autor: Adrian Piotrowski
Epic Games płacił streamerom za agresywny marketing
Jak wynika z kolejnego dokumentu ujawnionego w toku rozprawy sądowej pomiędzy Apple a Epic Games, firma Tima Sweeneya miała płacić różnej maści influencerom, głównie po to, by uderzyć marketingowo w jej bezpośredniego konkurenta, czyli platformę Steam.
Rozprawa sądowa pomiędzy Epic Games a firmą Apple nadal się toczy, a wraz z jej przebiegiem wszyscy zainteresowani dowiadują się o nowych rewelacjach. Wczoraj został ujawniony dokument (uprzednio zaprezentowany na sali sądowej), który potwierdza, że przedsiębiorstwo Tima Sweeneya płaciło różnym streamerom oraz influencerom w zamian za promocję jego sklepu. Jednak głównym celem tej akcji marketingowej miało być zakłócenie ruchu organicznego platformy Steam – bezpośredniego konkurenta Epica.
Ruch organiczny jest to określenie na wszystkich użytkowników Internetu, który trafili na daną stronę internetową poprzez bezpłatne wyniki wyszukiwania, czyli te nieoznaczone jako reklama. Jeżeli wpisze się nazwę dowolnej gry np. w wyszukiwarkę Google, to w praktycznie każdym przypadku odnośnik do Steama będzie wyżej niż link prowadzący do Epic Games Store. Zaangażowanie w to popularnych twórców miało wywindować EGS w wynikach wyszukiwania, a tym samym zrzucić konkurencję z piedestału. Szacowany budżet na ten plan oscylował w okolicach 10-15 milionów dolarów.
Nie jest to pierwsza ciekawa informacja, która wypłynęła z dokumentów przedstawionych w sądowej batalii pomiędzy dwoma korporacyjnymi gigantami. Wcześniej dowiedzieliśmy się, że Epic Games zapłacił 115 milionów dolarów za czasową ekskluzywność Borderlands 3, oraz o transakcji z Sony, w wyniku której japońska firma miała otrzymać 200 milionów dolarów zaliczki za udostępnienie Epicowi kilku gier na wyłączność.