 2,7 mln Polaków
W sieci pojawiły się dane ponad 530 mln użytkowników Facebooka. W udostępnionej na hakerskim forum bazie można znaleźć informacje na temat ponad 2,6 mln Polaków.
W SKRÓCIE:
- wyciekły informacje na temat ponad 530 mln użytkowników Facebooka, w tym 2,66 mln Polaków;
- przeciek obejmuje imiona i nazwiska, numery telefonów komórkowych, adresy e-mail, a także dane nt. płci, związków (statusu), zawodu oraz miasta zamieszkania;
- informacje prawdopodobnie pochodzą z przecieku z 2019 roku, w którym wykorzystano załatany już błąd Facebooka.
Jak donoszą liczne zachodnie i polskie portale (m.in. Business Insider oraz Niebezpiecznik.pl), do sieci wyciekły dane ponad 530 mln użytkowników Facebooka, w tym założyciela tego portalu, Marka Zuckerberga. Co ważne, w udostępnionej na jednym z hakerskich forum bazie danych znalazły się także informacje na temat 2,66 mln Polaków. Wszystko wskazuje na to, że są to dane zdobyte w 2019 roku, dzięki załatanemu już błędowi.
W plikach można znaleźć imiona i nazwiska, numery telefonów komórkowych, adresy e-mail, informacje o płci, stanie cywilnym, zawodzie oraz mieście zamieszkania. Portal Niebezpiecznik przytacza również kilka ciekawostek dotyczących osób, do których informacji dotarli hakerzy – przykładowo trzy najpopularniejsze polskie nazwiska to Nowak, Kowalski oraz Kowalska, najczęściej wymienionym miejscem zamieszkania jest Warszawa, zaś najpopularniejszą opcją zawodową jest własna działalność, która o 7 tys. wyprzedziła drugą, zwaną… „Szlachta nie pracuje”.
Trzeba przyznać, że nie są to bardzo wrażliwe dane – prawdopodobnie najgorszą rzeczą, jaka grozi nam w związku z przeciekiem jest trafienie na listę spamerów i marketingowców, choć eksperci ds. cyberbezpieczeństwa wskazują też, że oszuści mogą wykorzystać podobne informacje, by podszyć się pod ofiarę.
Część użytkowników potwierdziła, iż niektóre z tych informacji nigdy nie były udostępniane publicznie, więc faktycznie zdobyto je dzięki przeciekowi, a nie np. przeszukiwaniu profili przez specjalnie przygotowane do tego celu boty (tzw. crawlingu). Warto uznać tę sytuację za przestrogę i zastanowić się nad tym, co się publikuje na portalach społecznościowych, jakie informacje wpisuje w ustawieniach konta, a także wysyła w tzw. prywatnych wiadomościach (te ostatnie prawdopodobnie nie są nawet w połowie tak „prywatne”, jak sugeruje ich nazwa). Fakt, że pewne rzeczy tym razem nie wyciekły nie oznacza, że nie trafią w niepowołane ręce następnym razem.